She-Wolf

62 3 3
                                    

She-Wolf
Opowiadanie VII

Moim oczom ukazał się piękny krajobraz. A mianowicie była to plaża. Dróżkę do plaży prowadziły tysiące pięknych świeczek, obłożonych aż do samego morza. Na piasku był posłany duży czerwony koc. Wokół plaży były drzewa i mały las. Byliśmy tam oczywiście sami. Na kocu leżało wiaderko obwiązane czerwoną kokardą, a w środku było wino. Zapewne nie tanie. I dużo różnych przekąsek. To było takie romantyczne...zastanawiałam się czy przez całą drogę nie miałam otwartej buzi. Trzymałam mojego ukochanego za rękę, podążając w kierunku plaży.
- Jacob? - zapytałam nie pewnie
- Tak? - odpowiedział z uśmiechem patrząc mi w oczy
- Powiedziałeś że kolacja będzie w naszej sypialni i że to tam pogadamy - powiedziałam nieśmiało, nie to żeby mi się nie podobało co dla mnie przygotował, ale po prostu chciałam wiedzieć czemu tak powiedział
- A co? Nie podoba ci się to miejsce? - zapytał ze smutkiem z głosie
- Nie, nie jest śliczne. Tylko chciałam wiedzieć czemu tak powiedziałeś - zaczęłam, przecież bardzo podobało mi się to miejsce. Nigdy w takim miejscu nie byłam, w ogóle nie byłam na żadnej plaży
- Chciałem cię zbić z tropu, ponieważ nie chciałem żebyś się domyśliła, że coś planuje - powiedział z chytrym uśmieszkiem
- Aha - powiedziałam śmiejąc się - No to ci się udało - powiedziałam, bo to prawda udało mu się mnie zbić z tropu, bo niczego się nie domyślałam - To dla tego cię tak długo nie było
- Tak, byłem jeszcze z watahą na polowaniu, i przygotowywałem to miejsce - dodał
- Mogę zadać ci jeszcze jedno pytanie - zapytałam bardziej stanowczo niż mi się wydawało
- Pytaj - odparł
- Kim była ta dziewczyna, która mnie zaatakowała?
- Nie ważne... - powiedział a jego głos mnie przeszył na wylot
- Chcem wiedzieć kim ona była bo... - nie dane mi było skończyć, bo Pan "Nic nie mówię" mi przerwał
- Powiedziałem nie! - warknął, w tym momencie puściłam jego rękę i szłam dalej wkurzona
- Lia...Przepraszam... - zaczął niepewnie, wiem że mu było żal ale ja nie zamierzałam odpuścić
- Powiedz mi do cholery kim była ta dziewczyna, przez którą omało nie zginęłam! - zaczęłam krzyczeć z wściekłości
- To była Victoria - odparł zrezygnowany - Victoria jest we mnie zakochana ale ja jej nie chcę ją chcę ciebie - wyznał, po czym objął mnie w talii. Na ten moment zrobiło mi się ciepło na sercu, i poczułam iskierki przeszywające moje ciało, oddałam uścisk Jacobowi. Po czym zamruczał i wtulił twarz w moje włosy.
- Kocham cię - powiedział z miłością w głosie, po czym przygryzł płatek, na co ja cicho pisnęłam, a jemu to się najwidoczniej spodobało.
- Też Cię Kocham Jack - powiedziałam, po czym ruszyliśmy w stronę plaży. Usiedliśmy na kocu, i napiliśmy się lampkę wina. A później zjedliśmy trochę przekąsek, które były pyszne. Chwilę później zaczęliśmy rozmowę, znaczy ja zaczęłam.
- Jack? - zaczęłam - Powiedz mi czemu Sam mnie ugryzł? - bałam się odpowiedzi ale musiałam od czegoś zacząć
- Bo...bo Sam... - zaczął się jąkać - Sam...Wiedział że jesteś moją mate i dlatego cię ugryzł żebyś była wilkiem. Ale tak na prawdę, to gdy Cię oznaczę, to wtedy będziesz moja...W sumie jeszcze nie tak do końca, bo połączy nas tylko sparowanie wtedy... - nie dokończył bo tym razem ja mu przerwałam. Za dużo informacji jak na teraz. Musiałam z tego co się dowiedziałam jakoś go o to wszystko zapytać.
- Chwila, chwila co to jest oznaczenie? - zapytałam z szokiem wymalowanym na twarzy. Niczego nie byłam świadoma.
- Oznaczenie czyli inaczej ugryzienie, gdy Cię oznaczę będziesz nosiła mój zapach, i inne samce nie zbliżą się do ciebie, bo będą wiedziały że należysz do najpotęrzniejszego Alphy - powiedział z każdym słyszanym szczegółem.
- A co to sparowanie? - zapytałam po raz kolejny
- Sparowanie czyli połączenie naszych ciał - powiedział krótko, na co ja się zarumieniłam. Na szczęście on chyba tego nie zauważył...To było dla mnie na prawdę za dużo jak na jedną chwilę....
- A dlaczego Sam mówił coś o Magicznym Wilku? - zapytałam na jednym wdechu, chciałam wiedzieć czemu mnie oszukał.
- Magiczny Wilk? - zapytał z rozbawieniem w oczach - Nigdy nie istniał taki ktoś. Co ci mówił na temat "Magicznego Wilka"? - zapytał Jack podejrzliwie
- No bo gdy Cię jeszcze nie znałam, zapytałam go czy mnie nauczy przemieniać się w wilka, na co on powiedział, że zapewne nie będę tego umiała bo to umie tylko Magiczny Wilk... - wyznałam ze wstydem swojej łatwo wierności
- Co?! Nie wydało ci się podejrzane co ten idiota mówi? Przecież jak by tylko ten "Magiczny Wilk" umiał się zmieniać to my byśmy tego nie potrafili ani Sam - powiedział rozzłoszczony - Co za debil!
- No to czemu gadał o tym Magicznym Wilku? - zapytałam lekko poirytowana, miałam tego dość wszyscy mnie okłamywali...
- Bo chciał cię niby tam zaciągnąć, żeby cię porwać, by wiedział że gdyby cię porwał moje serce by się rozdarło z tęsknoty za tobą - powiedział wściekły, na co ja oczywiście dostałam gęsiej skórki. Jack to zauważył i mnie objął w talii.
- Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć - jego ochrypły trochę głos był jak muzyka dla moich uszów. Ale po tym złożył mi propozycję na którą dostałam dreszczy.
- Pozwól mi się oznaczyć - to był bardziej rozkaz niż pytanie - Jak się nie zgodzisz, poczekam - dodał szybko, widząc moją minę
Zastanawiałam się, kocham go. W ciągu tych kilku dni mu zaufałam. I już chyba nie mam nic przeciwko temu żeby dać się oznaczyć. Więc szybko i krótko powiedziałam.
- Trochę się boję, ale dobrze - przytaknęłam po czym on posłał mi lekki uśmiech.
- Obiecuje że będę jak najdelikatniejszy - po czym nasze wargi się złączyły w pocałunku. Najpierw delikatnym a później mocniejszym, oblizał językiem moją dolną wargę prosząc o dostęp, który mu od razu udzieliłam. Potem schodził pocałunkami coraz niżej, po szczęce aż trafił na obojczyk. Lekko go przygryzł aż w końcu poczułam straszny ból. A potem nic nie widziałam, po prostu wpadłam w ramiona Jackoba. Poczułam tylko że niesie mnie na rękach, pewnie do samochodu. Uśmiechnęłam się przez sen, on pewnie to zauważył, bo złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Potem usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Czyli byliśmy już przy samochodzie, i jak ktoś mnie układa na siedzeniu i zapina pasami. Mój ukochany oczywiście uregulował siedzenie tak żebym mogła leżeć, po czym zajął miejsce kierowcy.

Jacob Pov

Po tym jak oznaczyłem moją mate, zasnęła od razu. W porę ją złapałem w ramiona. Czasem tak się zdarza ale cóż...Niosłem ją na rękach w stronę samochodu a ona lekko się uśmiechnęła, po czym pocałowałem ją delikatnie w usta, i otworzyłem drzwi samochodu. Posadziłem moją kruszynkę od strony pasażera i zapiąłem pasami, po czym obniżyłem siedzenie tak, żeby Lia była położona na nim. Szybko zająłem miejsce kierowcy i ruszyliśmy w długą drogę do domu. Po półgodzinnej jeździe Lia otworzyła oczy, i spojrzała na mnie z niewyraźnym uśmiechem. Odwzajemniłem uśmiech po czym powiedziałem :
- Dzień dobry kochanie
- Dzień dobry - odpowiedziała nieśmiało - Ile spałam?
- Pół godziny - odparłem z lekkim uśmiechem. A ona miała smutną minę, myślałem że zrobiłem coś nie tak.
- Co się stało - zapytałem z lekkim strachem w oczach
- Przykro mi że zepsułam romanczyną kolację - odpowiedziała ze smutkiem wypisanym na twarzy
- Ależ nie, niczego nie zepsułaś tak miało być - odrzekłem i położyłem swoją rękę na jej kolano robiąc małe kółka - Prześpij się jeszcze
- Dobrze - powiedziała i odpłynęła w błogi sen. Bardzo o nią się bałem, miałem nadzieję że Sam jej nie znajdzie. Ale jednak się myliłem...

Cześć kochani. Jak wam się podoba kolejna część She-Wolf? Jak wam się podoba zostawcie☆ będę wam bardzo wdzięczna. Pragnę podziękować z całego serca za trud żeby zrobić mi tło do VII części. Bardzo się postarała, bo tło wyszło na prawdę zajebiście♡ WhiteDogie bardzo dziękuję za tło jeszcze raz. A wy kochani jak do jakiejś opowieści potrzebujecie tła zgłoście się właśnie do WhiteDogie. Bardzo się stara i wkłada w pracę całe swoje serce♡ jeszcze raz dziękuję♡Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła♡♡

She-WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz