Opsession

1.1K 158 38
                                    

Kołysałam się na boki, wyczekując północy.

Moje oczy zaświeciły w ciemności, gdy w oddali zobaczyłam dziewczynę średniego wzrostu. Miała na sobie bluzę z kapturem w jakieś kolorowe znaczki i czarne spodnie. Była boso.

- Cześć, gwiazdeczko- uśmiechnęła się i usiadła obok mnie.

- Cześć, Lui- odwzajemniłam uśmiech, patrząc na jej lekko sine stopy.- Nie jest Ci zimno w nogi?

- Nie, lubię chodzić bez butów.- wzruszyła ramionami.

- Ale jest październik, a na dworze dziewięć stopni. Możesz się przeziębić.- spojrzałam na jej obojętną twatrz.

Ponownie wzruszyła ramionami i powiedziała:

- Szczerze? Mało mnie to obchodzi.

- Dlaczego?- zapytałam.

Dziewczyna westchnęła i wyciągnęła z tylnej kieszeni pogniecioną paczkę papierosów i zapalniczkę w koty.

- Palisz?- wysunęła papierosa w moją stronę.

- Nie.- odpowiedziałam stanowczo.

Zdecydowanie nie byłam typem dziewczyn, które paliły, piły, chodziły na imprezy i brały narkotyki.

Luiza wzięła go w usta i podpaliła jasnym płomykiem z zapalniczki.

- Długa historia...- wypuściła z ust dym, odchylając głowę do tyłu.

- Ja mam czas.- uniosłam prawy kącik ust do góry.

- Dobra, w skrócie ci opowiem. Lubię być chora, lubię, gdy jest mi zimno. Lubię czuć, że żyje, że nie jestem martwa.- odwróciła głowę w moim kierunku i spojrzała mi w oczy.- Ja muszę wiedzieć, że nie umrę od rutyny, obojętności, pustki. Inaczej oszaleje.

Coś nakazało mi przysunąć się bliżej i dotknąć jej policzka. Patrzyłam w jej duże, zielono-brązowe oczy i powiedziałam wolnym i spokojnym głosem.

- Żyjesz.- zatrzymałam się- Gdybyś była martwa, twoje oczy nie byłyby takie duże. Twoje usta nie byłyby takie pełne. Twoja twarz, nie byłaby taka niezkazitelna i ciepła. Ty żyjesz.

Dziewczyna spuściła głowę.

- Ile masz lat?- zmieniła temat.

- Piętnaście, a ty?- odpowiedziałam.

- Siedemnaście.- uśmiechnęła się szczerze.

Obie się wyprostowałyśmy i spojrzałyśmy na mroczny lasek przed nami. Ja zaczęłam się bawić palcami u rąk, a Luiza wyciągnęła telefon i włączyła w nim aparat z fleszem.

- Chodź, zrobimy sobie razem zdjęcie.- powiedziała, po czym ustawiła komórkę- Raz, dwa, trzy... Uśmiech!

W oczy poraziło mnie ostre światło. Dziewczyna uniosła kąciki ust do góry i krzyknęła uradowana:

- Kurczę, to jest mega!

- Ćsiii- zatkałam jej usta ręką, nie mogąc powstrzymać cichego śmiechu- Ludzie spią, jest już dawno po północy!- szeptałam.

Lui położyła się na chodniku, smiejąc się głośno. Nie zbyt wiedziałam z czego, ale jej wesoły i donosny rechot spowodował, że i ja wylądowałam na ziemi, płacząc i dusząc się ze śmiechu.

Uspokoiłyśmy się dopiero, gdy rozbolały nas mięśnie brzucha.

Luiza odchrząknęła i powiedziała:

- Dobrze, że mieszkamy na takim zapupiu. Przynajmniej, widać gwiazdy...- rozmarzyła się i spojrzała na niebo.

- Prawda.- dodałam, leżąc obok niej.

Żadna z nas już się nie odezwała. Patrzyłyśmy i myslałyśmy zapewne, o czymś zupełnie innym.

Tak bardzo cieszyłam się, że ją spotkałam.

W pewnym momencie, odwróciłam głowę i spojrzałam na dziewczynę. Jej oczy były szeroko otworzone, a mina wyrażała ogromne skupienie.
Ciemne włosy bezwładnie leżały na chodniku wokół niej.

Nagle, gwałtownie przekręciła głowę i nasze spojrzenia się spotkały. Patrzyłam w jej głębokie oczy, a ona lekko się uśmiechnęła. Oddałam czynność, nie przestając badać wszystkich kolorów jej tęczówek.

- Jutro, o tej samej porze, w tym samym miejscu, dobrze?- zapytała cicho.

- Oczywiście, Lui- powiedziałam.

Dziewczyna wstała i pożegnała się słowami:

- Dobranoc, gwiadko- I ruszyła w swoją stronę, zostawiając mnie z oromnym uśmiechem, na środku ulicy, w środku nocy.

✴ ✴ ✴

Ten naszyjnik na górze jest mega!

sometimes ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz