– To nie ze względu na twój uśmiech.
– A więc dlaczego? Ogromnie mnie to ciekawiło. Wyglądało na to, że od próby podniesienia szyby do zgody, aby być moim partnerem, przeszedł na jednym oddechu.
– Gia! – Usłyszałam swoje imię i się odwróciłam; machała do mnie długowłosa blondynka.
–Oddałam na ciebie głos! Wskazała estradę, gdzie na stołku czekał na przyszłą królową roziskrzony diadem. Uśmiechnęłam się do niej i bezgłośnie podziękowałam. Gdy znów spojrzałam na mojego partnera, miał w oczach wesołe iskierki.
– Co znowu?
– Nie przypuszczałem, że tańczę z koronowaną głową.
– Jeszcze nikogo nie ukoronowano, więc to stwierdzenie jest absolutnie przedwczesne.
– Kto to był? – Wskazał gestem blondynkę.
– Jest w mojej grupie na historii. Wziął mnie pod rękę i powiedział:
– Chyba będzie lepiej, jeśli wrócimy do twoich przyjaciółek.
Dziewczyny tymczasem przeniosły się już do obstawionego krzesłami ogólnego stołu i rozmawiały o tym, żeby urwać się wcześniej i zrobić coś bardziej ekscytującego. Usiłowały właśnie dojść do porozumienia, co może być tak „ekscytujące". Ponownie zerknęłam na estradę, wiedząc, że nie wyjdę przed koronacją. Jules ta sprawa była obojętna. Prawdopodobnie dlatego chciała się urwać wcześniej. Gryzło ją, że nie została nominowana. Za nic by się do tego nie przyznała – to byłoby zbyt ostentacyjne – widziałam jednak, jak się krzywiła, ilekroć ktoś poruszył ten temat. Gdy tylko do niej podeszłam, Laney szepnęła:
- Przepraszam.
Nie byłam pewna, za co przeprasza... Może za te miesiące, w których podważała istnienie Bradleya? Przesunęłam się na tył stołu, nadal mocno trzymając dłoń swojego partnera, i usiedliśmy twarzami do parkietu. Jules wstała i uniosła telefon.
– Ścieśnijcie się wszyscy, chcę zrobić zdjęcie. – Spełniliśmy jej prośbę, a gdy doliczyła do trzech, poczułam, że mój udawany partner trochę się za mnie przesuwa, zapewne po to, by skryć się częściowo za moją twarzą. Jules przyjrzała się zdjęciu, ale nie poprosiła o powtórkę. Potem przeniosła uwagę na domniemanego Bradleya.
– A jak się bawią studenci? Jeśli nie liczyć podrywania licealistek?Nawet nie drgnął na ten komentarz. Zapewne dlatego, że tak naprawdę go nie dotyczył.
– Cóż, my z Gią wybieramy się potem na imprezę, ale wstęp jest tylko na zaproszenia, więc nie pomoże wam to w ustaleniu planów na wieczór.
Może jest tu gdzieś salon gier wideo czy coś innego, gdzie wszyscy moglibyście się wybrać? – Wypowiedział tę kwestię tak przemiłym tonem, że zabrzmiało to niemal tak, jakby usilnie starał się być uprzejmy. Pod stołem jednak złapał mnie za kolano, a ja musiałam zagryźć wargi, by nie wybuchnąć śmiechem. Chętnie uściskałabym go za tę odpowiedź.
– Nie jestem stąd, więc nie bardzo wiem, co można tu robić.
Dałabym głowę, że Jules miała w sobie coś z psa gończego, jej zmysły ożywiała nawet kropla krwi. Kiedy dorośnie, powinna zostać detektywem, bo wychwytywała najdrobniejsze luki we wszelkich opowieściach.
– Ale skoro nie jesteś stąd, to czemu masz zaproszenie na imprezę tutaj? Zastępczy Bradley nie zwlekał z odpowiedzią.
– Kto powiedział, że impreza jest gdzieś tutaj? Patrzyli na siebie w taki sposób, że przypominało to pojedynek na spojrzenia. Jules pierwsza odwróciła wzrok, a ja odrobinę odetchnęłam. Musiałam jakoś przebrnąć przez ten wieczór. Jeśli miałaby dalej tak węszyć w poszukiwaniu problemów, prędzej czy później dojdzie do tego, że siedzący obok mnie facet nie jest tym, za kogo ma uchodzić.