Rozdział 10

172 7 4
                                    

Klara chyba nie wiedziała, jak na to zareagować. Oczy jej się zaszkliły i chyba chciało jej się płakać. I mnie to nie dziwiło.
-Jeśli żartujesz, to są to bardzo nieśmieszne żarty.- powiedziała, a mi też zachciało się płakać, po tym, jak jeszcze raz przemyślałam to, co powiedziałam.- Ty mówisz poważnie, prawda?- zapytała, a ja nie mogłam wydusić z siebie słowa. Łzy ciekły mi z oczu, tak samo Klarze. Płakałyśmy tak razem na jej łóżku przytulone do siebie i nie mogłyśmy się opanować. W końcu jednak udało mi się coś powiedzieć.
-Pamiętasz, jak mówiłam, że może warto zaryzykować? W sensie z nim?- dziewczyna pokiwała głową twierdząco.- On Cię kocha.- powiedziałam, a Klara natychmiastowo odzyskała zdolność mowy. Ale i tak nie mogła z siebie nic wydusić.- I to już od dawna.- dodałam.
-To dlaczego nic mi nie powiedział?- zapytała ledwo słyszalnym głosem, ale ja to usłyszałam.
-Nie chciał psuć waszej relacji, w końcu nie wiedział, jak zareagujesz. A teraz... Chciałam go namówić, ale bał się, że będziesz cierpiała, gdy już... No wiesz...- pokiwała znów głową. Teraz siedziałyśmy w ciszy.
Bardzo chciałam wiedzieć, co siedzi teraz w głowie mojej kuzynki. Widać było, że o czymś myśli. Niestety nie wiedziałam, o czym. Może o Adrianie? Może o tym, że ją kocha. Albo o tym, że ona kocha jego?
-Co mu jest?- zapytała, a ja uderzyłam się w czoło.
-Zapomniałam, że nie wiesz. Ma jakąś chorobę, która powoduje niewydolność niektórych organów.- powiedziałam w ogromnym skrócie.- Stąd te jego zasłabnięcia, których czasem byłyśmy czasem świadkami.- nie raz zdarzało się, że gdy byliśmy się gdzieś razem przejść to Adrian mdlał, albo po prostu słabł na tyle, że musiał natychmiast usiąść. Na szczęście nigdy nie było to dość poważne.- Dzisiaj wdał się z jakimś chłopakiem w bójkę, jak byliśmy się przejść...
-Zaraz jaką bójkę?- zapytała zdziwiona Klara. No tak to nie było w jego stylu.- Stanął w czyjejś obronie.- szybko odpowiedziałam i kontynuowałam.- Po tym zajściu zasłabł. Nie wyglądało to zbyt poważnie. Normalnie wróciliśmy do domu i jeszcze rozmawialiśmy. Gdy wróciłam do domu okazało się, że mu się pogorszyło. Teraz jest w szpitalu.
-No to na co jeszcze czekamy?!- zawołała dziewczyna.- Jedziemy do niego. Muszę mu powiedzieć, co do niego czuję, zanim będzie za późno.- takiej reakcji się po niej nie spodziewałam. Obie na rowerach popędziłyśmy do szpitala.

Niestety było już za późno. Adrian zmarł. Był świadom, że Klara go kochała, ale nigdy tego od niej tego nie usłyszał. Sam też jej tego nigdy nie powiedział.
Nasz zakład? Nasza lista? Nic nie wypaliło. Nie sądziłam, że tak szybko będę musiała się rozstać z moim przyjacielem.
Teraz jak to wspominam to nie jest tak źle, ale na początku było cholernie trudno o nim mówić, a tym bardziej go wspominać. Zawsze towarzyszyły temu łzy.
W końcu z Klarą się pozbierałyśmy i z uśmiechem na twarzy wspominamy naszego przyjaciela.

ZakładWhere stories live. Discover now