Wbiegli do pokoju, gdzie przebywała już cała reszta. Aishi popchnęła Monę bliżej M'Ikaneli. Salamandrianka dalej siedziała, ale już kręciła głową i reagowała na wszystko. Y'Gythgba usadzona przez kunoichi obok niej czuła się trochę nieswojo. Nie znała przecież swej matki i nie wiedziała jak się zachować.
-M'Ikanela- powiedział Leo pokazując na Lisę.- Poznajesz ją?
Salamandrianka spojrzała n Monę przyglądając się jej dokładnie. Ostatni raz widziała swą córkę jako niemowlę i trudno jej było rozpoznać czy to ona. Ale patrząc jej w oczy wszystko wróciło. Matki oczu swych dzieci nie zapominają.
-Y'Gythgba-powiedziała.
Żółwie odetchnęły z ulgą słysząc, że księżniczka wraca do siebie. T'Horana rozpoznała bardzo szybko bo gdy odchodziła on był starszy od Mony. Przytuliła swoje dzieci szczęśliwa, że znowu jest w domu.
-A gdzie R'Akmort?-spytała.
Rodzeństwo popatrzyło na siebie a później na przyjaciół.
-Pójdę po niego-powiedział Raph.
-Czekaj, ja pójdę-wtrąciła Aishi.- Z tobą wiadomo jak będzie.
Dziewczyna szybko wybiegła z pomieszczenia rozglądając dokładnie. Zapowiadało się na długie poszukiwanie. Przemierzyła całą kryjówkę aż wreszcie go odnalazła. Bez słowa zaciągnęła go do pokoju M'Ikaneli. Salamandrianin stanął jak wryty. Wszyscy wyszli zostawiając go z księżniczką samego. Stanęli pod drzwiami przysłuchując się rozmowie. Jednak drzwi były chyba dźwiękoszczelne bo niczego nie dosłyszeli. Odeszli zastanawiając się co teraz będzie z całym społeczeństwem. Nagle Raph przypomniał sobie o pytaniu, które już od dawna go nurtowało.
-Hej, jeżeli tu jest około tysiąca Salamandrian to gdzie oni są?
-W bezpiecznym miejscu w głębi kryjówki-odparła Mona.- To my jesteśmy głównymi strażnikami całej siedziby a oni muszą być zdrowi i silni by przeżyć.
Dalej szli w milczeniu. Aż do chwili gdy T'Horan zapytał:
-Raphael, Y'Gythgba, nie było was bardzo długo. Coś się stało czy tylko długo rozmawialiście?
Dwójka popatrzyła na siebie i już miała odpowiedzieć gdy nagle poczuli silny wstrząs. Ziemia trzęsła się coraz bardziej. Kryjówka zaczęła się zawalać.
-Góra się osuwa!-krzyknął T'Horan.- Trzeba ewakuować wszystkich!
Y'Gythgba razem z Leo pobiegli przodem. Przy wejściu Salamandrianka otworzyła mały schowek gdzie umieszczone było pokrętło. Przekręciła nim i po chwili otworzyły się wielkie drzwi ukryte w ścianie. W środku siedzieli Salamandrianie.
-Uciekajcie, już!-zawołała Lisa.
Wszyscy w popłochu wybiegli z kryjówki. Mało się stratowali przy tym Leo i Mony. Po chwili dotarła także reszta razem z M'Ikanelą, R'Akmortem oraz G'Throkką.
-To wszyscy-powiedział Leonardo rozglądając po ukryciu.
Przyjaciele szybko ruszyli do wyjścia. Nagle Y'Gythgba usłyszała płacz małego dziecka. Odwracając się zobaczył Salamandriana, który raczkując próbował dogonić innych. Dziewczyna bez wahania wróciła po dziecko, wzięła je na ręce po czym skacząc po stromych półkach skalnych wydostała się na powierzchnie zanim kryjówki zupełnie się zawaliła. Salamandrianka powoli wstała sprawdzając, czy z maluszkiem wszystko było w porządku. Na szczęście oprócz wielkiego przerażenia nic mu nie było. Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Rozejrzała się dookoła. Wszyscy byli przysypani śniegiem, ale szybko się z niego wygrzebywali. Warunki były okropne. Rozszalała się straszna śnieżyca. Mona stała jak wryta tuląc do siebie małe dziecko.
-Wszystko w porządku?-spytał Raph podbiegając do niej.
-Chyba tak -powiedziała.
-Kto to jest?-dociekał parząc na malucha w ramiona ukochanej.
-Nie wiem-odrzekła rozglądając się. Nikt po dziecko się nie zgłaszał ani go nie szukał.- Pewnie jakaś sierota.
-Biedne dziecko-wtrąciła Aishi ze smutkiem.
-To koniec- ciągnęła Lisa w szoku.
-Nie jeszcze nie-wyrwał R'Akmort.- Wrócimy do miasta.
-Nie ma już miasta!-krzyknęła córka nadal wkurzona na niego za kłamstwa.
-Dregg zdetonował tam bombę biologiczną- dodał Raphael.- Nie da się oddychać. To pewna śmierć.
-Ale musi być jeszcze jakieś schronienie-brnęła M'Ikanela.
-Nie ma-westchnął Sal.
-To co?-spytał przerażony Mikey.- Zamarzniemy tu?
-Nie!-rzucił szybko Raph.- Trzeba coś zrobić. Leo, wymyśl coś! W końcu to ty jesteś dowódcą!
Nagle wszyscy usłyszeli dźwięk nadlatujących Insektoidów.
CZYTASZ
Tajemnica Salamandrian
FanfictionŻółwie już raz zjawiły się na planecie Salamandrian by ukryć się przed Triceratonami i tam Raph wraz z Moną stanęli przed trudnym wyzwaniem przekonania ojca dziewczyny by zaufał jemu i jego braciom. Teraz to Y'Gythgba prosi o pomoc ukochanego. Żółwi...