( Zapomniałam wcześniej napisać. K.C. ma już oficjalnie na nazwisko Stark i jest córką Tonyego )
- Nie chce mieć operacji. - powiedziałam, a z oczu zaczęły mi płynąć z oczu.
- Spokojnie. - Tony usiadł obok mnie i mocno przytulił. - To nie będzie zwykła operacja. Zaprogramuję nanoboty tak, żeby jeszcze skuteczniej wykonały zabieg niż człowiek. I nie będziesz miała więcej blizn. - powiedział z uśmiechem.
- Dziękuję. - przytuliłam się do taty.
************************************
Dwa dni później
- Gotowa? - zapytał mnie tata nakładając mi maskę z gazem usypiającym na twarz. Pokiwałam głową. Wzięłam kilka głębokich wdechów i zasnęłam.
************************************
Obudziło mnie jasne światło i równomierne pikanie. Otworzyłam oczy i ujrzałam jasno - czerwony sufit mojego pokoju. Byłam przyczepiona do kroplówki i aparatury mierzącej tętno. Miałam standardowy opatrunek pooperacyjny. Z doświadczenia wiedziałam, że nie mogę wstać, jeść ani pić dla tego po prostu ponownie zasnęłam.
************************************
Gdy ponownie się obudziłam, tata siedział obok mnie. Nie miałam już całego opatrunku, tylko plaster w miejscu niewielkiego rozcięcia skóry.
- Jak się czujesz? - zapytał tata.
- Dobrze, trochę głowa mnie boli. Ile trwała operacja? - zdałam pytanie.
- Nie długo, półtorej godziny i nie było żadnych komplikacji.
- To dobrze. A mogę już wstać i się napić?
- Nie wiem czy dasz radę, wiec lepiej cię zaniosę. Nie wstawaj na razie, ok?
Kiwnęłam głową i już po chwili siedziałam na kanapie w salonie z ręką na temblaku. Zdążyłam wziąć tylko łyka zimnej wody podanej mi przez tatę, i już do pokoju wparowali jak burza Natasha i Nathan.
- Pomocy! Coś mnie zaatakowało! - krzyknęłam gdy chłopak rzucił się na mnie. Jesdnak po chwili dał mi oddychać i wstał lekko zamieszany.
- Sorry, bałem się trochę. - powiedział.
- Spoko, bark nie boli. Mam nadzieje, że będę niedługo mogła z powrotem wszystko robić.