Przepraszam muszę kończyć. Właśnie idzie lekarz.*
Co? Nie to... niemożliwe. Niech pan nie kłamie. To żart tak?
Tak?
Tak?
No mów! -złapałem za kołnierz lekarza i przycisłem do ściany.
-Uspokój się chłopcze. Jestem śmiertelnie poważny i to co mówię też weź na poważnie.
Spojrzałem na chirurgia płacząc i szlochając na cały korytarz.
- Jak to nie żyje!?. Jak to. Nieee!!! -uderzyłem z całej siły w ścianę po czym stoczyłem się na ziemię, jak jeż.
Godzina 11:59 wszedłem na salę, gdzie leżała martwa Laura.
Kiedy ją ujrzałem łzy znowu zaczęły napływać mi do oczu i zacząłem zadawać sobie jedno i to samo pytanie
Czemu?
Czemu? Ona?
Złapałem ją za rękę, a następnie pocałowałem ją w suche już usta. Wybiła właśnie północ. Nagle na salę weszły...
