chapter song = nine inch nails - the only time
w tym rozdziale yoongi i hoseok są parą od kilku miesięcy, ma on miejsce po rozdziale 13, ale przed rozdziałem 7możecie mnie spalić na stosie for being a little shit.......
miłego czytania!! ≧◡≦
_________
Nie wiedział, która godzina. Czas wydawał się mu teraz bardzo dziwną koncepcją - piachem przesypującym się między palcami, jednak, w przeciwieństwie do piasku, czasu nie dało się odzyskać. Przepadał i tyle. Nie wywoływało to w Yoongim jednak smutku. Nie czuł się, jakby tracił czas.
Od kiedy dzisiejszy wieczór się zaczął, od kiedy usiedli tu we czwórkę, opowiadając o wszystkim i o niczym, poczuł się inaczej. Niestety, nie potrafił określić, co się zmieniło. Nie był pewny. Był za to pewny, że trzymał właśnie w dłoni szklankę z limonkowym drinkiem (szóstym?). Wiedział też, że szumiało mu w głowie od odgłosów powoli pustoszejącego baru, a... i że ciepła dłoń Hoseoka gładząca go po kolanie skutecznie go rozpraszała.Taak.
Spuścił wzrok ukradkiem, opierając się wygodnie o czerwone obicie kanapy. Nikt nie przerywał rozmowy, wszystko szło swoim naturalnym rytmem; Namjoon powoli dopalał któregoś tam papierosa, Seokjin opowiadał ktorąśtam historię z wykładów, a Yoongi, jakby zaczarowany, obserwował palce Hoseoka to rozluźniające się i zaciskające na jego kolanie. Wydawało się, że skóra w tamtym miejscu mrowiła... a może po prostu całe jego ciało? Nie zdziwiłby się, tak już działał na niego dotyk Hoseoka. Właściwie nie tylko dotyk. Wystarczyłoby, że Yoongi na niego spojrzy lub chociaż pomyśli o tych wszystkich małych lub większych rzeczach, które tworzą Hoseoka Hoseokiem. Nie potrafił do niczego porównać jego uśmiechu, ani błysku w oczach. Nie istniało nic, co sprawiłoby, że Yoongi czuł się równie żywy.
O, Boże.
Ta myśl walnęła w niego niczym rozpędzony pociąg. Wszyscy mieli rację. Coś było z Yoongim nie tak. Stracił głowę, oślepł, ale... ale za to przestał błądzić. Nie znał drogi, ale nie potrzebował mapy. Hoseok go kierował. Był jego gwiazdami, i Słońcem, i Syriuszem, i Wegą, i każdą inną gwiazdą na nieboskłonie. Świecił jasno, przyćmiewając wszystko dookoła. Yoongi nawet nie zauważył, jak łatwo zdołał przywiązać się do Hoseoka, jak łatwo zrobił z niego swój punkt odniesienia... bo Hoseok był dla Yoongiego drogą do domu, ale i domem jednocześnie. Składał się z wielu części, złożony z wielu warstw, skomplikowanie poukładany, każde spojrzenie, każdy uśmiech nosiło inne znaczenie, a Yoongi... Yoongi pragnął tego wszystkiego. Wszystkiego, co smutne, szczęśliwe, złe, dobre... Po prostu całego Hoseoka. Bo on też był cały jego. Tylko jego.
− Haaalo, słyszysz mnie? Yoongi...? Boże, Jin, po co mu dawałeś te shoty?
Yoongi poczuł ciepłą dłoń Hoseoka na swoim policzku. Skupił się na jego twarzy, co zwykle nie było trudne, bo Hoseok z łatwością przykuwał jego uwagę, jednak teraz Yoongi musiał walczyć z nieprzemożonym pragnieniem wpicia swoich warg w jego. By znów poczuć się z nim jednością.
− O, jednak mnie słyszysz - mruknął Hoseok i uśmiechnął się od ucha do ucha, a Yoongi miał wrażenie, że czas się zatrzymał. Piasek między jego palcami przesypywał się wolniej, Yoongi mógł dokładnie obejrzeć każde, nawet najdrobniejsze ziarenko. Z taką samą uwagą patrzył na usta Hoseoka przypominające serce, na maleńkie zmarszczki przy jego oczach, które widać było, gdy się uśmiechał, na całą twarz; zarumienioną i rozkosznie ciepłą...
Ciepłą, bo właśnie przyciskał do niej wargi.
Nie potrafił się powstrzymać, to było naprawdę silniejsze od niego, zupełnie jakby w środku niego kryła się jakaś bestia, która po prostu nie potrafiła funkcjonować bez bliskości Hoseoka. Yoongi składał pocałunki na jego policzkach, kierując się w stronę ucha, po czym przez szyję. Czuł na swoich barkach dłonie Hoseoka, po chwili znalazły się one również wsunięte w jego włosy, nawijające kosmyki na palce.
Wszystko, co kiedykolwiek Yoongi stracił... za jednym, dotykiem Hoseoka wracało.
− Fuuu... − z oddali dobiegał jakiś głos... Ale Yoongi go nie słyszał. Jego mózg i tak w takim stanie z trudnością filtrował informacje, a co dopiero gdy Hoseok był tak blisko.
To była chwila doskonała. Bez skazy. Był to najszczęśliwszy moment teraźniejszości, moment, który wydawał się trwać wiecznie, ale również kończył za szybko.
Yoongi z chęcią usiadłby Hoseokowi na kolanach, ignorując całą obsługę baru, Seokjina i Namjoona oraz innych klientów, i po prostu pozwolił sobie okazać Hoseokowi wszystko, co nagle zaczęło kumulować się w jego głowie, kłębić się niczym burzowe chmury... Ale Hoseok najwyraźniej był bardziej trzeźwy, umiał jeszcze nad sobą zapanować. Delikatnie pocałował Yoongiego w policzek, również go po nim gładząc. Odsunął się i popatrzyli sobie w oczy, a Yoongi mógł przysiąc, że Hoseok nigdy nie miał równie delikatnego spojrzenia.
Yoongi, nadal otumaniony, znów się jednak przybliżył, nosem trącając Hoseoka.
− Nie, Yoongi... Nie tu − szepnął Hoseok. − Wrócimy do mnie, okej?
Mówił delikatnym głosem, cicho, jakby nie chciał, by ktokolwiek go usłyszał. Yoongi i tak czuł się, jakby byli w tej chwili jedynymi osobami na świecie. Chciał, by tak było. Hoseok by mu w zupełności wystarczył... Ba, Hoseok był więcej niż jego najśmielszym marzeniem.
Yoongi odsunął się (ale tylko trochę) i, przymykając oczy, oparł się o ramię Hoseoka. Serce mu waliło, do tego cały szum powrócił. Seokjin śmiejący się z żartów Namjoona, mówili coś o nich, o nim i o Hoseoku, ale... Yoongi odpłynął. Czuł jedynie, jak Hoseok ściska go za dłoń, głaszcze delikatnie.
Kiedy Yoongi znowu otworzył oczy, był w taksówce, ogarnięty ciemnością, rozświetlaną jedynie momentami przez światła drogowe. Leżał głową na udach Hoseoka... który miał wsunięte palce w jego włosy i masował delikatnie jego głowę, usypiając na nowo. Yoongi przymknął oczy, przyciągając do siebie drugą dłoń Hoseoka, którą zdawał się trzymać od początku jazdy.
Chociaż nie wiedział, jak znalazł się w taksówce, czuł spokój. Był z nim Hoseok. Wszystko szło zgodnie z planem, który nigdy nie został i nie zostanie spisany. Była to jedynie milcząca obietnica, lecz wybrzmiewała ona zawsze, gdy Yoongi patrzył Hoseokowi w oczy. Słyszał jej słowa dudniące echem w swojej głowie, gdy Hoseok chwytał go za rękę. Gdy śmiał się, gdy Yoongi ocierał mu łzy z twarzy.
Nawet teraz, gdy jedyne, co wisiało w powietrzu to dźwięk przyspieszającego samochodu, Yoongi miał nadzieję, że Hoseok słyszy, co chciał mu powiedzieć.
Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił. Jesteś najlepszym, co mnie spotkało.
_________
UF ffff heyyy guyys
naprawdę, jestem gotowa na swoją krucyfikację, możecie mnie gnębić, ale wracam, żeby szerzyć sope miłość
na pewno będę was jeszcze zawodzić, zwłaszcza moją ukochaną senpai )):ale zawsze będę wracaćto akurat mogę obiecać*sends u shy hearts*
![](https://img.wattpad.com/cover/80352577-288-k594127.jpg)
CZYTASZ
teacher;;yoonseok
Fanfictionyou are the sunshine of my life/that's why i'll always be around