Pani Rios musiała mieć nadludzki słuch, gdyż zaraz odwróciła głowę w naszą stronę. Wyprostowałam się. Upłynęło pół lekcji i gotowa byłam przysiąc, że Bec stara się wpędzić mnie w obłęd tym swoim milczeniem. W końcu podała mi liścik. „Będziesz na tej imprezie jego partnerką. Jego nową »dziewczyną«". Serce załomotało mi w piersi. Przed balem powiedziałam, że jestem mu winna wystąpienie w roli jego niby-partnerki. Wziął mnie za słowo. Czemu wziął mnie za słowo?
~~
Dzień ciągnął się boleśnie powoli, a ja rozmyślałam o sobocie. Miałam nadzieję, że ponowne spotkanie z bratem Bec nie rozpieprzy mi planów. Nie, nawet nieźle wyszło. Jak już mówiłam, odpowie na moje pytania i będzie po wszystkim.
Kiedy po szkole szłam w kierunku samochodu Claire, było gorąco. Czy przez cały dzień było tak gorąco? Ściągnęłam sweter i przywiązałam go do paska plecaka. Kiedy podniosłam wzrok, zobaczyłam, że tuż przede mną stoi Logan Fowler, zagradzając mi drogę. Jego swobodny uśmiech i świadcząca o pewności siebie postawa przypomniała mi, czemu namawiałam Claire, żeby zaprosiła go na bal. Zaliczał się niewątpliwie do facetów klasy A.
Odwzajemniłam jego uśmiech.
– Cześć, Logan.
– Cześć, Gia. Co takiego się stało na balu? Powinnaś być moją królową.
– Logan, chcesz mi przypomnieć, że nie wygrałam, a ty tak?
Zaśmiał się głośno.
– Po prostu zaskoczyło mnie, że nie wygrałaś, i tyle.
Czemu wszyscy wciąż to wyciągali, chcieli mnie przygnębić?
– Chyba zatańczymy przy innej okazji. Próbowałam go obejść, ale wyciągnął rękę i mnie zatrzymał.
– Urządzam w weekend imprezę. Wpadnij.
– W ten weekend?
– W sobotę. W myślach mignęło mi pozostawione przez Bec zaproszenie, które całą pierwszą lekcję przeleżało na moim stoliku. Oczywiście musiało chodzić o ten sam dzień. Zabiłaby mnie, gdybym zaczęła się teraz wykręcać.
– Nie będę mogła, ale dzięki za zaproszenie. – Odsunęłam jego rękę i poszłam dalej, rzucając mu przez ramię uśmiech, żeby wiedział, że nie robię tego złośliwie.
– Widzę, jaka jesteś. Grasz niedostępną.
Zaśmiałam się, ale szłam dalej.
Claire była już w samochodzie, kiedy tam doszłam. Osunęłam się na siedzenie dla pasażera.
– Ciebie też miło widzieć – stwierdziła Claire.
– Cześć, mała.
– O, jaka jesteś dla mnie słodka. – Uruchomiła silnik. – Przyjrzyj się więc moim włosom. Spojrzałam na jej włosy, ale nie zobaczyłam w nich nic szczególnego. Były długie, czarne i lśniące, tak jak zawsze.
– Owszem, nadal są idealne. Szturchnęła mnie w ramię.
– Chcę ci zwrócić uwagę, że nie widać żadnych negatywnych skutków wczorajszego surfowania. Żadnej – jak ty to ujęłaś – dewastacji słoną wodą.
– To dlatego, że masz takie piękne, cudowne azjatyckie włosy. Moje nie byłyby tak skore do współpracy.
– Cudowne azjatyckie włosy?