☆1☆

355 18 7
                                    

Właśnie przebudziłam się ze swojej krótkiej drzemki. Zwlekłam się na drugi bok tym samym patrząc na zegar znajdujący się na mojej szafce nocnej na którym właśnie wybiła godzina 9.34. Zwlekłam się z łóżka i powolnym krokiem poszłam w kierunku szafy mijając lustro. Właśnie- Mijając lustro. Zobaczyłam w nim okrutną bestie której wzrok cały czas spoczywał na mojej osobie. Miała okropne gniazdo na głowie które walało się niechlujnie po cielę szkarady. Na jej szatach- z leksza przypominających worek do ziemniaków- znajdowała się czerwona maź, była to prawdo podobnie krew ofiar tego monstrum. Ewentualnie dżem z kanapki którą wczoraj zjadło "to coś" na kolacje.Po chwili zadałam sobie sprawę z tego kto nocą zamienia się w tą szkaradę.

Chwyciłam za szczotkę i szybko zaczęłam przeczesywać swoje włosy które aktualnie przybrały postać mieszkania dla piskląt. Podeszłam do szafy żeby wybrać sobie jakieś ubrania na dzisiaj. Już wyciągałam z szafy obciągniętą, szarą bluzkę gdy usłyszałam tupot szpilek mojej mamy- nie mógł być nikogo innego, bo mieszkam tylko z nią. Bo mam TYLKO ją. Albo i nie. Nie całe dwa dni temu dowiedziałam się o swoich krewnych, do których dzisiaj się wybieramy. To właśnie to jest spowodowane szpilkami nałożonymi przez moją matkę, bo na ogół ubiera się... dosyć skromnie. 

Nadal mam do niej uraz, że nic mi nie powiedziała o mojej rodzinie. A właściwie opowiadała że jesteśmy tylko my dwie. Że nikogo więcej nie mam, a mój ojciec umarł -gdy mama była w ciąży- w wypadku samochodowym.

Dzisiaj nie mogłam ubrać się w zwyczajną koszulkę, w końcu nie na co dzień mogę się spotkać z kimś z rodziny. Mam nadzieję, że nie odrzucą nas tak jak inni... Że nie będą patrzeć na mnie jak inni, co jest mało prawdo podobne, bo tylko moja mama nie widziała we mnie kogoś dziwnego, dla niej zawsze byłam niezwykła i ciekawsza od innych dzieci.

Wyjęłam z szafy szaro-białą koszulę z kołnierzem, lubiłam ją, ale ubierałam na bardziej wyszukane okazje. Teraz należałoby wybrać spodnie, bo przecież nie wypada pójść w odwiedziny w krótkich spodenkach od piżamy. Chociaż... Mówią, że nie szata zdobi człowieka. Może zrozumieli my mój przekaz, ale na pewno uznali by mnie za kompletną idiotkę.

Z dolnej półki wyjęłam byle jakie czarne spodnie z wysokim stanem. Na pewno są lepsze niż różowe spodenki od piżamy. Nałożyłam przygotowane przez siebie ubrania i jeszcze raz, dokładniej przeczesałam swoje długie loki. Ponownie stanęłam przed lustrem w którym już dzisiaj zobaczyłam swoje drugie ja. Tym razem zobaczyłam swoje pierwsze, lepsze obliczę.    Moja koszula była zapięta pod ostatni guzik, kończyła mi się mniej więcej przed połową uda. Czarne spodnie  wysokim stanem dobrze prezentowały moje długie nogi.  Włosy co prawda nadal były porozwalane we wszystkie strony, ale teraz wyglądało to o wiele lepiej i estetyczniej. 

Delikatnie poprawiłam swój kołnierzyk od koszuli, odgarnęłam włosy do tyłu i zeszłam na dół. 

Nie dało się nie zauważyć tej małej osóbki biegającej w te i wewte. Tą osobą była moja mama. Dopiero mnie zauważyła mimo że patrze się na nią już od jakiegoś czasu.

-Emm- Wymamrotała i spojrzała na mnie- Ładnie wyglądasz...- Powiedziała tym razem trochę pewniej. Ostatnio atmosfera która panowała w naszym domu nie była najlepsza. Zresztą od dawna taka nie była. Po skończeniu przeze mnie jedenastu lat moja mama dziwnie się zachowywała, jakby się czegoś bała, ale mimo to zawsze była przy mnie, gdy nie było nikogo innego.                                                                                                                                                                                       

-Dzięki.- Nie dało się ukryć, że jestem na nią jeszcze zła- Ty też...- Dodałam po zobaczeniu jej rozkloszowanej kremowej sukienki. 

-Chloe... Masz prawo się na mnie gniewać, ale...                                                                                                     

-Tak wiem. Chciałaś dobrze, już to mówiłaś, a ja nadal nie rozumiem co dobrego mogło z tego wyjść.- Powiedziałam lekko rozzłoszczona.                                                                                                               

-I nie zrozumiesz.- Powiedziała pewniej niż zwykle. -Ale jeśli nie chcesz poznać Chang'ów to nie musisz...

-A kto tu mówi, że ja nie chce ich poznawać? Myślisz, że nie zależy mi na poznaniu kogokolwiek z mojej rodziny?- Po wypowiedzeniu ostatnich słów moja mama zbladła. Nie lubiła gdy poruszałam temat naszej rodziny.

-Przepraszam.- Powiedziała zakłopotana. Nie spodziewałam się, że powie właśnie to. Spodziewałam się raczej kolejnej kłótni. Do tej pory nawet nie pomyślałabym, że chciałaby mnie przeprosić, chociaż bardzo tego chciałam.

-Właśnie to chciałam teraz usłyszeć...- Uśmiechnęłam się niepewnie i przytuliłam swoją mamę. Założenie rąk na jej szyje nie sprawiało mi większego problemu ponieważ byłyśmy zbliżonego wzrostu mimo sporej różnicy wieku. Nie chodzi o to, że jestem wysoka, bardziej o to, że moja mama jest niska.

Stałyśmy jeszcze chwilkę przytulone do siebie, gdy usłyszałam ciche - Kocham Cię... - To było dziwne uczucie, słysząc to co właśnie wydobyło się z ust mojej matki. Mogłoby się wydawać, że nigdy tego nie słyszałam. Zawsze wiedziałam, że mnie kocha, ale nigdy tego nie usłyszałam. Ona nie była zbytnio wylewna z mówieniem o swoich uczuciach, ale ja jak nikt inny potrafię je rozszyfrować.

Zakończyłam ten dosyć długi uścisk i udałam się w stronę drzwi na zewnątrz. Rzuciłam swojej mamie pytające spojrzenie i zapytałam - Jedziemy?

-Oh, tak.- Uśmiechnęła się do mnie i również podeszła w stronę drzwi. Szybko wyszła i wsiadła do samochodu który stał przed domem, ja musiałam jeszcze ubrać buty. Wzięłam pierwsze lepsze buty którymi okazały się być zwyczajne całe czarne trampki.

-Chloe! Pośpiesz się!- Usłyszałam głos swojej mamy gdy nakładałam drugiego buta.

-Zaraz mamo!- Odkrzyknęłam i wybiegłam z domu a następnie szybko go zamykając...

new beginning; harry potter fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz