Prolog

28 5 1
                                    

Pewnym ruchem chwyciłam metalową klamkę.
Teraz albo nigdy.
Otworzyłam drewniane drzwi i weszłam do pokoju, ciągnąc za sobą wielką, szarą walizkę. Rozglądnęlam się po pomieszczeniu. Dwa drewniane łóżka z wyblakłymi materacami, dwa drewniane biurka oraz dwie, uwaga, tutaj ogromne zaskoczenie, drewniane szafy. Zapowiadają się naprawdę genialne trzy lata w interacie.
Mojej przyszłej współlokatorki jeszcze nie było. Zajęłam miejsce po lewej stronie pokoju. Z trudem podniosłam walizkę i położyłam ją na łóżku. Ku mojemu zdziwieniu nie skrzypiało. Może jednak jakoś przetrwam te trzy lata w Wairland. Wyjęłam laptopa i położyłam go idealnie na samym środku blatu biurka. Ramkę ze zdjęciem postawiłam obok. Byłam na nim ze swoją mamą, podczas wycieczki do Francji. Gdyby na nie spojrzeć, mogłoby się wydawać, że jej jak zawsze promieniujący uśmiech wypełniał całą fotografię. Lecz, wbrew pozorom, ja też się tam znajdowałam. Ciemne, gęste i długie loki jak zwykle przykrywały większość mojej twarzy. Jednak dało się zauważyć wielkie, brązowe oczy kontrastujące z niemalże białą cerą. Wyglądałam bardzo mizernie w porównaniu z moją matką. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Wyglądnęła zza nich średniej wysokości blondynka z masą piegów na twarzy i niepewnym uśmiechem.
- Cześć! Jestem Abigail! A ty musisz być...
- Izzy. Isabella Atile.

I don't care, ok?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz