Urodziny

44 5 0
                                    

"I jeśli popełniamy błędy, krzywdząc innych, powinniśmy się umieć do tego przyznać. A ci inni powinni umieć nam wybaczyć".
                 ~Agnieszka Lingas-Łoniewska
                            "Bez przebaczenia"

Nie dawno miałam swoje 17 urodziny. Planowałam je od 2 tygodni. Będąc jeszcze na kursie harcerskim miałam juz wizje na to jak one będą wyglądały i kogo zaproszę. Miały się one odbyć w gronie najbliższych. Niestety jak zawsze musi pójść coś nie tak...Kiedy wróciłam z kursu pierwsze co, to moja mama zaczęła być na mnie zła o to, że jestem zmęczona a tyle czasu mnie nie było, że powinnam jej teraz pomóc w pracach domowych i innych takich rzeczach. Nie miałam na to siły bo musicie wiedzieć, że na tym kursie po pierwsze mieszkałam w lesie a po drugie staliśmy maksimum 6 godzin dziennie ponieważ oprócz zajęć miałyśmy jeszcze zadania do zrobienia. Sam kurs trwał dwa tygodnie i w pierwszym z nich miałyśmy takie typowe zajęcia które mówiły nam jak co napisać a w drugim tygodniu to pierwsze 3 dni byłyśmy na jachtach, a kolejne 2 na wędrówce i ja akurat byłam na stopa w Poznaniu. Więc kiedy wróciłam do domu byłam wypompowana. Nie miałam siły nic robić. Jednak od razu dało się zauważyć zły humor mamy. Nie przywiązywałam do tego zbyt dużej wagi, gdyż często bywa tak, że mama nie ma dla mnie zbyt dużo czasu, bo ciągle pracuje. I kiedy myślałam, że wszystko zmierza już ku lepszemu o jakże się pomyliłam! A mianowicie dzień przed moimi urodzinami wieczorem rodzice pokłócili się tak jak nigdy dotąd. Moja mama krzyczała, że nienawidzi mojego taty, że żałuje, że go w ogóle poznała i, że nic w tym domu nie jest jej. Potem sprawy potoczyły się jeszcze szybciej...
Moja mama zaczęła wywalać wszystkie kwiaty przez okna i dalej krzyczała na mojego ojca. W przypływie emocji nie wiedząc co zrobić, zadzwoniłam do mojej cioci aby przyjechała i uspokoiła mamę, bo w takim stanie jej jeszcze nigdy nie widziałam. Po prostu łamała te wszystkie kwiaty i doniczki i wyrzucała przez okno lub do śmieci. Ciocia niestety tego wieczoru była w pracy na nocce i nie mogła nic zrobić, ale stwierdziła, że mam zadzwonić do mojego brata, aby on przyjechał. Kiedy zadzwoniłam do Niego i powiedziałam aby przyjechał szybko i uspokoił mamę  zapytał najpierw co się stało i wyjechał do nas. Sama nie wiem o co się pokłócili - nie słyszałam. Dochodziła godzina 23 i moja mama krzyknęła do mnie z dołu "pakuj się". Udawałam, że nie zrozumiałam i wtedy powiedziała mi, że mam się pakować bo się wyprowadzamy. Najpierw dopadły mnie pytania ale co? Jak? Gdzie? Teraz?! Jednak chwile później stwierdziłam, że dobrze - przynajmniej
wreszcie moja mama się zdecydowała. Niestety chwile później moja mama wyszła z domu (często tak robi kiedy pokłóci się z tatą) ale ja tym razem za nią poszłam. Pomyślałam, że nie mogę jej zostawić w takim stanie samej. Chwile później, kiedy juz do niej dobiegałam - zemdlała. To był najgorszy moment w moim życiu! Pierwszy raz spotkałam się z takim wypadkiem. Nie wiedziałam co robić...Nie miałam przy sobie nawet telefonu a mój tata wcale za nami nie poszedł. Jedyne co mi przyszło do głowy to sprawdzić oddech i ułożyć ją w pozycji bocznej ustalonej. Pobiegłam do sąsiadów u których paliło się światło i zaczęłam prosić o pomoc. Jednak oni na to nie zareagowali. Na szczęście po chwili moja mama słysząc mój głos zaczęła się wybudzać i powiedziała Łucja proszę nie! Szybko podeszłam do niej i kazałam jej chwile poleżeć. Na szczęście posłuchała! Wtedy usłyszałam samochód mojego brata i wiedziałam, że zaraz mi pomoże. Podniosłam moją mamę ale nie byłam jej w stanie sama prowadzić bo moja mama nie potrafiła iść na własnych siłach. I w tym momencie akurat podbiegł mój brat i razem zaprowadziliśmy mamę do jego samochodu. Naszym planem było pojechanie do niego na chociaż jedną noc, żeby moja mama się uspokoiła. Jednak mama powiedziała, że nigdzie nie jedzie, ale też obiecała nam, że tą noc będzie spać ze mną i ja ją miałam przypilnować. Niechętnie zgodziliśmy się na to i odprowadziłam ją z bratem do mojego pokoju. Poczekał on jeszcze aż mama położy się do łóżka i pojechał do siebie. Do godziny 1 w nocy nie mogłam spać, ponieważ cały czas słyszałam urywany oddech mamy. Kiedy byłam już pewna, że zasnęłam - na reszcie i ja zapadłam w krótki i niespokojny sen.

Inna |na faktach|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz