Było gorąco, parno. Chwilę później przyszedł deszcz, ukojenie dla przesuszonej ziemi, lekka mżawka która nadała powietrzu z lekka burzowy aromat. Delikatny wietrzyk rozwiał kosmyki moich włosów które uciekły z mojego długiego warkocza. Cisza. Minuta mżawki spustoszyła ulice. Siedziałam na ławce, ukrytej w cieniu drzewa. Minęło parę minut a powietrze ponownie przeszyła katofonia dźwięków wydawanych przez różnorodne ptaki. Lubię ten park, drzewa poruszyły się niespokojnie przez bardziej porywisty podmuch wiatru. Ktoś inny by uciekł w obawie przed burza i ulewnym deszczem nie ja, bo pomimo chmur, wiem że to jeszcze nie czas na burzę. Z resztą nie ma na tym świecie niczego co mogło by mnie przestraszyć. Już nie ma.
Moje przypuszczenia co do pogody się sprawdziły i chwilę później promienie słońca okalały i ogrzały mą twarz. Było pięknie. Stałam oświetlona przez słoneczne promienie wpatrując się w burzowe chmury wlokące się daleko na horyzoncie. To niebo było mi obce, niebieskie.
Trawa także nie była znajoma, bo zielona. Brakowało mi tej czerwieni i pomarańczu... Rozmyślała bym dłużej, ale nagle powietrze stało się inne, zimne przedmioty wydawały się wyginać we wszystkie strony jakby oddychając. Coś się zbliża, coś dużego. Zerwałam się z miejsca i pobiegłam na oślep. Nim się zorientowałam trafiłam na polane w środku lasu. Cholera. Na środku pola stał statek... Wróć! Statek, z jak sądzę, uszkodzonym obwodem kameleona, gdyż wygląda jak xx wieczna budka policyjna.
A więc nie tylko ja przeżyłam. Uśmiechnęłam się w duchu. Tak, jestem władcą czasu. Jak dotąd myślałam, ostatnim. Pod czas Wojny Czasu coś wyrzuciło mnie przez wyrwę w czasie, przez co dwa lata temu rozbiłam się TARDIS na ziemi. Statek był w strzępach, a ja musiałam regenerować. Szkoda, lubiłam moje rude włosy... Od tamtej pory czas płynął dla mnie normalnie. Teraz mam szanse to zmienić. Biegłam ile sił w nogach aż dopadłam do pozornie drewnianych drzwi.
Chwila na zebranie odwagi. Zapukałam do drzwi.
Otworzył je wysoki mężczyzna w okularach i długim brązowym płaszczu. Dwa serca waliły mi jak szalone. Miałam ochotę rzucić się na... W sumie nawet nie wiem kim on jest. Ale nie ważne, jest władcą czasu!
- Mogę w czymś pomóc?-zapytał
- Możesz. Możesz mnie zabrać do domu.- powiedziałam z uśmiechem- Braciszku.
CZYTASZ
One shoty z DW
FanfictionZbiór One Shotów z universum Doctora Who. Niektóre rozdziały mogą być głupie i aż badziewne. Ale tylko niektóre ;) Zapraszam do czytania pod czas gdy ja wrócę do moich paluszków rybnych.