Prolog

789 49 3
                                    

   Jest ciepłe jesienne południe, a ja siedziałam właśnie pod drzewem w pobliskim parku. Studiowałam książkę o budowie i pracy silników maszyn latających. Mogła bym to robić godzinami. Usiłując przewrócić stronę swoimi drobnymi rączkami, natrafiłam na problem. Tym problemem okazali się dwaj chłopacy, na oko z 14 lat, tak jak ja. Stali przedemną. Podniosłam głowę do góry i zmierzyłam ich wzrokiem. Pierwszy z nich był niski jak na swój wiek i niezdrowo chudy. Drugi natomiast był to postawny brunet z zielono-szarymi oczami. Zdezorientowana ich nagłaym przyjściem zamknęłam książkę zasłaniając wierzch jej okładki. Bądź co bądź wstydziłam się swojego zamiłowania do samolotów. Jednak widoku pilotującej kobiety nie spodziewa się nikt. Wtem niebieskooki blondyn postanowił przerwać głuchą, niezręczną ciszę.
-Hej, co taka piękna dziewczyna robi sama w parku w równie piękny dzień?
-Cicho Steve, bo nam się jeszcze dziewczyna przestraszy- rzekł brunet. -Jestem James, dla znajomych Bucky, ten obok jak już się pewnie domyślasz to Steve, a Ty?
-Jestem Cher, Cher Bohler. Miło mi was poznać- odpowiedziałam łagodnie.
Oboje usieli obok mnie i tak zaczęła się rozmowa.
-Długo już mieszkasz na Brooklyn'ie? Jakoś nigdy Cię tu nie widziałem.- napomknął Steve.
-Nie, przeprowadziliśmy się tu jakiś tydzień temu. Od zawsze podobała nam się ta okolica i postaniwiliśmy, że zamieszkamy w tych rejonach.-oparłam rozmyślona i oparłam się wygodniej o drzewo. Podczas tej czynności książka lekko osunęła się na ziemię, tuż obok dłoni Bucky'ego. Zestresowana zerknęłam w oczy brunetowi a ten ku mojemu zdziwieniu szczerze się uśmiechnął.
-Chcesz zostać pilotem?- zapytał zaciekawiony.
-Tak... Ale nie byle jakim. Chcę pilotować myśliwce.- odrzekłam już triszke bardziej wyluzowana.
-O! Buck, chyba znalazłeś sobie dziewczynę- wykrzyczał zadowolony blondyn. Na te słowa oczy Jamesa rozszeżyły się, a on sam cały zesztywniał. Ja natomiast oblałam się rumieńcem i zaczęłam wpatrywać się w dół. Steve widząc naszą dość zabawną reakcję pozwolił sobie na słowa sprostowania.
-Bo wiesz Cher, Buck też chce iść do wojska. A wy myśleliście, że co mam na myśli?- zarechotał niebieskooki.
Razem z Bucky'm spojżeliśmy po sobie i zaczęliśmy się śmiać. Od tego dnia nasza trójka była nierozłączna. Zaczynała się przyjaźń na wieki.

• Marzenie sierżantki •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz