2. Kilka słów o łazienkowych wariacjach

7K 394 1
                                    

- Alexis poczekaj na mnie!

Serce zabiło mi mocniej, ale nie zwolniłam tempa idąc przed siebie. Krzyki nasilały się dając wrażenie, że Vince jest coraz bliżej mnie. Serce rozpaczliwie błagające bym się zatrzymała zaciekle walczyło z mózgiem o dominację. Mózg w tym przypadku zupełnie nie myślący logicznie kazał mi iść dalej kompletnie go ignorując. Czując palący dotyk na swoim przedramieniu obróciłam się przez lewe ramię spotykając z czerwoną od biegu twarzą nastolatka. Hipnotyzujące zielone oczy niespokojnie błądziły po mojej buzi, wąskie usta były wygięte w krzywym uśmiechu, a ja całą uwagę skupiłam na jego blond grzywce wymodelowanej żelem w bok.

- Dlaczego nie zaczekałaś? - Zapytał skołowany. - Wołałem cie dobre kilka minut.

- Przepraszam, zamyśliłam się. - Kłamstwo mimo, że tak proste do wymówienia ciążyło na mnie bardziej niż stu-kilowe łańcuchy.

- Gdzie jest Nick? - Spytał po chwili kompletnie ignorując moją wypowiedz.

Patrzył to na lewo to na prawo w poszukiwaniu przyjaciela. Momentalnie humor mi się pogorszył kiedy wypowiedział te trzy słowa. Nie powinnam chociażby myśleć o tym, że zielonooki odezwał się do mnie bez ukrytej korzyści. Nie jest to dla mnie żadno zaskoczenie. Sama nie zadawałabym się ze sobą gdybym tylko mogła.
Z chwilowego zawieszenia wybudziło mnie lekkie potrząsanie przez siedemnastolatka. Strzeliłam sobie w myślach z otwartej dłoni widząc jego zirytowane spojrzenie.

- Odpowiesz? - Spytał zniecierpliwiony.

- Obiecał Diane, że zawiezie ją do szkoły. - Wymamrotałam spuszczając wzrok. - Pewnie są już w szkolę.

- No to chodźmy razem! - Powiedział entuzjastycznie łapiąc mnie za dłoń.

Rozchyliłam wargi w szoku patrząc na nasze złączone palce które swoją drogą pasowały do siebie wręcz idealnie, jakby były stworzone do współgrania między sobą. Poczułam jak pocę się na powierzchni całego ciała ze stresu.

- Źle się czuje chyba wrócę do domu. - Wskazałam za siebie z nienaturalnie spiętym uśmiechem.

To kłamstwo nie poszło mi już równie dobrze jak pierwsze. Nie mogąc skleić żadnego sensownego zdania musiałam zadowolić się tym co mam, a ostatecznie wizja jego ciepłej skóry na mojej pokrytej cienką warstwą potu doprowadziłaby do szewskiej pasji nie tylko mnie, więc było bardziej niż warto zrobić z siebie idotkę po całości.

- Nie uwierzę w to. Wiem, że się boisz, ale masz przy sobie przyjaciół. Na przykład mnie. - Szturchnął mnie zaczepnie.

Na twarz wkradły mi się rumieńce, a serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej. Jego pełną wypowiedź  odbijała się echem po całej mojej głowie. Jestem dla niego nikim więcej niż przyjaciółką. Z wahaniem zrobiłam jeden krok do przodu dając znak, że także może ruszyć.
Nie rozumiałam dlaczego jest dla mnie taki miły. Stara się mnie poznać, zagadać. Dałam mu już tyle okazji, by przestał się do do mnie odzywać, jednakże wciąż tutaj był i doradzał w każdej możliwej sprawie ( z wyłączeniem tych na jego temat).
Kiedy dotarliśmy do szkoły od razu dostrzegliśmy całą swoją paczkę. Jak oparzona puściłam wyswobodziłam swoją dłoń z uścisku spotykając się z jego zdziwionym spojrzeniem, super. Wzruszyłam ramionami uśmiechając się niewinnie i podchodząc razem z nim bliżej witając się z każdym po kolei.

- Siema stary!  - Powiedział Vincent stojąc pół metra przede mną. Jako z pierwszym przybił piątkę z moim bratem ponawiając tą czynność także przy Georgu. Następnie podszedł do dziewczyn zamykając je w przyjacielskim uścisku.

Też przywitałam się z nimi mówiąc ciche hej, a dziewczyną dając po całusie w poliki. One zrobiły to samo dodatkowo tuląc mnie delikatnie. Czasem miałam wrażenie, że przyjaciółki boją się, że zmiażdżą mnie zwykłym uściskiem co oczywiście było absurdem. Owszem byłam raczej krucha, ale potrzeba wiele, aby zgiąć mnie w pół.
Popatrzyłam po kolei na twarze swoich przyjaciół zatrzymując się na zmasakrowanej twarzy Georga. Pod okiem miał widoczne rozcięcie, a wokół niego smugi krwi.

- Co ci się stało!? - Spytałam zakrywając usta wierzchem dłoni.

- Siedział za długo w łazience, więc Diane przy pomocy Hugo (ich pies) wyrwała drzwi. I wyglądając jak cytuje "martwy zombie z jakąś mazią na twarzy„ chwyciła maszynkę do golenia i chciała zgolić mu brwi. A z racji tego, że on jest silniejszy udało mu się ją obezwładnić i zabrać ostre narzędzie.... - W tym momencie Nicholas został uciszony przez Diane.

- W rzeczywistości rozdzielił nas tata. - Sprostowała zakładając ręce na pierś.

- Ja to pamiętam trochę inaczej. - Upierał się jej brat.

- Wy jak zawsze swoje! - Odparł Vi z rozbawieniem kręcąc głową.

- To nie moja wina, że młodsze zawsze głupsze. - Uznał wyciągając ręce przed siebie w geście obronnym.

- Zapomniałeś dodać, że na tyle mądra, że skoczyła rok i jest z tobą w klasie. - Przypomniała patrząc na niego wyzywająco.

- Skończcie ten temat idioci. Nie mam ochoty słuchać waszych kłótni. - Odezwałam się patrząc na nich wrogo co musiało zdziwić rodzeństwo bo zamilkło zgodnie.

- My już się będziemy zbierać. - Zakomunikował mi brat biorąc przyjaciela pod ramię. - Mamy na drugim końcu szkoły.

Patrzyłam na oddalające się sylwetki chłopaków większość uwagi zajęło mi obserwowanie Vincenta. Blondyn nie był mocno umięśniony, ale  na mnie nigdy nie robiły wrażenia mięśnie. Po prostu lubiłam sposób w jaki się poruszał. Plecy miał zawsze delikatnie przygarbione, a ręce lekko poruszały się po obu stronach ciała. Śledziłam go wzrokiem dłuższą chwilę aż zniknął w ciemności budynku.

- Wkopałaś się. - Powiedziała Diane upewniając się, że George także oddalił się na bezpieczną odległość.

- I to na całego. - Przyznała jej racje Maia.

- O czym wy mówicie? - Spytałam patrząc na nie niezrozumiale.

- Patrzysz na Vincenta jakbyś chciała go zjeść. Byłaby z was uroczą para! - Pisnęły uśmiechając się głupkowato.

- Nie gadajcie głupot! - Warknęłam i weszłam do szkoły nie chcąc słuchać dalej ich paplaniny.

***

<AquaQueenz>
- Witajcie, witajcie! Kolejny rozdział za nami tutaj, aż takiej zmiany nie było, ale mam wrażenie, że w końcu nie piszę jak pięciolatka co jak dla mnie jest plusem.

1. Myślicie podobnie jak dziewczyny, że z Vincenta i Alex byłaby słodka para?

2. Co do rodzeństwa Powers...myślicie, że pasują do stereotypu rodzeństwa w wiecznej wojnie.

3. Macie jakieś pomysły co do ciągu dalszego?

Czekam na wasze opinie!

Kilka Słów O NasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz