Ostatnim co zobaczyła była jego twarz.
Ostatnie już czarne literki pojawiły się na ekranie.
- I Teraz klikamy "zakończ" - mruknęła do siebie młoda amatorka pisarstwa. Korzystając z dobrodziejstwa ferii zimowych spędziła prawie sto-sześćdziesiąt godzin stukając w klawiaturę. Na biurku pojawił się stos naczyń oraz opakowań bo niezbyt zdrowym paczkowanym jedzeniu i napojach energetycznych. Zaczerwienione i podkrążone oczy wpatrywały się z satysfakcją w ekran. W końcu skończyła pracę swojego życia- kolejne badziewne fanfiction dotyczące kolejnego serialu. - Szkoda, że pisarze mało zarabiają. - zaśmiała się sama do siebie.
Podniosła się ze skrzypiącego fotela, czując jakby odrywała się od części siebie, by zapalić światło. Nie był to jednak dobry pomysł, gdyż zmęczone oczy nie były w stanie przyjąć tyle światła ile dawała dyndająca na kablu świetlówka. Położyła się na zawalonym książkami łóżku, zrzucając je w drugi koniec. Zamknęła oczy jednak w zaśnięciu przeszkodził jej dziwny chłód. Dziwny, bo mogła by przysiądz, że zamykała okno. Nie zamierzała nawet wstać by to sprawdzić. Jedny ne co, to próbowała sięgnąć swojego koca, jednak nie było go tam gdzie powinien być. Łóżko też zrobiło się dziwnie twarde. Otworzyła oczy.
Nie była w swojej sypialni. Nawet nie była w budynku. Leżała na piasku otoczona czerwienią i pomarańczem... Zaraz! Czerwień? Pomarańcz?! Nie może być! Czyżby nagle znalazła się na obcej planecie? Czy to możliwe, ze jest na Gallifrey? Nie... Uszczypnęła się
Zabolało.
- Nie... - spojrzała na swój strój.
Kto do cholery ubrał ją w te dziwne ciuchy. Wygląda jak rodem wyjęta z serialu Gallifreyanka. To musi być sen...
-Rusz się - usłyszała ponaglenie będąc pociągnięta za rękę przez starszego ale sprawnego mężczyznę w okularach przeciwsłonecznych. - Musimy uciekać!
- Niby przed czym -wyrwała się - i niech mnie pan nie ciągnie. - krzyknęła
- To nie czas na żarty. Biegnij! -pociągnął ją znowu
- Niech mi pan da spokój - krzyknęła. To że gościu wygląda jak 12sty nie upoważnia go do tego by jej rozkazywać. - Nie wiem kto sobie robi ze mnie żarty, ale pożałuję. - krzyknęła zdenerwowana zakładając ręce na piersi
-Uważaj! - usłyszała z ust starca nim oślepiło ją światło.
Dalej pamiętała już tylko ciemność.
Obudziła się z ogromnym bólem... wszystkiego.
- Masz szczęście - znowu usłyszała ten sam głos - Przez twoje wygłupy niemal zginęłaś - powiedział zdejmując okulary. Dziewczyna uszczypnela sie w ramie.
Znowu nie śpi...- Too... Nie sen?
-Już to przerabialiśmy. Jestem w stanie znieść twoje wygłupy, ale nie gdy po Gallifrey gonią nas Cybermeni. -skarcił ją
- Nie rozumiem jednej rzeczy...
- Chyba więcej niż jednej - rzucił z przekąsem
- Skąd ja tu się wzęłam
- Duża jesteś serio mam Ci tłumaczyć? A więc, tak. Twoi rodzice...
- Nie na świecie, ale tu! - pokazała na podłogę
- Przyniosłem Cię nieprzytomną z pola bitwy
- A skąd TAM się wzięłam?
- Wpadłaś na kolejny głupi pomysł, jeśli muszę przypominać, tym razem odwiedzenia mojej planety, więc Cię tam zabrałem.
- Zaraz, zaraz. To chyba pomyłka. - uszczypnęła się -Czemu się nie budzę?!
- Bo nie spisz. - powiedział po czym przyjrzał jej się uważnie - Co ostatnie pamiętasz?
Obudziłam się na piasku, zostałam brutalnie pociągnięta, a potem błysk i kolejne miejsce rodem z science - fiction.
- Wiesz gdzie byłaś?
- To głupie, ale wydaje mi się, że to było Gallifrey
- Tak. Już się bałem, że straciłaś pamięć. To teraz podaj mi kod do skrzyni.
- Jakiej skrzyni? Nie pamiętam Cię, przynajmniej w realu, ani tego jak się tam znalazłam jeśli o to chodzi. Kładłam się zmęczona na łóżku, nie zdążyłam zasnąć kiedy znalazłam się tam ubrana w TO - pokazała na swój wciąż Gallifreyański ubiór.
-W takim razie zacznijmy od początku... Jestem Doktor.
- To jest na prawdę dziwne...
- Tak, wiem znasz mnie z serialu. Krótko mówiąc wpadłaś przez szczelinę w czasoprzestrzeni do naszego świata. Przypominasz sobie coś?
- Nic a nic.
- Nie dobrze. Ale na prawdę nic? Z całego roku?
- Roku?!
- Spędziliśmy 374 dni na podróżach przez czas i przestrzeń.
- A ja nic z tego nie pamiętam...
- Coś sprawdzę - powiedział wkładając na nos okulary - Tak myślałem!
- Co?
- Usunięto ci te wspomnienia
- Da się coś z tym zrobić?
- Tak, ale to niebezpieczne - stwierdził
- Zrób to - powiedziała zdeterminowana.
- Gdyby coś się działo, to przerwiemy...
- Zrób to.
- To zaboli - powiedział - Przywrócenie pamięci nigdy nie było przyjemnie - powiedział chwytając okulary. Wydały nieprzyjemny dźwięk, a Sarah zaraz rozbolała głowa.
Wszystko wygladało jak sen. Przez głowę przeleciały jej setki wspomnień wszystkie w jednym czasie zalewając jej umysł. Miała wrażenie, że wspomnienia rozsadzają od środka jej czaszkę. Przed oczami dziewczyny pojawiły się mroczki. Poczuła coś ciepłego na uchu. Dotknęła by po chwili zobaczyć krew na swojej dłoni.
Bardziej zakręciło jej się w głowie. Upadła na ziemię- Nie przerywaj Doktorze - krzyknęła tłumiąc łzy. Poczuła jak krew spływa jej również z nosa.
- Nie! - krzyknął wyłączając okulary
- Dziękuję. Za wszystko - szepnęła tracąc na dobre przytomność.
Ostatnim co zobaczyła była jego twarz.
CZYTASZ
One shoty z DW
FanfictionZbiór One Shotów z universum Doctora Who. Niektóre rozdziały mogą być głupie i aż badziewne. Ale tylko niektóre ;) Zapraszam do czytania pod czas gdy ja wrócę do moich paluszków rybnych.