Oczami Tonego
W pewnym momencie drzwi otworzyły się z hukiem i weszli przez nie K.C. oraz Nathan. Kiedyś go poznałem. Chłopak cały czas coś do niej mówił, a ona w pewnym momencie nie wytrzymała i krzyknęła.
- Jeżeli w tej chwili nie zamkniesz swojej jadaczki, to obiecuję, że przez miesiąc nie usiądziesz na tyłku bo taką krzywdę ci zrobię!
Szczerze - podziwiam ją. Nie wiedziałem, że taka mała osóbka może narobić tyle hałasu, żeby szklanka stojąca obok mnie pękła.
- Możemy zaczynać. - powiedziała z uśmiechem.
- Widzę, że znalazłaś sobie nowego kolegę. - zażartowałem. Oczywiście w ramach wdzięczności otrzymałem gromy z oczu i ból głowy.
- Nie przedłużając, chciałbym ogłosić, że K.C. staje się oficjalnym członkiem Avengers. Przez półtora miesiąca nie będzie uczestniczyła w misjach, ponieważ dopiero od poniedziałku zaczynają się jej treningi. - ogłosił Fury. Super, nie dość, że ta mała mieszka w MOIM domu, to jeszcze należy do Avengers. Może jednak nie jest taka zła? W końcu każdemu trzeba dać szansę.
- Witamy w Avengers. - odezwał się kapitan mrożonka.
Obsadaliśmy parę spraw gdy Fury poprosił K.C. żeby wyszła pod pretekstem obgadania misji. Dziewczyna wyszła, lecz widać było, że nie uwierzyła.
Oczami K.C.
Wiedziałam, że Fury kłamie. Mimo to wyszłam. Trudno się mówi i żyje się dalej. Nie miałam nic do roboty, więc odszukałam główną salę treningową. Oczywiście posłużyłam się mocą.
Weszłam i zobaczyłam chłopaka uderzającego w worek treningowy.
- Hej. - odezwałam się.
- Hej. Wiedzę, że przyszłaś ze mną potrenować. - odparł.
- Mogę. - zajęłam bluzę. Miałam na sobie sportową bluzkę i legginsy.
- Walka? - zapytał. Przytaknęłam. Zaczęliśmy owijać sobie dłonie bandażami. Po chwili staliśmy gotowi na ringu.
- Jakie zasady? - spytałam.
- Nie ma zasad. Ale gdy wygram to pierwsza opowiesz jak się tu znalazłaś. - zaszczycił mnie uśmiechem po czym rzucił się w moją stronę. Skoro nie ma zasad to postanowiłam użyć mocy. Podstawiłam mu nogę i z prędkością światła zaczęłam odkładać go pięściami. Skończyłam, wstałam z chłopaka i spojrzałam na swoje dzieło. Miał rozwaloną wargę, podbite oko i parę siniaków na twarzy.
- Au... - jeknął.
- No to zaczynaj opowiadać. - uśmiechnęłam się.