Rozdział 3. - Zapoznanie

54 8 0
                                    

Trójka bohaterów opuściła swoje dotychczasowe miejsce zakwaterowania i zmierzała teraz do pobliskiego namiotu ustalić szczegóły jutrzejszej wyprawy oraz zabrać nową odzież dla Becka. Idąc po piaszczystej drodze nie spotkali nikogo. Bezpiecznie i dyskretnie dotarli na miejsce. Nim Mertu, Soph i Victor zdążyli wejść do środka napotkali Dohna, który właśnie opuszczał namiot.

- Witaj Dohn! Dokąd zmierzasz? - spytał zdziwiony Soph.

- Dzień dobry wam wszystkim! Ooo widzę, że nasz bohater już oprzytomniał. Uszykowałem w środku obiecane ubranie dla Ciebie...

- Dziękuję - przerwał Beck.

- Cała przyjemność po mojej stronie! Widzę, że młodzieniec jest blady i trochę wyczerpany. Dziś wieczorem zaplanowana jest uczta z okazji Twojego przybycia, a także, aby znieść toast za początek jutrzejszej wyprawy. Przyjdźcie wieczorem do willi Karima. Czeka na was w środku więc wszystko wam opowie co i jak. Idę do domu, jestem zmęczony i muszę jeszcze wysprzątać pokój, i umyć się, i jeszcze coś zjeść, i jeszcze rozprostować strój na naszą ucztę, i jeszcze podlać kaktusy na parapecie, i jeszcze...

- I jeszcze pozwolić nam w końcu wejść do środka! Dziękujemy ci za wszystko Dohn, idź z bogiem - rzekł z uśmiechem Mertu.

- Tak, tak oczywiście! Z bogiem kochani moi - ukłoniwszy się grzecznie odparł Dohn, po czym odszedł.

- Ten człowiek niemal za każdym razem denerwuje mnie swoim specyficznym charakterem, jednak jego radosna osoba nie pozwala się nie lubić - skomentował Soph.

- Racja, sprawia wrażenie sympatycznego gościa. Strasznie gorąco w tym upale... - powiedział Victor.

- To prawda. Zatem może wejdźmy już do środka - potwierdził Mertu.

Trójka bohaterów weszła do wnętrza namiotu.

Wyglądał on nie co inaczej niż wcześniejszy. Postawiony był na kształt niebieskiego prostokąta wspartego na czterech drewnianych belach. W środku stała mała, niezamykana szafka zbudowana, a raczej spleciona z gałęzi. Równolegle ustawione były cztery łóżka, na jednym z nich złożono ubrania dla Becka.

- Witamy naszego przybysza! Nazywam się Karim, miło mi ciebie widzieć. Dziś wieczorem będę miał zaszczyt gościć cię u siebie w domu, gdyż jestem organizatorem wieczornej uczty z okazji twojego przybycia. Satbu, Nub, podajcie chłopakowi ubrania by mógł się przebrać - rzekł radosny Karim.

Trójka nowych bohaterów niewiele różniła się od poznanych wcześniej Egipcjan. Byli wysokimi, dobrze zbudowanymi mężczyznami, ubranymi w białe, długie szaty. Mieli krótkie, czarne włosy na głowie i lekko brązowawą karnację skóry na ciele.

- Proszę, to twoje ubrania. Możesz się przebrać za namiotem - rzekł Nub wręczając chłopakowi białą szatę i sandały.

- Dziękuję, a czy mogę też podejść się wykąpać w pobliskiej rzece? - spytał jeszcze nieśmiały Beck.

- Naturalnie, mogę Cię do niej zaprowadzić - zaproponował Satbu.

- Chłopaki, to może wy idźcie nad rzekę, a ja z Mertu, Sophem i Karimem pójdziemy zacząć przygotowywać wieczorną ucztę? - odparł Nub.

- Doprawdy, bardzo dobry pomysł, po drodze możemy zajść po dobry trunek na bazar - przytaknął radośnie Karim - Satbu, przyprowadzisz następnie naszego przybysza na wieczorną ucztę o zachodzie słońca? - dodał.

- Oczywiście! Zatem, szkoda czasu do stracenia! Victor, chodź ze mną, zaprowadzę cię nad rzekę, a chłopacy niech też już sobie idą - stwierdził Satbu.

Victor Beck wziął swoje rzeczy z łóżka. Grupa bohaterów tymczasowo rozstała się. Każdy poszedł w swoim kierunku. Nub ze swoim towarzyszem zmierzali piaszczystą dróżką w stronę rzeki. Szli niedlugo nie spotykając na swojej drodze nic i nikogo poza kilkoma pojedynczymi kaktusami wyrastającymi z suchego podłoża pustyni.

- Powiesz mi coś więcej odnośnie tej całej sytuacji związanej z moim przybyciem? - spytał Beck.

- Niestety, drogi przyjacielu, nie mogę tego zrobić. Jak zapewne wiesz od Mertu, grozi nam za to wysoka kara. Za kilka dni się wszystkiego dowiesz, a raczej dowiemy. Nam też zbyt dużo nie wiadomo w tym temacie - odparł przyjaźnie Nub.

- No dobrze, rozumiem - rzekł Vik.

- Wydajesz się na mądrego chłopca, nie to co Asan - westchnął z uśmiechem Egipcjanin.

- A kim on jest?

- Asan to mój młodszy brat. Ma szesnaście lat a mózg trzylatka. Zachowuje się strasznie. Długo by można opowiadać o tym co ten człowiek nawyprawiał - zaśmiał się Nub.

- Mam nadzieję, że kiedyś coś mi opowiesz o nim - odparł z przyjaznym uśmiechem Beck.

- Uwierz mi, że jest o czym. Oo właśnie już prawie jesteśmy na miejscu.

Dotarli na miejsce. Rzeka płynęła spokojnie i była bardzo klarowna. Chłopak zdjął stare ubrania i umył się w ciepłej wodzie po czym wyszedł i założył nową, białą szatę.

- Co mogę zrobić ze starymi ubraniami? - spytał Beck.

- Narazie trzymaj je dyskretnie pod szatą, przechowamy je u mnie w domu, do którego zaraz się udamy. A jak samopoczucie po pierwszych dniach w naszych progach? - rzekł Nub

- Jestem zmęczony, ale czuję się lepiej po kąpieli w rzece. Chciałbym się przespać i odpocząć przed ucztą - powiedział Beck.

- Możesz to zrobić u mnie. Mam wygodne posłanie, nie to co w namiotach - odparł Nub.

- Z chęcią skorzystam! Chodźmy - rzekł Beck.

Dwójka bohaterów zniknęła w świetle pustynnego słońca zmierzając do domu Nuba.

------------------------------------------------------------------------------------

Dalsza część przygód już wkróce. ;)

Powrót do EgiptuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz