Do końca bankietu było spokojnie. Marinette unikała wzroku Adriena, jak ognia. Gabriel przyglądał się uważnie tej dwójce. Jednak przyszła pora powrotu do domu. Adrien odprowadził ją prosto pod drzwi, pożegnał się z nią poprzez pocałunek w dłoń.
Zarumieniona poszła do swojego pokoju. Przebrała się w piżamę, gdy wyszła z łazienki,oczywiście zastała Czarnego Kota, który wylegiwał się na jej łóżku.
-Witaj Księżniczko.
-Och... Cześć Kocie.
-Czy gdzieś dzisiaj byłaś?
-To znaczy?
-Na jakieś imprezie czy coś w tym stylu.
-Ach... Tak, byłam...
-I jak było?
-Nawet,nawet.-przypomniały jej się wszystkie wydarzenia- Adrien, Chloe, a później znowu Adrien.
-Dlaczego?
-Bo jedna... Dziewczyna zrobiła coś czego nie powinna...-opowiedziała mu całą historie, Czarny Kot chciał wyciągnąć od niej, jak się nazywa ta dziewczyna, ale szybko zrezygnował. (od autorki: Adrien, po co Ci te informacje? xD Pozbawiasz to opowiadanie sensu) Pogadali trochę, jednak Kot sprowadził rozmowę na inny tor.
-Mari, kim ja dla Ciebie jestem?
-Kocie... Na razie, sama jestem zagubiona w tym wszystkim.
-Dobrze, nie będę naciskać. No już na mnie pora. Do zobaczenia, My Princess.-pocałował ja w dłoń, ten gest sprawił że, przez chwilę w Kocie ujrzała Adriena. Stała na środku pokoju, a na swojej skórze czuła podmuch lekko chłodnego, prawie letniego powietrza.
„Może Aly'a miała rację że, Adrien to Czarny Kot?"-pomyślała.„Nie, przecież mają zupełnie dwa różne charaktery. Mari, idziesz spać, bo wpadają Ci do głowy jakieś dyrdymały."
~Następnego dnia.~
Niedziela- spokojny,słoneczny dzień, nie na długo. Niestety Władca Ciem miał za długo wolne i musiał kogoś przemienić. Mari obudziły krzyki, dochodzące z ulicy. Szybko się przemieniła i wyskoczyła, przez okno, na spotkanie z nowym niewolnikiem akumy. Była to Czasocofaczka(taka oryginalna xD), która przy pomocy swojego promienia potrafiła ludzi zamieniać w małe dzieci. Była ona właśnie na Pola Elizejskich. Po drodze do Biedronki dołączył Czarny Kot. Po chwili zaczęła się walka. Po pewnym czasie Biedronka użyła„Szczęśliwego Trafu", w jej ręce trafiła taśma klejąca, zastanawiała się jak jej użyć. Nagle przeciwniczka strzeliła w jej stronę promieniem, jednak zamiast Biedronce oberwał się Kotowi, który natychmiast stał się około 2 letnim dzieckiem przebranym w kostium kota. Przerażona wzięła go na ręce i zaniosła w bezpieczne miejsce, ten tylko krzyczał cały czas„Biedlonsia". Wróciła na pole walki i rozprawiła się z super-złoczyńcą. Użyła „Niezwykłej Biedronki" z nadzieją,że wszystko wróci do normy. Poszła zobaczyć jak się miewa Kot, okazało się że nadal był tym małym brzdącem. Niestety została jej 1 kropka, poszła w ustronne miejsce i się przemieniła.
-Tikki, dlaczego Czarny Kot jest nadal dzieckiem?!
-Spokojnie. Cóż, takie ataki trzymają dłużej, szczególnie jeżeli ktoś jest posiadaczem miracula, ale wróci do normy po kilku godzinach.
Zrezygnowana dziewczyna ruszyła by zająć się Kotem. Wzięła go na ręce i zabrała do swojego domu. Po drodze modliła się by nie spotkać nikogo znajomego. Gdy dotarła do miejsca swojego zamieszkania, z ulgą stwierdziła, że jej rodzice pracują, więc nie musiała odpowiadać na ich pytania, dotyczące blondynka. Położyła malucha na łóżku i zastanawiała się co z nim zrobić. Kotek, wydawał się być zainteresowany pomieszczeniem, nagle, jakby dopiero teraz zobaczył dziewczynę krzyknął.
-Mari! Glodny!- mimo że, krzyczał to słodkim dziecięcym głosikiem i patrzył się na nią tymi wielkimi zielonymi oczkami, poczuła się jakby wydał jej rozkaz. Z facepalmem na twarzy poszła do kuchni, wzięła kilka rogalów oraz mleko. Wzięła dziecko na ręce i je nakarmiła. Po posiłku maluch poszedł spać.
-I jak teraz Biedronka ma walczyć?- zapytała się i odpłynęła w ramiona Morfeusza.
Gdy się obudziła,poczuła, że coś oplata jej talię. Otworzyła oczy i zobaczyła już normalnego Kocura. Leżał pomiędzy jej nogami wtulony w jej pierś. Dziewczyna zrzuciła go z siebie na podłogę. Blondyn jęknął i podniósł się.
-Ajć, Mari. Mogłabyś być delikatniejsza, kiedy mnie budzisz.
-Tak? A jakbyś się zachował na moim miejscu?
-Ja? Pocałowałbym Cię na pobudkę.-uśmiechnął się flirciarsko i puścił oczko, powodując u dziewczyny rumieńce.
-O! Muszę się już zbierać, do zobaczenia, Księżniczko.-jak zwykle wyszedł przez okno. Ta sytuacja powoli doprowadzała Mari do szału, nie miała jednak czasu by się nad ty zastanawiać, bo zawołała ją Sabina.
-O co chodzi, mamo?-usiadła na kanapie z rodzicami.
-Córeczko, razem z tatą stwierdziliśmy, że przydały by Ci się lekcje języka chińskiego. Ja nie mogę Cię uczyć, by już go trochę zapomniałam, ale zawszę mogę z tobą troszeczkę porozmawiać.
-Nasz znajomy zna kogoś,kto mógłby Cię uczyć, w dodatku za darmo. Będzie do Ciebie przychodził w soboty o 15 i przez 2 godziny będziesz mieć lekcje. Mari była trochę zszokowana, ale rozumiała rodziców, przecież jej ostatnia próba dogadania się z kimś po chińsku skończyła się tłumaczem w postaci Adriena. Poszła do swojego pokoju by przygotować się na „Fantastyczny" dzień, jakim jest poniedziałek.
Rano wstała punktualnie z budzikiem, co było bardzo dziwnie. Zebrała się i wyszła z domu. Po drodze nie spotkała blondyna, może to i całe szczęście? W spokoju doszła do szkoły, przed wejściem, jak zwykle, spotkała Nino i Aly'ę. Czarna opowiedziała o lekcjach jakie ją czekają.Gdy skończyła obok nich pojawił się Adrien.
-Hej wam!
-Cześć Stary, co taki radosny z samego rana?- zaśmiał się Nino.
-Nie uwierzycie. Mój ojciec zgodził się na kolejną imprezę, tym razem nad basenem i mogę zaprosić więcej osób. Wyobrażacie to sobie? Bo ja nie.
-WOW! Super, a kiedy by to było?
-Chciałbym żeby to było przed naszą Zieloną Szkołą, ale to się jeszcze zobaczy. Nie mogę w to uwierzyć, od czasu waszej przeprowadzki, stał się taki...Taki inny.-zwrócił się do Mari, która odpłynęła w swoje wyobrażenia Adriena w kostiumie kąpielowym.
-Och... Naprawdę?
-Tak... Sama widziałaś na bankiecie.
-A właśnie. Jak na nim było bo mi nie zdałaś relacji Marinette.- odezwała się Aly'a.
-Ty mi też.-dopowiedział Nino. Para od razu zarumieniła się na wspomnienia z imprezy, jednak z tej sytuacji wybawił ich dzwonek.
Dzień minął spokojnie,jednak Mari martwiła się o Tikki. Rano zauważyła że jest jakaś przygaszona. Postanowiła z nią pogadać jak wróci do domu. Dosyć podobne zachowanie Adrien zauważył u Plagga, jednak kwami maskowało to większym pożeraniem sera. Gdy Mari znalazła się w pokoju wypuściła z torebki stworzonko.
-Tikki, co się dzieje? Chodzisz od rana jak struta i to już od kilku dni masz podobne zachowanie. Proszę, chcę Ci pomóc.
-Mari, masz dużo własnych problemów na głowie, po co chcesz moimi się przejmować?
-Ty mnie zawsze słuchasz i zależy mi na tobie, chce żebyś była szczęśliwa.
-Ach... Dobrze. Tylko nikomu o tym nie mów.
-Tikki, niby komu bym miała powiedzieć?
-Aly.
-Racja, dobrze nic jej nie powiem.
-Dobrze, chodzi o...
CZYTASZ
Zaplątani w miłości
Fiksi PenggemarAdrien i Marinette już od ponad roku są super bohaterami Paryża. Do tej pory wszystko wydawało się jasne, Marinette kocha Adriena, a Adrien Biedronkę. Co się stanie, jeżeli Czarny Kot zwróci się o pomoc do Marinette? Co się stanie jeżeli on bliżej...