Rozdział 18

8.2K 332 131
                                    

-A... Adrien...?

Nie mogła w to uwierzyć. Adrien to Czarny Kot. Jej Chat, Chaton, Felix... A może ktoś jeszcze? Może go spotkała w innych postaciach i nie jest tego świadoma? W jednej chwili wszystkie emocje na nią spadły, miłość, zaufanie, radość zamieniły się w smutek, złość oraz czuła się szukana i w pewnym sensie zdradzona. Chłopak patrzył się na nią z przerażeniem, wiedział, że to będzie dla niej wielki, ba ogromny szok. Cała ich miłosna historia to była poplątana tak, że mało kto by się zorientował o co w niej chodzi. A oni? Musieli się w tym odnaleźć. On wiedział czym ryzykuje dziś, ich związek i miłość były dziś wystawione na próbę. Tylko ona miała wpływ na to czy będą razem. Martwił się.

-Mari...? Proszę, powiedz coś bo zaraz oszaleję. - dziewczyna jakby teraz otrząsnęła się z pierwszego szoku, poważnego i chyba najgorszego.

-Adrien... Ten cały czas to b - byłeś ty? - powiedziała łamiącym się głosem. Blondyn od razu puścił jej ręce, zszedł z ławki, klęknął przed nią i ponownie chwycił jej dłonie.

-Księżniczko, wiem, teraz masz prawo na mnie krzyczeć, wściekać się, nawet uderzyć mnie. Nie mam nic na swoją obronę, poza tym, że cię kocham i, że jesteś dla mnie wszystkim.

-C - czyli, że... Ty i Chloe... Jesteście...

-Co? O co ci...? Nie! Absolutnie nie jesteśmy i nigdy nie będziemy razem. Ta cała sytuacja, że ja i ona to jej wymysł. Słyszysz? Tylko ciebie kocham. Proszę... Wybacz mi, że nie potrafiłem dotrzymać mojej obietnicy, że nigdy cię nie skrzywdzę. Czuje się jak śmieć przez to.

-Adrien... Ja... Fakt, jestem na ciebie trochę wściekła. Wiesz ile przez ciebie płakałam? No tak, wiesz bo mnie pocieszałeś. Czuję się jakbyś grał na dwa fronty! Jak się nie uda jako Adrien to może jego Czarny Kot, prawda? - poderwała się z miejsca, wyrywając dłonie z uścisku. - Jednak... Kilka razy dałeś mi świadectwo tego, że... Twoje uczucia są prawdziwe... Ale... Czuje się tak bardzo zagubiona w tym wszystkim... Już nie wiem co jest prawdą, a co snem. - ponownie opadał na ławkę chowając w dłoniach twarz. Chłopak delikatnie odsunął je i zdjął maskę. Popatrzył w jej fiołkowe oczka i delikatnie musnął malinowe wargi, te które tyle razy całował.

-Kocham... Cię... Jako... Biedronkę... I... Jako... Marinette... Nic tego nie zmieni... Rozumiesz...? - szeptał pomiędzy pocałunkami. - Nikogo innego, w życiu, tak mocno nie pokochałem. - znowu wlepił wzrok w jej oczy. - Błagam cię o jedno... Nie zostawiaj mnie... Bez ciebie jestem... Jestem nikim. Ani Adrienem - modelem i synem najlepszego projektanta na świecie, ani Czarnym Kotem - super bohaterem Paryża. - w oczach miał łzy. Bał się, tyle czasu walczył o nią, a teraz mógł ją stracić... Widział w tym wszystkim swoją winę.

-Adrien... Spójrz na mnie... Ja... Nie wiem co mam myśleć... Ale wiem jedno... Że kocham cię... Jako Adriena i jako Chata. Wiem coś jeszcze, wiesz co? - blondyn pokręcił przecząco głową. - Cieszę się, że to ty się okazałeś Felixem. - puściła mu oczko i pocałowała go namiętnie, chłopak był zaskoczony, ale szybko odwzajemnił pieszczotę. Długo to trwało, jednak gdy w końcu odklei. Dyszeli ciężko, ale na ich ustach malowały się uśmiechy.

-Księżniczko, nadal jesteśmy razem?

-Zależy w jakim sensie.

-To znaczy?

-Chodzi ci o Marinette i Chata, Marinette i Adriena, Chata i Biedronkę czy o Adriena i Biedronkę? - zielonooki zaśmiał się w odpowiedzi. Cmoknął ją w nosek i powiedział:

- Bardzo śmieszne... A jak wolisz?

-Wiesz... - udała zamyśloną. - Myślę, że opcja Marinette i Adrien oraz Chat i Biedronka.

Zaplątani w miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz