Ten dzień wyglądał trochę tak, jakby nic złego się nie działo. Aishi i Donnie bawili się z braćmi dziewczyny-Minoru i Jiro. Tak naprawdę woleli być sami i cieszyć się sobą. Jednak rodzice nastolatki musieli iść na spotkanie biznesowe tak więc zakochani nie mieli żadnego wyjścia. Raph, Leo i Mikey natomiast oglądali telewizję. Tak wkręcili się w serial, że dosłownie nic ich nie ruszało. Nawet rzucona przez Aishinsui poduszka nie zrobiła na nich wrażenia. Wkrótce dziewczyna się zmęczyła i musiała napić się wody. Poszła do kuchni, wzięła szklankę, ale gdy już miała chwycić butelkę nagle usłyszała dźwięk typowy dla teleportacji. Spojrzała w prawo i wtedy zobaczyła Y'Gythgbę. Salamandrianka była mocno wyziębiona a gdzie nie gdzie uzbierał się lód oraz szron. Aishi widząc, że Lisa osuwa się na nogach podbiegła podtrzymując ją. Razem z nią siadła opierając przyjaciółkę o podstawę stołu.
-Mona, co ci się stało?-spytała nastolatka.
-Dregg... Salamandrianie... planeta...-mówiła dygocząc.
-Zaczekaj chwilę-przerwała jej.
Podniosła się, chwyciła za szklankę po czym nalała do niej wody. Dała naczynie przybyszce kucając przy niej.
-Napij się, odetchnij spokojnie i powiedz spokojnie co się dzieje-poradziła Aishi.
Salamandrianka zrobiła tak jak powiedział dziewczyna. Wzięła parę wdechów po czym kontynuowała:
-Dregg najechał naszą planetę. Nie daliśmy rady odeprzeć ataku... Byliśmy zmuszeni uciec w góry. Tam jest zimniej więc armia Dregga nie powinna atakować, ale... brakuje nam wszystkiego...
Po tych słowach po prostu zemdlała. Aishi wzięła ją w ramiona by trochę ogrzać. Wtedy do kuchni wszedł Jiro. Zdziwił go widok jaki zastał.
-Jiro, dobrze, że jesteś-powiedziała siostra.- Przynieś jakiś koc i zawołaj któregoś z chłopaków.
-Twojego czy jej?-spytał.
-Bardzo śmieszne-fuknęła.- Rusz się. Gazu!
Chłopiec szybko wybiegł z pomieszczenia. Po krótkiej chwili wrócił z kocem oraz Donniem i Raphem. Drugi z nich stanął jak wryty. Aishinsui wzięła koc okrywając nim dokładnie Salamandriankę. Donnie podszedł do niej pytając:
-Skąd ona się tu wzięła? Co się z nią stało?
-Nie wiem. Znikąd-odparła dziewczyna.- Po prostu pojawiła się, ale jest mocno wyziębiona i wykończona.
Raph w końcu oprzytomniał, przełożył prawe ramię Mony przez głowę i podniósł ją zmierzając do salonu. Położył dziewczynę na kanapie podkładając jej poduszkę od głowę. Siadł obok niej mocno zmartwiony.
-Aishi, kto to jest?-spytał Minoru.
-To dziewczyna Rapha-zaśmiał się Jiro.
-Cicho- warknęła siostra.- To nie czas na żarty.
Nagle rozległ się dźwięk telefonu nastolatki. Kunoichi błyskawicznie odebrała. To byli jej rodzice, którzy prosili by córka przyprowadziła braci do domu. Mikey postanowił zrobić to za nią. Gdy tylko wyszli, Mona podniosła powieki. Była bardzo słaba.
-Raphael...-wydusiła.
-Mona-odparł.- Nic ci nie będzie, spokojnie.
-Dlaczego przyleciałaś do nas?-spytał Leonardo.
-Potrzebuje waszej pomocy-wyjaśniła.
-A co się stało?-ciągnął.
-Leo, przystopuj trochę-przerwała mu Aishinsui.- Jest wykończona. Daj je odetchnąć. Jej planetę najechał Dregg.
-Że co?!-wyrwał Raph.
-Tak-potwierdziła kunoichi.- Powiedziała mi to. Całe społeczeństwo uciekło w góry. Niby fajnie bo jego armia tam nie dotrze, ale wszyscy nie trzymają się najlepiej.
-Salamandrianie padają jak muchy-dodała Mona.- Jeżeli nie powstrzymamy Dregga to wszyscy umrą z zimna.
-Nie ma mowy- uspakajał ją Raphael.- Pomożemy ci.
-Tylko nie dzisiaj-wtrącił Donnie.- Jest już późno a Monie przyda się odpoczynek.
Wszyscy pokiwali głowami czując, że staną przed trudnym wyzwaniem.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Chwilowo to tyle. Wiem, że jest trochę krótki ale akcja z czasem się rozwinie.
Wyjaśnienia:
Aishinsui/Aishi- moje fikcyjne imię.
CZYTASZ
Tajemnica Salamandrian
Hayran KurguŻółwie już raz zjawiły się na planecie Salamandrian by ukryć się przed Triceratonami i tam Raph wraz z Moną stanęli przed trudnym wyzwaniem przekonania ojca dziewczyny by zaufał jemu i jego braciom. Teraz to Y'Gythgba prosi o pomoc ukochanego. Żółwi...