Prolog

4.1K 118 31
                                    

Wracałem spokojnie od mojego najlepszego przyjaciela, było już ciemno i padał deszcz, ale mi to nie przeszkadzało. Miałem słuchawki w uszach, a ręce w kieszeni. Nie patrzyłem zbytnio co dzieje się dookoła mnie, po prostu chciałem jak najszybciej dotrzeć daleko. Od przyjaciela nie miałem daleko, dziesięć minut piechotą, ale droga prowadziła przez nieciekawą okolicę. Bar był co róg i pijani ludzie przesiadywali na chodniki. Na szczęście tego wieczoru na zewnątrz nie było nikogo.  Jednak kiedy minąłem kolejny bar zobaczyłem jakiegoś mężczyznę. Nie widziałem jego twarzy, ale był dość wysoki i wyglądał na naprawdę silnego. Chciałem obok niego przejść, ale wtedy od zamachnął się, a ja upadłem na chodnik. Przez upadek słuchawki wypadło mi z uszu i mogłem usłyszeć jego głos.

- Co robisz tak sam o tej godzinie słodki? - kucnął nade mną i położył rękę na mojej szyi.

Nie chciałem mu odpowiedzieć i nie zrobiłem tego, ale gdy to sobie uświadomił to zaczął zaciskać swoją dłoń na mojej szyi, a ja z każdą sekundą traciłem powietrze.

- Stop! - krzyknąłem, a on puścił. - Wra-acałem od przyjaciela.

- Dobrze, a teraz wstań - powiedział i czekał aż wykonam jego polecenie.

Powoli podniosłem się z zimnego chodnika i spojrzałem na niego. Jednak chyba mu się to nie spodobało, bo od razu uderzył mnie w policzek. Z wrażenia aż zachwiałem się, ale tym razem już nie upadłem.

- Nie wolno ci na mnie patrzeć ani się odzywać jeśli ci nie pozwolę, rozumiesz?

- Tak - odpowiedziałem cicho i wpatrywałem się w swoje buty.

- Nazywaj mnie Mistrzem i teraz jak grzeczna suka rozbierzesz się - mogłem wyczuć rozbawienie w jego głosie, ale mi nie było ani trochę do śmiechu. - Na no co czekasz, chcę cię obejrzeć!

Nie chciałem się przed nim rozebrać, ale wiem, że jeżeli tego nie zrobię to znów oberwę. Zniesmaczony więc odpiąłem swoją kurtkę i ją zdjąłem, a potem z resztą rzeczy oprócz bokserek.

- Nie mówiłem ci, żebyś się rozebrał? - warknął, a ja poczułem jak uderzył mnie pięścią w brzuch. - Zrób to!

Zgiąłem się pod kolejnym uderzeniem i wykonałem polecenie. Deszcz spływał po mnie, a ja drżałem ze strachu i zimna.

- No suko, jesteś całkiem niezły, może ktoś cię kupi - zaśmiał się, łapiąc mnie za kark. - Wsiadaj do bagażnika.

Popchnął mnie do stojącego obok samochodu i wrzucił do bagażnika. Nie wiem ile jechaliśmy, ale zdążyłem zasnąć.

Baby boy II. NouiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz