Nightwing x OC [Zakończone]

Prolog

Pewna niskiego wzrostu dziewczyna przyglądała się z zaciekawieniem, dzieciom bawiącym się na pobliskim placu zabaw.
Słońce powoli sunęło po wieczornym niebie, przywołując wspomnienia z przeszłości.

Tak różnej dla każdego.

Dla niektórych wspaniałej i radosnej, na przykład dla Kate. Siedziała na brudnej, brązowej ławce w parku i szukała w głowie obrazów z dzieciństwa. Zapach ciasta marchewkowego, które w każdą sobotę piekła babcia. Gęste wąsy dziadka, które przez połowę swojego życia uważała za małą wiewiórkę. Długie blond włosy mamy, jej mimo wszystko ciepłe i przeznaczające spojrzenie, kiedy po raz kolejny wazon został strącony z komody przez nieskoordynowane ruchy małej dziewczynki. Szerokie ramiona taty w których zawsze mogła się schować po obudzeniu się z sennego koszmaru. Odgłos biegnących stóp na betonie, kiedy to goniła kota ze swoją siostrą Lucy. Przypominała sobie dzień, w którym to po raz pierwszy spotkała swoją najlepszą przyjaciółkę - Dianę. Przyjaźniły się przez cały okres podstawówki. Nie miały przed sobą tajemnic. Jednym słowem, przyjaźń idealna. Niestety do czasu. Dziewczyny nie przetrwały próby czasu i kiey rozeszły się do innych szkół straciły ze sobą kontakt. Jednak nigdy żadna nie pozwoliłaby sobie na obojętne przejście obok, kiedyś najlepszej, przyjaciółki. Zawsze wymieniały ze sobą na ulicy najciekawsze nowości ze swoich światów. W nowej szkole Kate znalazła wielu przyjaciół, nie miała też problemów z nauką. Jako jednej z najlepszych uczennic, jej zdjęcie wisiało na głównym holu w szkole.

Życie jak z bajki.

Jednak przeszłość nie jest jednakowa dla wszystkich.

Pewien niebieskooki brunet przemierzał ulice Gotham na wspaniałym czarno-niebieskim motocyklu.

I miał wiele powodów żeby przeklinać przeszłość.

____________________________________________________________________________

No i jest prolog!
Opowieść bardzo bliska będzie memu sercu więc byłoby mi milusio jakby komuś przypadła do gustu.
Pisze to w formie fanfiction, bo tak będzie mi łatwiej.

Enjoy.

Kejt  (heh heh... heh)