Rozdział Piąty

5.1K 416 45
                                    

~Mara

Poczułam jak Kaden puszcza moja rękę. Pomijając fakt, że jest moim potencjalnym wrogiem, jego obecność podnosi mnie na duchu. Jestem zbyt zestresowana żeby patrzeć na to co dzieje się wokół mnie.

Wyszedł przede mnie, przechodząc przez wielkie drzwi wszedł na sporą scenę, tak że teraz wszyscy zebrani go widzieli. Całe jego stado na jego widok zaczęło wiwatować i klaskać. Po kilku chwilach, gdy udało mu się uspokoić zebranych zaczął mówić.

"Dobry wieczór, wszystkim" ogłosił. Mikrofon jest mu nie potrzebny, sama jego obecność na scenie skupia zgromadzonych. Kace stoi dokładnie na przeciwko mnie. Czeka na znak aby móc podejść w moją stronę.

Zastanawiam się.... Co by się stało jeśli bym teraz stąd uciekła? Nie przebiłabym się przez tłum, w pewnym momencie i tak ktoś by mnie zatrzymał.

"Mam dla was wspaniałe wieści!" Kaden ciągnął. Stado odpowiedziało mu brawami i wiwatami, wszyscy byli podekscytowani tym co chce im ich przywódca powiedzieć.

Zauważyłam, że nawet teraz Kadencji chowa swoją twarz. Przecież jego stado musi wiedzieć jak wygląda, prawda? Nikt nie wydaje się czekać aby ściągnął kaptur, więc może są do tego przyzwyczajeni.

"Mamy jednego gościa, który dołączy i mnie na scenie" powiedział powoli. Odwrócił się w moją stronę, przywołując mnie ruchem dłoni.

Zdenerwowana, zaczęłam iść w stronę Alfy, czyułam ja sobie wzrok wszystkich zebranych. Wszyscy nagle ucichnęli. Nikt się nie spodziewał, że ktoś ze stada Czystości może wpaść do nich na bankiecik. Wiele osób patrzyło na mnie z namacalnym obrzydzeniem.

Podeszłam do Kadena, zachowując między nami bezpieczną odległość.

"To jest Mar..."

Tłum przerwał mu, swoim donośnym szemraniem. Wszyscy próbowali się przedrzeć jak najbliżej sceny by zobaczyć o kim mówi Kaden.

Kaden chwycił moją dłoń i pociągnął mnie za siebie. Jestem przyciśnieta do jego pleców, mój policzek opiera się o jego bark. Mogę poczuć ciepło jego ciała przez koszulkę. Nigdy nie byłam tak blisko żadnego mężczyzny. Oprócz mojego ojca, oczywiście.

"Odsunąć się. Nikt jej nie może dotknąć." syknął w stronę tłumu. Ludzie na dźwięk jego donośnego i silnego głosu udsunęli się i ucichli.

Przesunął się, stając koło mnie tak abym była widoczna. Zaniepokojona odsunęłam się do tyłu. Patrzyłam tylko na podłogę, tak żebym nie widziała skupionego wzroku wszystkich zgromadzonych dokładnie na mnie.

Kaden przywołał Kace'a aby wszedł na scenę. Tak też zrobił, dołączając do nas, na środku sceny.

"Mamy dziś przyjemność świętować naszą władzę nad stadem Czystości!"

Poczułam ukłucie w sercu. Tłum zaczął klaskać i gwizdać w odpowiedzi. Sposób w jaki się zachowują pokazuje ich całkowity brak szacunku dla mojego stada.

Nienawidzą nas.

"Świętując, mam przyjemność ogłosić, związek między tą śliczną dziewczyną z stada Czystości z moim bratem Kace." wykrzyknął Kaden. Czuję strach, czuję, że zaraz zemdleje. Jedyne o czym teraz myślę to to żeby się nie przewrócić.

Publiczność zareagowała pozytywnie.

Spojrzałam na Kace'a. Wyglądał na wściekłego. Może myśli o tym by sprzeciwić się bratu?

Kaden odsunął się. Kace podszedł do mnie, wyciągając w koja stronę dłoń. Wiedząc, że nie mam innego wyboru, przyjęłam ją. Czułam jak jego dłoń się trzęsła. Wyglądał na jeszcze bardziej zestresowanego ode mnie.

Alpha Kaden - tł.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz