Kokuryū POV:Idąc w stronę biura Hokage przygłądam się mojemu nowemu domowi. A właściwie to mojemu pierwszemu domowi. Zastanawiam się jak to będzie osiąści w jednym miejscu, po spędzeniu całego życia w podróży. I jak dotąd doszłam do jednego wniosku; w ogóle mi się to nie podoba. Ale rozkaz to rozkaz i nawet moje nad wyraz ,,delikatnie'' sugestie nie zarobiły wrazenia na przełożonych. Ale ja się tak łatwo nie poddam i jeszcze im dowiodę, że jestem w stanie wykonać tę misję jak na potężnego wojownika o dumnym imieniu Kokuryū (jap. Czarny Smok) przystało! A przynajmniej spróbuję... W końcu dotarłam pod budynek siedziby Hokage. Pominimy fakt, że po drodze błądziłam po całej Konosze i dzięki temu jestem już spóźniona z jakieś pół godziny, chociaż i tak jak na mnie to nie jest tak źle. Westchnełam głośno i otworzyłam drzwi.
Itachi POV:
Właśnie przeglądałem się Piątej, która aż gotowała się ze złości. Współczuję Shinobi na którą czekamy, chociaż, nie ukrywając, mi też ta sytuacja specjalnie nie leży. Minęło już pół godziny, więc gdyby się nie spóźniła już bym kończył ją odprowadzać. Z zamyślenia wyrwał mnie trzask drzwi w której ukazała się białowłosa, niska kobieta z szerokim uśmiechem na twarzy, który może i by był czarujący, gdyby nie fakt, że jej zęby są wyostrzone niczym u Shinobi Wioski Mgły (albo jak u Grella XD).
-Ohayo, jestem Kokuryū! Przysyła mnie Burēdonokage ( jap. Ostrza Cień ), więc melduję się gotowa do służby prawie o czasie!- Oi, i Tsunade nie wytrzymała, kolejne biurko rozpadło się na kawałki. Oliwy do ognia dodał fakt, że Białowłosa dalej stała szczęrząc się w otwartych na oscież drzwiach jak gdyby nic, zaczynam poważnie wątpić w jej inteligęcje. Piąta tylko wsyczała, żebym zabrał jej Kokuryū z oczu. Nie osiągając się wykonałem polecenie, nie chcąc podzielić losu biurka.
CZYTASZ
Zobaczyć to, co ukryte w głębi serca (Itachi x OC)
FanficIdąc w stronę biura Hokage przygłądam się mojemu nowemu domowi. A właściwie to mojemu pierwszemu domowi. Zastanawiam się jak to będzie osiąści w jednym miejscu, po spędzeniu całego życia w podróży. I jak dotąd doszłam do jednego wniosku; w ogóle mi...