Chanyeol nie opuszczał żadnej próby, wspierając Baekhyuna kiedy się wściekał, że nie może zapamiętać kroku i śmiejąc się z nim po dobrym popisie. Wszyscy bardzo szybko polubili drobnego blondyna, którego energia zarażała wszystkich nawet podczas naprawdę męczących prób.
Aż przyszedł dzień występu.
Park stał przed lustrem ostatni raz spoglądając na swój ubiór. Czarny golf i marynarka wydawał się niezobowiązujące, a jednak eleganckie. Z niedowierzaniem odgarnął swoje włosy w tył. Baekhyun pilnował go, żeby zawsze odsłaniał czoło. Uśmiechnął się na samą myśl o chłopaku.
- Skarbie, ale ładnie wyglądasz. - Powiedział mama Park wchodząc do jego pokoju i głaszcząc go po plecach. - Wybierasz się na randkę? - Zapytała z uśmiechem.
- Idę do teatru mamo.
- O. - Próbowała ukryć swoje zdziwienie. Chanyeol wiedział czemu. Od kiedy stracił słuch nie chodził do kin, czy teatrów. Flustrowało go to, że nie słyszy wszystkich słów. Ale dzięki Byunowi Baekhyunowi nauczył się, że w sztuce nie trzeba wszystkiego rozumieć, wystarczy czuć.
-Muszę już iść. - Powiedział mijając mamę.
Po drodze zobaczył kwiaciarnię. Wyobraził sobie rumieńce zawstydzenia na twarzy Baekhyuna, kiedy daje mu kwiaty i pokiwał głową. Wszedł do środka i rozejrzał się po wiadrach ustawionych ze świeżymi ciętymi kwiatami. Wszystkie były okazałe i kolorowe. Przeganiały się w swojej piękności zlewając się w jedną całość, ich słodki zapach stawał się duszący, a krzykliwość męcząca.
- W czymś mogę pomóc? - Zapytała kobieta w rękawiczkach i fartuchu.
Chanyeol rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu i coś złapało jego spojrzenie.
- Poproszę mały bukiet tych. - Wskazał ręką.
- Ale to jest gipsówka. Używa się ją jako dodatek do prawdziwych kwiatów. Czerwone róże pięknie z nią wyglądają. Mają być?
Chanyeol pokręcił głową.
- Poproszę tylko te. - Wskazał jeszcze raz na kwiaty. Kobieta z miną niedowierzania zrobiła dla niego bukiet i po chwili brunet znów był w drodze do teatru.Spojrzał na swoje kwiaty. Drobne białe kwiatuszki wyglądały jak białe perełki na cieniutkich gałązkach. Urodą tych kwiatów była ich subtelność i Chanyeol był zadowolony ze swojego wyboru. Przed budynkiem teatru uśmiechnął się dodając sobie otuchy i wszedł do środka. Sala była już prawie pełna, ale on nie musiał się martwić, bo miał miejsce dla vipów w pierwszym rzędzie. Baekhyun tego dopilnował licząc, że Park będzie mógł wtedy więcej usłyszeć. Usiadł z prawej story i rozejrzał się po rozgadanym tłumie młodzieży i rodziny. Nie słyszał co mówią, ale był pewny że są podekscytowani. Kilka osób dalej w jego rzędzie zobaczył Suho. Siedział w garniturze z czerwoną różą i zagryzał wargę nerwowo stukając stopą o podłogę. Zgasły światła na widowni, przedstawienie się zaczęło.
CZYTASZ
USŁYSZEĆ PROMIEŃ SŁOŃCA
FanfictionSŁABE I STARE. NIE WARTO CZYTAĆ (nie usuwam tego ficzka, bo nie lubię jak autorzy to robią, to takie trochę "kto daje i zabiera") "Na pace starego pickupa siedział wysoki, ciemnowłosy chłopak, wpatrywał się w pierwsze jesienne liście, które z bezdź...