Uroczyście przysięgam, że postaram się nie uginać życia pod takt utworu postaci głównej, Peggy Brown. Tylko ten ostatni raz, bo to jej historią głównie żyję.
Bo w szpitalu... Czy nie tak kończy się list pożegnalny zwany ''listem dla pozostałych'' Stachury?
I Ty utknęłaś mi w tym piekle. Chociaż może wręcz przeciwnie - może szpital jest dla Ciebie niebiańską przystanią, wniebowstąpieniem, azylem, który wśród śnieżnobiałych chmur, spokojnego, błękitnego nieba tłumi ciemne odłamy Twojego szaleństwa?
Może nie ma tam burz? W porządku? Nie? Monolog prowadzony ze sobą nie jest zbyt konstruktywny. Dużo myślę - o tym, czy dobrze jadasz, czy sypiasz, czy tęsknisz, czy poświęcasz mi więcej niż kilka myśli.
Ja jestem tu - kot w butach. Zaprzyjaźniona z królewną śnieżką, która miała umrzeć, ale nieszczęśliwy los sprawił, że uniknęła przeznaczenia. Jak mogłabym spojrzeć na kogoś innego? Jak drugą osobę wzrokiem ogarnąć i poczuć coś, co nakłoni do wstania w zachmurzony poranek? Wątrobę swoją katuję płynem, co rozpala nerwy umęczone.
Myśl goni myśl. Można powiedzieć: jestem zamyślona, namyślam się, wymyślam. Odmyśl mi się z myślowego potoku, bo hipermyślizacja to za dużo na moją głowę. Oderwać się próbuję, ale jesteś w każdym, najmniejszym fragmencie rzeczywistości. W oknie majaczącą Cię widzę, kiedy skandujesz swoje obietnice. I w ścianach drapiącą. A na suficie przeprosiny krwią wypisujesz.
Bawisz, ubawisz, ale czy zbawisz? Drogą, co drży pod stopami, poruszam się jak po cienkiej linii życia. A może to moje ciało rozedrgane zakrzywia mi obraz, wciąż Twoją osobę przed oczami ukazując? Widzę Cię tak jak wtedy pod drzewem czerwonym. W kałuży bordowej posoki. Z miną nawet nie przestraszoną, a tak zwyczajną, najwyżej podburzoną.
Nie śnij mi się, bo wyśnioną, snem zakropioną, senną - bezsenną widzieć Cię nie mogę. Zapłacz na pożegnanie arię histerii i kochaj mnie jeszcze, bo to ostatnie z przewinień wymaganych.
Kwiaciarka pożyczyła mi książkę tak cholernie dobrą (przynajmniej dwa opowiadania są niesamowite), że aż robię się coraz bardziej głodna słów. Bliskości, złości, litości!
CZYTASZ
Bez oklasków
Short StoryNie wiem, czy to wciąż opowiadanie, czy jeszcze strzępki zmarniałych słów, które chciałyby ułożyć się w całość. Nie lubię mówić, więc chcę napisać o kimś, kto był dla mnie ważny, ale nie wiem, kim jest po tym jak zmarniał w ścianach szpitala psychia...