She-Wolf

23 4 1
                                    

She-Wolf
Opowiadanie XI

Lia Pov

Patrzyłam na widok przede mną, prawie że z otwartą buzią. Naveen poniosło tysiące świetlików do góry a w okół niej rozbłysło tysiące kolorowych świateł. Te świetliki położyła Naveen spowrotem na Ziemię. Patrzyłam na dziewczynę, która leżała już pod postacią człowieka. Po moich policzkach spływały łzy... Zauważyłam że każda łza, która dotykała ciała Naveen dawała jej siłę. W końcu dziewczyna otworzyła oczy a ja rzuciłam się jej na szyję.
- Naveen! Ty żyjesz
- Lia? Co się stało? - zapytała patrząc na mnie. Ja się uśmiechnęłam lekko do niej i powiedziałam
- Nie ważne... Najważniejsze że żyjesz
Pomogłam Naveen usiąść a moim wilkom zleciłam żeby coś upolowały dla Naveen. Pewnie była głodna. Wilki skinęły i pobiegły na polowanie. Cieszyłam się że Naveen żyje. Jedna z wilczyc ściągnęła mi koronę z głowy i schowała w bezpieczne miejsce.

Jacob Pov

Żałuję że wyrządziłem krzywdę Lii, ale ona nie może podnosić na mnie głosu i niech sobie to zapamięta. Przyrządzam dla niej śniadanie do łóżka. Naleśniki z syropem klonowym i kakao. Gdy już idę do naszej sypialni jest strasznie cicho... Może Lia jeszcze śpi? Chcem nacisnąć klamkę ale drzwi są zamknięte na klucz. Rzuciłem tacę na podłogę i zacząłem walić w drzwi.
- Lia!! Otwórz w tej chwili drzwi!! - krzyczałem. W końcu się wkurzyłem i je wyważyłem. Lii nigdzie nie było ani nie było Stelli. Wiedziałem od początku żeby nie wpuszczać tej dziewczyny do domu... Ugh... Jak ją dorwę to chyba ją rozszarpie! Zawołałem wilki po czym dałem im do zrozumienia że mają je odnaleźć. Byłem mega wkurzony... Pobiegłem do lasu się wyrzyć, bo bym chyba nie wytrzymał.

Lia Pov

Siedziałam z Naveen i kilkoma innymi wilkami z mojej watahy, oczywiście w postaci ludzi i z nimi rozmawiałam. Nagle przyleciał jeden z wilków który miał na imię Lukas i powiedział :
- Alpho jakieś nieznane wilki są na naszym terytorium... - wydyszał
- Jacob! Wiedziałam że wyślę po mnie swoich ludzi... Znienawidziłam go... Już go nie potrafię dażyć uczuciem, potym co mi zrobił. A teraz ma czelność nasyłać na mnie swoje wilki.... - powiedziałam do jednej z wilczyc - Zabierz Naveen i ją ukryj. Jak idą po mnie to zapewne będą myśleć że ona mnie porwała... Schowajcie się wszyscy. Ja wyjdę z lasu żeby nie odkryli tego miejsca... - przytuliłam Naveen i pożegnałam się z resztą wilków dodając - Wrócę tu, choćbym miała walczyć z jego watahą. Będę silna. No już uciekajcie... Nie walczymy teraz. Przyjdzie na to czas. A wy w tym czasie się trochę podszkolcie - powiedziałam ze łzami w oczach... Nie wiedziałam czy kiedykolwiek ich zobaczę. Niektórzy mieli smutne miny, a niektórzy uronili łzę. Wiedząc jaki jest Jacob. Biegiem wybiegłam z lasu i ruszyłam przed siebie ścieżką. Nagle poczułam jak ktoś mnie ściska i przytyka mi jakąś szmatkę z jakimś płynem. Wydobyłam z siebie tylko ostatnie słowa...
- Nie ujdzie wam to na sucho... - po czym odpłynęłam  do krainy Morfeusza...
Dwie godziny później obudziłam się w bardzo dobrze znanym mi pomieszczeniu. Na łóżku siedział on... Nie chciałam patrzeć na jego twarz. Więc odwróciłam głowę w drugą stronę... Jacob usiadł bliżej i złapał mnie za rękę. A ja wysyczałam
- Nie dotykaj mnie! - po czym zabrałam rękę od niego. Było mi wszystko jedno co ze mną zrobi...
- Nie rozkazuj mi bo pożałujesz! - krzyknął. Ja jednak byłam tym nie wzruszona... jestem dużo potężniejsza od niego... ale zabolało mnie to jak mnie traktował...
- Ja już pożałowałam. Wiesz czego? Tego że ciebie spotkałam! - krzykłam i od razu poczułam piekący policzek. Ten dupek mnie uderzył! Zaczęłam niebezpiecznie warczeć. Moje paznokcie zaczęły się wydłużać... On patrzył na mnie wzrokiem który mówił samo za siebie...
- Jestem potężny i radzę Ci trzymać język za zębami - wysyczał przy moim uchu. A ja tylko na niego popatrzyłam z drwiącym uśmiechem... po czym wstałam i powiedziałam
- Nie bądź tego taki pewien... Nie wiem czy wiesz ale na tytuł potężnego trzeba sobie czymś zasłużyć. Jego ciało od razu przyszpiliło mnie do ściany...
- Agresją nic nie zyskasz... Chyba że chcesz żebym jeszcze bardziej cię znienawidziła - powiedziałam...
- Przepraszam za swoje zachowanie. Ale twoje też jest karygodne - wysyczał - Czemu tak się zachowujesz?!
- Bo dowiedziałam się prawdy... masz się za najpotęrzniejszego Alphę na Ziemi ta? A prawda jest nieco bolesna no to ja nią jestem.... Coś mi się zdaje że mnie ciągle oszukiwałeś.... - nie dane mi było dokończyć to on mnie pocałował. Nie stety nie oddałam pocałunku, a z jego gardła wydobyło się ostrzegawcze warczenie...
- Przepraszam nie umiem ci oddać pocałunku za to co zrobiłeś... - powiedziałam ze łzami w oczach. Nie płakałam dlatego że mnie skrzywdził, płakałam dlatego że tak długo ukrywał przede mną prawdę... On podszedł i otarł moje łzy. Ale dalej nie wiem czy mu wybacze. On na chwilę wyszedł z kwiatkiem... był to piękny kwiat. Przypominający Magicznego... On mnie pocałował w policzek i wyszedł... zostawił swój telefon na łóżku. Po chwili jego telefon zaczął wibrować. Podeszłam i przeczytałam SMS który mnie złamał. Nie złamał mnie, złamał moje serce... Widniała na nim taka wiadomość :
Od : Amanda
Fajnie wczoraj wieczorem było. Musimy to jak najszybciej powtórzyć kochanie...
Co za dupek... On mnie zdradził! A mówił że kocha że jestem dla niego najważniejsza. Chciałam uciec jak najdalej. Rzuciłam róże na łóżko obok telefonu. Wyjrzałam przez ogromne okno. Było trochę wysoko. Ale nie chciałam tam siedzieć i go widzieć. Wzięłam wazon z biurka i rzuciłam nim o szybę. Od razu się rozbiła ja ani chwili dłużej wyskoczyłam przez okno. Spadłam na nogi. Byłam bardziej wytrzymalsza niż myślałam. Ale poczułam że po moim policzku spływa dużo krwi. Najwyraźniej się przecięłam, wyskakując. Nie tracąc czasu pobiegłam do watahy oglądając się czy nikt za mną nie biegnie. Na szczęście jeszcze się nie skapnęli. Szybko wbiegłam na teren mojej watahy. Wilki się ucieszyły. Zobaczyłam w oczach Naveen łzy. Rzuciłam się jej na szyję, płacząc. Ona zobaczyła że na moim policzku jest duża rana, która mocno krwawiła.
- Co on ci zrobił?! - krzyknęła przerażona
- On mnie zdradzał...zabiłam szybę i wyskoczyłam przez okno, kalecząc się przy tym - powiedziałam. Weszłam na skałę i przemówiłam. - Wilki, szykujemy się do walki. - powiedziałam - Od jutra będą ćwiczenia. - zeszłam ze skały i podążyłam do jeziorka. PidPodszedł do mnie chłopak. Miał na oko z 19 lat.
- Cześć - powiedział, nie ukrywam że był nieziemsko przystojny...
- Hej... - powiedziałam, nie okazując smutku. Chłopak miał brązowe włosy które były ułożone na bok. I śliczne oczy... zakochałam się w nich...
- Mam na imię....

Cześć kochani. Mam nadzieje że kolejny rozdział wam się podobał. Jeśli tak zostawcie ☆ Do zoba w kolejnym rozdziale. Papa😘

She-WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz