*Dla nie-bio-chemów lub leniwych: ''Asfiksja (zamartwica) - stan niedoboru tlenowego w organizmie. Jeśli nie podejmie się natychmiastowych czynności ratowniczych, prowadzi do szybkiej utraty przytomności i śmierci. Asfiksja to inaczej uduszenie.''
Wszystkie znaki - te, które mówią i te, które tylko patrzą - twierdzą, że nie(z)byt mnie dosięgnął. Marzę o bliskości jak o czymś kompletnie nieosiągalnym, odległym. Rozpływam się nad najmniejszym ściśnięciem dłoni i uchwyceniem spojrzenia, nad najzwyczajniej ludzkim przekazywaniem ciepła, które nie znaczy przecież nic, a mi (na krótką chwilę) odbudowuje mały świat.
Czuję się wewnętrznie potarganą kartką - kilka razy zmiętą, pogryzdaną, nadpaloną. PRAGNĘ FIZYCZNOŚCI, ale wiem, że byłoby mi po tym biało, smutno, wiem, że pożarłby mnie żal i zawód nad słabościami ciała, nad wrażliwością spojówek. Gdzie są te usta zuchwałe; oddychające w moje, popsute i popękane, cyniczne, cierpkie, szydercze, niesforne, niepoważne. Potrzebuję, żeby ktoś WRZASNĄŁ, WZORKIEM PRZESUNĄŁ, SPRAWIŁ, ŻEBY CIAŁO NIE ZWIJAŁO SIĘ W KŁĘBKU TĘSKNOTY.
Aaaaaaaah, brzmię jak desperatka, jak przebudzone, głodne zwierzę, nieznośne dziecko, które zażyczyło sobie kilka gwiazd. Pustka metafizyczna to dno nieładnymi przedmiotami wyłożone.
Nie wiem, może powinnam zacząć jeszcze więcej czytać. Mam kilka dzienników Gombrowicza - jeszcze niedoczytanych. Książkę o zakonnicach, które odchodzą po cichu, 'małe życie' i 'granicę'. Zatopię się w literach tak głęboko, że odciągnie mnie jedynie fizjologia. Mało to romantyczne. Chyba czas wrócić do poezji.
Dziś będę krzyczeć i wić się, aż wyśnię sobie sposób na zbawienie.
CZYTASZ
Bez oklasków
Short StoryNie wiem, czy to wciąż opowiadanie, czy jeszcze strzępki zmarniałych słów, które chciałyby ułożyć się w całość. Nie lubię mówić, więc chcę napisać o kimś, kto był dla mnie ważny, ale nie wiem, kim jest po tym jak zmarniał w ścianach szpitala psychia...