4

2K 206 9
                                    

-Wyglądasz ślicznie. Siostra on się na ciebie rzuci - Alex nie mogła oderwać ode mnie oczu. Musiałam przyznać, że nie wyglądałam źle. Przyszedł czas kolacji z moim szefem. Nie chciałam aby po mnie przyjeżdżał i sama miałam zamiar  pojechać w to miejsce. A dokładnie do drogiej londyńskiej restauracji. Moja siostra  poprawiła mi lekko włosy i szeroko się uśmiechnęła.

Tą sukienkę dostałam od mojego brata. Uznał, że musi kupić mi coś "seksownego". No cóż udało mu się. Długa, czarna suknia z wycięciem na nodze i nie za dużym dekoltem. Odsłonięta noga robiła swoje, przyciągała wzrok.

-Dalej, bo się spóźnisz- powiedziała mama opierając się o framuge moich drzwi.

-To zwykła kolacja, uspokójcie się - zaśmiałam się i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach i ubrałam mój czarny i gruby płaszcz. Po długich pożegnaniach wsiadłam do mojego auta i ruszyłam w stronę restauracji.

*************

Wysiadłan z samochodu i ruszyłam w stronę wejścia od restauracji. Duży, biały budynek, z dużą ilością okien.  Prezentował się bardzo ładnie. Cóż, witamy w centrum Londynu. Weszłam przez drzwi, które otworzył mi przystojny blondyn. Podeszłam do starszej kobiety. Była bardzo elegancko ubrana i stała za swoim stanowiskiem pracy.

-Witam panią w restauracji "Sky". Proszę o nazwisko - szeroko się uśmiechnęła, a mi aż zrobiło się ciepło w środku. Sympatyczna kobieta. Mój ojciec zawsze powtarzał, że uśmiech robi pół roboty.

-Dobry wieczór. Jestem tu umówiona z Jamesem Walkerem - odparłam z uśmiechem, który kobieta od razu odwzajemniła.

-Pani Vivien King tak? - spytała a ja pokiwałam twierdząco głową. - Pan Walker już czeka. Muszę pani powiedzieć, że ma pani niesamowite szczęście. Co chwilę się o panią pyta. Taki facet to skarb. Widać, że jest zakochany. Niech pani się go trzyma - zatkało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Z szokiem na twarzy ruszyłam za kobietą do stolika przy oknie gdzie siedział mój szef. Starsza kobieta zostawiła nas, a James, kiedy mnie zobaczył, wstał z krzesła.

-Ślicznie wyglądasz Vi - mówiąc to ucalował  moją dłoń. Musiałam przyznać, że było to bardzo miłe. Rzadko kto witał mnie w ten sposób. Taylor zachowywał się inaczej niż w biurze, nie przeszkadzało mi to.

- Dzień dobry, miło pana widzieć  - mężczyzna na słowo "pan" przewrócił oczami. Odsunął krzesło abym mogła usiąść. Kiedy to zrobiłam kelner podał nam karty dań.

-Vi, co dla ciebie? - spytał, a ja sama nie wiedziałam. Nigdy nie byłam w takiej restauracji. Tyle wykwintnych dan, homary, krewetki. Tego było za dużo. Walker chyba zauważył moje zakłopotanie i złapał moją rękę. Po mojej skórze rozeszło się przyjemne mrowienie.

--Zdam się na ciebie - odparłam z uśmiechem na ustach, który prędko odwzajemnił. Musiałam przyznać, że miał naprawdę ładny uśmiech.

-Więc to co zawsze i proszę wino. Czerwone oczywiście - powiedział do kelnera tak jak by znali się już długo. Mężczyzna musiał przychodzić do tej restauracji bardzo często.

-Oczywiście panie Walker - kelner odszedł od naszego stolika, a ja spojrzałam na Jamesa.

-Często tu przychodzisz ? - spytałam aby potwierdzić moje przypuszczenia, iż jest tutaj częstym gościem.

-Często, lubię tą restauracje. Ale jesteś pierwszą kobietą, którą tu zabrałem. Przychodziłem tu raczej z rodziną albo moim przyjacielem  - może chciał abym poczuła się wyjątkowo. Nie ze mną takie numery panie Walker.

-Miło mi - posłałam w jego stronę delikatny uśmiech. Co do wnętrza restauracji, było tam naprawdę ślicznie.. Biały, złoty i srebrny królowały w pomieszczeniu. Wszędzie znajdowały się duże okna, a światło było przyciemnione. Przy naszym stoliku paliłu się świeczki. Było.... romantycznie? A tak nie powinno być! Jest moim cholernym szefem. Nie były mi teraz w głowie romanse.

-Coś nie tak Vivien? Słyszysz mnie? - James zaczął machać ręką przed moją twarzą. Spojrzałam na niego jak na idiotę.

-Ogólnie to tak ,ale... - nie wiedziałam jak ubrać to w słowa.

-Ale? - drążył, a ja musiałam zebrać wszystkie myśli i ułożyć je w słowa.

-Czy tu nie jest  romantycznie? - spytałam, patrząc na niego uważnie. On zmarszczył brwi chwilę się zastanawiając.

-Chodzi ci o randkę? - spytał cwano się uśmiechając. Ma cudowny uśmiech. Nie ma co tego kryć, mój szef mógłby tym uśmieszkiem znajdować nie jedną kobietę.

- Żadnej nie powinno być - stwierdzam i upijam łyk wina, które przed chwilą przyniósł kelner.

-Wiesz Vi.... jest romantycznie, jesteśmy po pracy, oboje młodzi, właśnie trzymam twoją dłoń, a ty nie protestuje, prawimy sobie komplementy, ale postrzegaj to jak chcesz. Ja postrzegam to jak ja chcę - ostatnie zdanie wymruczał pod nosem, ale i tak to usłyszałam. Miał rację. To nie wyglądało na normalne spotkanie szefa z pracownikiem. Choć nie pamiętałam, kiedy prawiłam mu komplement na głos.

-Proszę, dla pięknej pani - kelner postawił przede mną talerz z kaczką i warzywami oraz pieczonymi ziemniakami. -A to dla Pana - to samo danie postawił przed Taylorem.

-Dziękujemy - odpowiedział za nas Walker.

-Ma pan bardzo ładną dziewczynę - wypalił bardzo przystojny kelner. Ostatnio otacza mnie zbyt wielu ponadprzeciętnych mężczyzn. Już chciałam zaprzeczyć ,ale brunet mnie w tym wyprzedził.

-Wiem Tom, wiem to - co?! Jak to wie?! My nie jesteśmy razem! Pieprzony idiota.

-Trzymaj ją przy sobie James. Dbaj o nią - pogroził palcem i lekko się zaśmiał. Czyli byli na "ty". Rzeczywiście musiał często tu przychodzić.

-Będę. Na pewno będę, nie musisz się martwić - uśmiechnął się do kelnera. Kiedy Tom odszedł James zwrócił się do mnie - Nie każ mi nic tłumaczyć. Poznajmy się - ktoś tu szybko chce zmienić temat. Nie miałam zamiaru robić tutaj scen i wytykać mu jego kłamstwa. Pewnie już i tak nigdy więcej tu nie przyjdę, więc nie musiałam się martwić, że ktoś połączy mnie z Walkerem.

- Jeśli chcesz - zaczęłam jeść moje danie. Było bardzo pyszne. Kaczka od dziś to mój ulubiony rodzaj mięsa.

-Jak tam Alex? Collin do niej dzwoni? Bo ostatnio jest bardzo szczęśliwy - zaśmiał się, a ja razem z nim. Alex i Collin, coś za połączenie.

-Alex też. Chyba coś kręcą - zerknęłam na rękę mężczyzny - Możesz mieć tatuaż? Całkiem ładny - skierowała widelec w stronę nadgarstka Jamesa, który wystawał z białej koszuli.

-Dziękuję i tak mogę, w końcu to moja firma. Zrobiłem go, kiedy miałem osiemnaście lat. Tylko potrzebuje jeszcze jednego aby go uzupełnić - patrzył mi w oczy, a ja poczułam jakby przeszywał mnie swoim wzrokiem.

-To zrób sobie drugi i będzie cały - stwierdzam.

-Tylko nie ja muszę sobie go zrobić, ale druga osoba - według mnie tatuaże dla par były przereklamowane. Za dużo rozstań i same problemy. Jednak jeśli on tego chciał to jego sprawa. Ciekawe, która wariatka się na to zgodzi.

***********
Walker odwiózł mnie pod sam dom. Stwierdził, że nie będę prowadziła po alkoholu, ale on to co innego. Obiecał, że jutro moje auto będzie pod moim domem. Dużo się o sobie dowiedzieliśmy. Miałam wrażenie, że nie powinnam aż tyle wiedzieć o swoim szefie, jednak siedzenie w ciszy przy stole było by bardzo niezręczne. Staliśmy pod moim domem.

-Dziękuje za miły wieczór - uśmiechnęłam się do niego ciepło. W gronie rzeczy spędziłam go naprawdę miło, a mój brzuch był pełen.

-To ja dziękuję. Dowiedziałem się o tobie paru rzeczy, No i mogłem obejrzeć cię w tej seksownej sukience. - przybliżył swoją twarz do mojej. Czy on mnie pocałuje? Byłam zestresowana. Przecież nie chciałam całować mojego szefa, to tylko by wszystko skomplikowało. Jego usta jednak były naprawdę koszące. Był moim szefem. Przystojnym i seksownym szefem..... Wyciągnęłam w jego stronę dłoń aby zwiększyć dystans między nami. On cicho się zaśmiał i uścisnął moją rękę.

-Dobranoc piękna - kiedy to powiedział, spojrzał na mnie z cwanym uśmiechem. Bawiło go moje zaskoczenie i zdezorientowanie całą sytuacją.

~~~~~~~~
Kolacja? Randka? A może coś zupełnie innego? No i co z takiej randki ma Walker?

~mikidallas

Always with youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz