Słońce świeciło coraz jaśniej, ale drzewa nad ich głowami wystrzeliły tysiącami zielonych liści tworząc im zacieniony zakątek.
-Tego nie da się przeczytać. - Powiedział Park z niedowierzaniem czytając notatki.
- To jest pyszne! - Krzyknął głośno Baekhyun, a ptaki z pobliskich krzaków zerwały się do lotu.
-Pierwszy raz widzę, żeby ktoś tak się ekscytował pasztecikiem z grzybami. - Zrezygnowany Chanyeol odłożył notatki.
- Twoja mama świetnie gotuje. - Pokiwał głową z uznaniem i pełnymi ustami.
- Była kucharką. Teraz prowadzi w naszym domu kurs gotowania. - Wzruszył ramionami.
- Nie potrzebują testera smakosza? - Zapytał zabawnie unosząc brew.
- Nie, sami jedzą.- Zaśmiał się.
- Lubię jak się śmiejesz. - Powiedział odkładając puste pudełko i kładąc głowę na kolanach Chanyeola. Brunet zaczął przegarniać mu włosy, masując skórę głowy, stało się to ich małym zwyczajem.
- Miałem ci opowiedzieć oMinho. - Przypomniał sobie, patrząc z dołu na twarz Chanyeola i w roztargnieniu przegarniając mu grzywkę za ucho. Park nie odsunął się, na początku dotyk Baekhyuna go płoszył, ale był tak częsty i naturalny dla blondyna, że chcąc nie chcąc przyzwyczaił się do niego.
- Minho to twój przyjaciel?
- Nie żartuj tak Park! -Natychmiast się obruszył i zabrał rękę.
- Dobrze, to opowiadaj, tylko powoli. - Uśmiechnął się zachęcająco.
-Mój przyjaciel Suho to ideał grzecznego, mądrego chłopca z dobrego domu. Bywa niezręczny. Nie... Czekaj. On ZAWSZE jest niezręczny i NIGDY nie jest zabawny, do tego ma jeszcze takie poczucie odpowiedzialności i strasznie się napina...
- Myślałem,że masz mi opowiedzieć o Minho.
- No przecież mówię. -Machnął dłonią zniecierpliwiony. - Suho znał Minho już z podstawówki, ale nie przepadał za nim. Jednak teraz na studiach Minho go odnalazł i zostali parą.
- Całkiem romantycznie.
-Zamknij się Park. - Powiedział swoim ostrzegawczym tonem. - Nie ma w tym nic romantycznego. Minho to głupi mięśniak. Niektórzy twierdzą, że jest przystojny, ale chyba są ślepi.... - Chanyeol uśmiechnął się, siedząc w towarzystwie osoby niedosłyszącej bez problemu kolokwialnie nazywał innych upośledzonych, takt godny Byuna Baekhyuna, ale Park lubił go za tą naturalność i szczerość.
- Czyli nie jest przystojny, ani fajny.
- Nie jest totalnie fajny, jest przeciwieństwem fajności. Zawsze musi być najlepszy i ciągle rywalizuje, nawet o głupoty.
- Skoro jest taki zły to dlaczego...
- Dlaczego Suho go lubi? NIE MAM POJĘCIA. Kiedy jest koło niego robi się taki miękki i głupkowa to się uśmiecha. - Prychnął i skrzywił się jakby zjadł coś kwaśnego.
- A Minho?
- Co Minho? Minho zawsze obejmuje go ramieniem z miną dumnego zdobywcy. Zaznacza swój teren i patrzy na innych zgóry, jakby Suho był jego nowym pucharem.
- Lubi puchary?
-Studiuje sport i jest dobry niemal w każdej dyscyplinie, więc tak... Sądzę. że ma i lubi puchary... Ale nie o tym. No i jak się poznali to mówię, spoko. Suho ma mokro w majtach na jego widok, przejdzie mu. Ale to już trwa za długo...
- Wolniej. Jeśli Minho go kocha...
- Park! Nawet tak nie kracz! - Klepnął go w dłoń. - Nie wytrzymam tego kolesia. Dlaczego ktoś taki jak ty, nie może chodzić z Suho.
- Nie znam Suho...
- Nie ty baranie, tylko ktoś taki jak ty. - Usiadł oburzony.
-A może nie lubisz Minho, bo zabiera ci Suho?
- Bzdury. Nie lubię Minho, bo jest złym człowiekiem i nie zasługuje na Suho.
- Jasne, jasne. - Zaśmiał się i rzucił mu znaczące spojrzenie.
- Boże Park! Jak ja bym cię nie lubił to, już dawno bym cię zabił!***
-Zjedzmy na ławce przed uczelnią. - Zaproponował Baekhyun chwytając Chanyeola pod rękę i prowadząc na zewnątrz. Brunet nie protestował, Baekhyun stał się jego małym łącznikiem ze światem i powoli zaczynał wychodzić ze swojej bezpiecznej strefy.
-Smacznego. - Powiedział, kiedy usiedli.
- Łał! Kotleciki! -Zawołał przyciskając do siebie pudełko, jakby było największym skarbem.
- Nie lubisz?
- Gdybym mógł, ożeniłbym się z kotletem. - Z namaszczeniem wyciągnął kawałek mięsa i uniósłgo przed oczy, żeby po chwili wgryź się w niego ze smakiem,wydając przy tym dziwne odgłosy zadowolenia. Ludzie, którzy koło nich przechodzili zerkali na nich ciekawi co jest powodem takiej aprobaty.
- Tu jesteś Baekhyun. Cześć Chanyeol. - Brunet spojrzał na stojącego przed nimi chłopaka, widział go już wcześniej jak rozmawiał z Baekiem, ale pierwszy raz był tak blisko. Był idealny, przystojne rysy, mleczna skóra, ciepły uśmiech i schludne ubranie, mógł wprawiać w kompleksy.
-Cześć Suho. - Przywitał się Byun przesuwając się na ławce,żeby chłopak mógł usiąść, jednak ten nie skorzystał. Na czole pojawiła mu się mała zmarszczka, a zębami skubał wargę. Jednak jego przyjaciel był zbyt zajęty jedzeniem, żeby to zauważyć.
-Szukałem cię, bo muszę cię prosić o pomoc.
- Pomoc? -Zapytał nie odrywając spojrzenia od kotletów.
- Byun Baekhyun... Zastąpisz mnie w przedstawieniu? Chanyeol nie mógł usłyszeć co mówi Suho, ale po tym jak klęknął przed Baekiem i położył mu dłoń na kolanie oraz po jego ściągniętych brwiach wiedział, że prosi o coś przyjaciela. Za to Byun nie był przychylny, nie spojrzał nawet na Suho i pokręcił ledwo zauważalnie głową.
- Nie Suho, przecież wiesz, że już dawno z tym skończyłem.
- Wiem i nie prosiłbym cię, gdyby to nie była nagła sytuacja. - Spróbował spojrzeć Byunowi w twarz, ale ten odwrócił wzrok. - Muszę wrócić do domu, szykuje się roczek trojaczków, wiesz że jestem chrzestnym jednego z nich, a ich matka odeszła zostawiając Ilkooka samego, muszę tam jechać, żeby mu pomóc.
Jego przygnębiony ton przyciągnął uwagę blondyna. Baekhyun trawił przez chwilę w ciszy to co powiedział Suho po czym wypuścił całe powietrze z płuc, a jego ramiona opadły w akcie kapitulacji.
- I nie macie nikogo innego ? - Jęknął, wiedząc że już przegrał.
- Tylko ty jesteś w stanie tak szybko nauczyć się tańca, nie wspominając już o twoich możliwościach wokalnych.
- Nie podlizuj się.
- Spodoba ci się. Na pewno pasujesz do roli lepiej niż ja. - Uśmiechnął się siadając na ławce i kładąc dłoń na jego ramieniu w przyjacielskim geście. -Wystawiamy nowoczesną wersję West Side Story.
- A jest to takważne, bo? - Zapytał przenosząc uważne spojrzenie na Suho.
-Bo... Minho gra Tonniego, główną postać.
- O nie! - Zawołał wstając i oskarżycielsko wskazując na przyjaciela. - Nie ma mowy!
- Byun Baekhyun - Suho zrezygnowany spuścił wzrok. - Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym stać ramię w ramię ze swoim chłopakiem na scenie i zbierać oklaski publiczności. Ale nie mogę, więc chciałbym chociaż kupić bukiet kwiatów i przyjść na premierę, usiąść w pierwszym rzędzie i wspierać go. Ale jeśli nie zagrasz, przedstawienie się nie odbędzie.
Baekhyun tego nienawidził. Nie znosił smutnego spojrzenia, opuszczonych ramion i rezygnacji w głosie przyjaciela. Suho był ostatnią osobą na świecie, której chciał sprawić przykrość.
- Zagram. -Powiedział zły, wciskając dłonie do kieszeni.
- Dziękuję! -Przytulił go trochę niezręcznie, w typowy dla siebie sposób. -Dziś o szesnastej jest próba.
- Chanyeol, co dziś robisz?
-Co? - Zapytał zmieszany, zagubił się w ich wymianie zdań i niewiedział co powinien odpowiedzieć.
- Byun Baekhyun to jest teatr muzyczny, to chyba nie jest najlepsze miejsce dla osoby...
-Cicho! - Warknął na Suho. - Po prostu przyjdź! - Rzucił wściekływ stronę Chanyeola i odszedł._______
Dzisiaj krótko i mogą być literówki, bo cały czas mam do dyspozycji tylko telefon. Buziaki xX
CZYTASZ
USŁYSZEĆ PROMIEŃ SŁOŃCA
FanfictionSŁABE I STARE. NIE WARTO CZYTAĆ (nie usuwam tego ficzka, bo nie lubię jak autorzy to robią, to takie trochę "kto daje i zabiera") "Na pace starego pickupa siedział wysoki, ciemnowłosy chłopak, wpatrywał się w pierwsze jesienne liście, które z bezdź...