𝒫𝓇ℴ𝒿ℯ𝓀𝓉 - ℛℴ𝓏𝒹𝓏𝒾𝒶ł 5

3.6K 238 109
                                    

*PERSPEKTYWA ADRIENA* 

Spojrzałem na mocno zdenerwowaną dziewczynę, trzyba przyznać że na swój sposób wyglądało to całkiem uroczo.

- Ta... jak widzisz to ja – Byłem lekko zaskoczony jej reakcją, chociaż mogłem się tego spodziewać. Marinette zawsze reagowała na mnie, nie wiedząc czemu, dziwnie.
-A...A...A..Adrien...ja...ja..ja...ty.... wejdziesz ???- ciemnowłosa po chwili wymachiwania rękoma zaproponowała mi gościnę na co przystałem uprzednio kiwając głową na tak. Wchodząc do niej do domu poczułem niesamowicie słodki, pachniało wanilią przeplataną z czekoladą, co uważam za cudowne połączenie. Mari nie czekając dłużej, zaprowadziła mnie do swojego pokoju, po czym zeszła na dół, by już po chwili powrócić z talerzem pełnym... świeżo upieczonych, emanujących miłą wonią CROISSANTÓW!!!!

-Są z czekoladą.. .mój tata je upiekł dla nas.- lekko się rumieniąc, dziewczyna podeszła do mnie z talerzem. Uśmiechnąłem się do niej delikatnie, to było bardzo miłe ze strony jej rodziców, poczułem w środku lekką zazdrość o ciepło rodzinne w tym domu. Gdyby tylko mój ojciec też był taki kochany dla mnie.

Rozpoczęliśmy pracę nad projektem, z nadzieją że zrobimy te prace szybko i rzetelnie.

-miłość... Ehh do głowy przychodzą mi same banialuki! – Dziewczyna oparła głowę o biurko, wzdychając przy tym głośno.
-Marinette spokojnie... pracujemy nad tym dopiero dziesięć minut, coś wymyślimy - Położyłem jej rękę na ramieniu, starając się być pokrzepiający. Reakcja dziewczyny była jednak inna niż się spodziewałem, bo gwałtownie podskoczyła.
-Eee....aaa... więc... err... Zakochałeś się kiedyś?!- spytała prawie, że krzycząc.
-Um....ja...- Moje oczy powiększyły się jak pięciozłotówki, a policzki oblały się rumieńcem.
-P...przepraszam – Granatowo włosa spuściła wzrok w podłogę i wydukała cicho przeprosiny, co sprawiło że roześmiałem się delikatnie po czym dodałem swoją wypowiedź.
-tak... powiedzmy, że jestem zakochany w pewnej niesamowitej dziewczynie – Widziałem jak oczy dziewczyny zaczęły błyszczeć lekkim blaskiem, jakby się trochę zaszkliły.

- A, a co czujesz będąc blisko niej? – Zapytała starając się zmusić na uśmiech, jednak wyczułem w jej głosie nutkę smutku. Spoglądałem na nią zmartwiony, wiedziałem jedno... nie lubię gdy ona jest smutna.

- To co czuję kiedy jest blisko mnie... ugh, jestem szczęśliwy i rozpiera mnie taka energia jak przy niczym innym, normalnie czuję że mógłbym góry przenosić – rozmarzyłem się mówiąc o ideale mojego życia- Ale nie towarzyszą temu tylko pozytywne emocje, bo jest również smutek, pojawia się przy świadomości, że ona nigdy mnie nie pokocha – Otworzyłem przed Marinette cząstkę swojego serca i zwierzyłem się jej, aż ciężko mi było uwierzyć że słuchała z taką dokładnością każdego słowa, a później tworzyła z tego notatkę. Uznałem, że to sprytne, opisać miłość na podstawie własnych uczuć, a później oprzeć się na jakiejś sztuce z literatury.
-A ty?- Palnąłem nie przemyśliwując tego, że może ona wcale nie chciałaby mi o sobie opowiadać. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy, śmiejąc się nerwowo.

-ja... ja... ja... jestem... szczęśliwa i skutecznie... się... śmieje!!! hahaha... zabijcie mnie...- Po ostatnim zdaniu schowała twarz w dłoniach, robiąc się cała czerwona. Uznałem to za odpowiedź twierdzącą.
-Ja po prostu nie potrafię być przy nim normalna...- mówiła nieśmiało ciągle mając twarz ukrytą w dłoniach - Chłopak którego kocham jest... On sprawia, że czuje jakby w brzuchu latało mi miliony motylków, a ja zaczynam głupieć i się stresuję, starając się zrobić coś dla niego by go uszczęśliwić i by mnie zauważył, ale to nigdy nie wychodzi – Spojrzała na mnie w trakcie wypowiedzi, a jej oczy wydawały się być przepełnione smutkiem. Tak bardzo było mi jej żal, w końcu sam doskonale wiedziałem co oznacza odrzucona miłość. Delikatnie dotknąłem jej dłoni i starając się ją pocieszyć powiedziałem.
- Mari... on, kimkolwiek jest, to na pewno jest tobą zainteresowany, tylko pewnie jeszcze tego nie widzisz...- Naprawdę chciałem ją pocieszyć, jednak dziewczyna westchnęła jedynie i wyszeptała.
-Albo raczej to on nie widzi mnie...- Po chwili spojrzała na dłoń, którą położyłem na jej i uśmiechnęła się delikatnie, rumieniąc się przy tym.

-Dokończmy pracę co!- zawołałem starając się ją oderwać od smutku – Mamy już opisane własne doświadczenia i odczucia odnośnie miłości, to teraz zostało nam tylko nawiązać do jakiejś powieści romantycznej – uśmiechnąłem się szeroko, mając nadzieję że dziewczyna zaraz zaproponuje jakiś tytuł. Po dwugodzinnym rozmyślaniu i notowaniu naszych rozmyśleń udało nam się skończyć i trzeba przyznać, wyszło nam to nieźle. 

***

Wieczorem, gdy mój ojciec myślał że śpię i był pochłonięty własnymi sprawami na tyle, że nie wysłałby nawet służby by sprawdzić co u mnie, wyruszyłem na ulicę, z początku w stroju kota. Postanowiłem się wybrać tam gdzie zwykle widywałem się z moją Panią. Gdy dostałem się na wieżę, wydałem komendę, by Plagg schował pazury. Znów byłem jedynie Adrienem. Podszedłem do jednej z barierek, opierając się o nią łokciami. Wzrokiem błądziłem po oświetlonych domach paryżan, w których pewnie szczęśliwe rodziny tuliły się do siebie przed telewizorem lub wspólnie jedli posiłek.

- Uważaj żebyś nie zmarzł, tu jest chłodniej niż na dole – do moich uszu dobiegł dobrze mi znajomy głos. Odwróciłem się uradowany i ujrzałem ją, piękną jak zwykle, moją super bohaterkę, królową serca... moją Biedronkę.
-Biedronko! tak się cieszę, że cie widzę –Nie myślałem za wiele, po prostu ją objąłem. Była niższa ode mnie, więc schowałem ją w swoich ramionach, uważałem to za bardzo słodkie.

-i jak tam u Ciebie?- powiedziała nieco zawstydzonym głosem, jednak mimo wszystko odwzajemniła mój gest i objęła mnie w pasie, pozwalając na całkowite wtulenie się w siebie.
-ja... jestem nieco skołowany, choć teraz również szczęśliwy bo mogę być tak blisko ciebie – Spuściłem wzrok w podłogę, jednak zebrałem się też na delikatny uśmiech.
- Dl...dlaczego jesteś skołowany? Adrien ja...- Widać, że była przejęta moim wyznaniem, ale przerwałem jej chcąc wreszcie wyłożyć przed nią otwarte karty.
-Bo Cię kocham! A ty nie odwzajemniasz tego uczucia... – Nie chciałem by uznała mnie za słabego emocjonalnie, lecz nie potrafiłem też trzymać emocji w sobie, było już ich po prostu za dużo. Po moim policzku popłynęła pojedyncza łza.
-Adrien... przepraszam ja nie wiem co powiedzieć – Spojrzała na mnie otwierając lekko usta, jakby próbując znaleźć słowa - My... my nie możemy...- dodała zaciskając mocno oczy i odwracając głowę w bok, oddaliła się ode mnie na metr.
- Ale dlaczego ?! – złożyłem dłonie w pięści, czując narastającą we mnie frustrację.
- Bo jestem superbohaterką Adrien i... I jeżeli byłbyś ze mną to narażałabym cię na niebezpieczeństwo, a uwierz mi jesteś jedyną osobą dla której poświęciłabym miraculum, nie mogę spotykać się z tobą będąc taka zrozum! -Teraz to po jej twarzy spływały łzy i nie były one pojedyncze, a lały się strumieniami. Widząc w jakim jest w stanie, zbliżyłem się do niej, ujmując delikatnie jej twarz w dłonie. Czułem jak blisko siebie jesteśmy, ta myśl sprawiała że miałem wrażenie unoszenia się ponad obłoki. Straciłem jakiekolwiek zahamowania, chciałem być z nią choć przez chwilę jak najbliżej, więc zrobiłem to o czym marzyłem od bardzo dawna. Pocałowałem ją. Długo trwaliśmy w pocałunku, napawając się to chwilą, chcąc by trwała wiecznie, jednak ona nagle oderwała się ode mnie. Zarzucając swojej jo-jo, krzyknęła załamana.
- Proszę cię... nie utrudniaj mi tego! – Chwilę po tych słowach rozpłynęła się w mroku, pozostawiając mnie samego z uczuciem, które wcześniej żarzące, stało się teraz ogromnym płomieniem uczuć.


**Poprawione 12.01.2021

*** 5 lat temu***

___________________________________

hej wszystkim!co tam u Was ciekawego słychać?

Przepraszam że mnie tyle nie było.

Jak uważacie Biedronka powinna dac szansę Adrienowi???
............
Zostawcie po sobie ślad 😊😉


Ladrien ,,𝒫ℴ𝓌𝒾ℯ𝒹𝓏 𝓂𝒾 𝒦𝒾𝓂 𝒥ℯ𝓈𝓉ℯ𝓈́?"✔|Zakończona|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz