Siedziałem nie mogąc wypowiedzieć ani słowa czy poruszyć się choćby o milimetr. Od razu pomyślałem, że nawet jeśli udałoby się uzbierać taką kwotę to nie na tyle szybko, żeby uratować dziewczynę.
-Mamo, ale przecież...-tyle pytań nasuwało mi się na język jednak żadne nie zostało wypowiedziane- ona musi się obudzić. To nie może... nie teraz.
Rodzicielka podeszła do mnie i objęła rękami moją głowę przyciskając ją do swojego brzucha. Tak miło pachniała, tak jak kiedyś gdy byłem mały. Zapach cynamonu wymieszany z jej ulubionymi perfumami unosząc się ze starego fartucha, który miała na sobie .
-Wiem kochanie, wiem- zaczęła przeczesywać moje włosy delikatnie ręką- obiecuję ci, że nazbieramy pieniądze. Będziemy próbować-uspokajała mnie.
Podniosłem głowę i ująłem jej ręce w swoje i spojrzałem w oczy schodząc ze stołka.
-Dziękuję- powiedziałem i ze spuszczoną głową zacząłem wspinać się po schodach omijając pokój, w którym przed telewizorem siedział tata.
Otworzyłem drzwi i wpadłem z wściekłością do pokoju. Rzuciłem się na łóżko i zacząłem rzucać poduszkami w kąt. Przewróciłem rękami drewniane krzesło kurzące się od wieków i o mało się nie połamało. Zgarnąłem wszystkie papiery leżące na biurku. Doprowadziłem pokój do ogromnego nieładu. Oparłem się o drzwi i ze złością spoglądałem na zrujnowany pokój. Podbiegłem do okna i otworzyłem je na oścież. Na zewnątrz było naprawdę ciepło. Lato zbliżało się wielkimi krokami. Nadchodziły wakacje. Miało nadejść szczęście a nadszedł największy smutek jak w życiu odczuwałem. Wydawało się, że mogę mieć co tylko bym chciał, ale nigdy nie doświadczyłem jak to jest po prostu tracić bliską osobę.
Chwyciłem z podłogi kartkę i długopis, włączyłem lampkę a ta oświetliła mi niewielki kawałek biurka.
Droga Alexo
Operacja dojdzie do skutku
Nagram nowe piosenki
Zorganizuję trasę
i nazbieram pieniądze
Pamiętaj, że robię to dla ciebie a nie dla zabawy.
Noc była ciężka. Przez pierwsze 3 godziny nie mogłem zmrużyć oka. Skupiłem wzrok na komodzie stojącej w rogu pokoju. Teraz wyglądała jak wielka, straszna szafka, którą bało by się każde dziecko. W tym właśnie momencie stawałem się dorosły. Musiałem podjąć ważną decyzję. Podjąłem.
Wstałem jako pierwszy jak nigdy się to nie zdarzało. Szybko popędziłem do pobliskiego spożywczaka mijając sąsiadów i życząc im dobrego dnia. Mama starała się żebym miał codziennie ciepłe śniadanie tak teraz ja zrobię im niespodziankę. Rogale z czekoladą to moje ulubione. Oprócz tego zaopatrzyłem się w świeże truskawki i banany oraz opakowanie musli. Śniadanie, które nasza rodzinka chętnie zje. Nie myliłem się mama i tata siedzieli już w kuchni kiedy wtargnąłem do domu i ze smakiem zjedliśmy.
-Jadę dziś do menadżera- oświadczyłem kończąc herbatę.
-Jak to? Przecież umówiliśmy się, że nie teraz. Nie kiedy się uczysz- odrzekł mój tata stanowczym tonem.
-Nie mogę dłużej czekać. Chcę nazbierać pieniędzy i tylko tak mogę to zrobić- nie chciałem kłócić się z nimi.
Tata spojrzał na Isabelle wzrokiem mówiącym ,, no zrób coś''.
-Obiecałam ci, nie chcę łamać danego słowa- powiedziała ściszonym głosem po krótkiej chwili.
-Informuj nas o każdej twojej decyzji- tata poddał się słowom mamy.
-Wróć na obiad- dodała zatroskana mama.
-Postaram się- oznajmiłem i szybko chwyciłem zapakowany plecak, który sobie wcześniej przygotowałem.
Na dworze było naprawdę ciepło jak na tą porę roku i na tę godzinę. Była 8;05 nigdy tak wcześnie nie zerwałem się w sobotę.
Jakaś siła ciągnęła mnie do przodu. Wiem, że dziś to będą tylko ćwiczenia, ale postaram się jak najwięcej załatwić.
John jest wspaniałym gościem od najmłodszych lat mi pomagał. Organizuje mi wyjazdy i montuje filmiki, które potem wstawiam na youtube'a. Nie dostaję za nie jakiejś kolosalnej kasy, ale zawsze coś w portfelu zostanie. Organizowanie całej trasy to naprawdę nie lada wyzwanie, mimo wszystko po zamieszczeniu postu ludzie, którzy mnie słuchają ogromnie się ucieszyli. Nie ma zbytnio czasu abym wyjeżdżał za granicę. Myślę, że w kraju również mogę zdziałać coś wielkiego. Musiałem zadzwonić do mamy i poinformować, że nie wrócę na obiad. Czekała mnie jeszcze sesja. Jakoś trzeba zaprezentować rozpoczęcie nowej trasy. Moi fotografowie byli dziś nieco zdenerwowani i musiałem powtarzać kilkanaście razy jedną pozę. Gdy w końcu wszystko ogarnęliśmy byłem nieco wyczerpany i jak na ten moment to wszystko co mogłem zrobić.
Autobus podjechał naprawdę szybko, więc nim się obejrzałem musiałem wysiadać. Chciałem po drodze załatwić jeszcze jedną sprawę. Stanąłem przed mahoniowymi drzwiami na niskiej werandzie. Zadzwoniłem dzwonkiem i po chwili z uśmiechem na twarzy otworzyła Kira. Wpuściła mnie do środka i od razu przygotowała mi ciepłą czekoladę z moimi ulubionymi ciasteczkami.
-Lukas co cię do mnie sprowadza?- zapytała matka Alexy wysilając się aby brzmieć chociaż trochę na zadowoloną.
-Chciałem powiedzieć tylko, żeby się pani nie martwiłam o te 80 tysięcy euro- przełknąłem ostatni kęs i wstałem z wysokiego krzesełka- organizuję trasę i te wszystkie pieniądze przekażę na operację- powiedziałem i spoglądałem na starszą kobietę.
-Lukas nie musisz tego robić- zniżyła głos i spojrzała na mnie zatroskanym wzrokiem- to ogromna kwota. Wzięłam już kredyt, muszę jeszcze sprzedać sporo rzeczy...
-To i tak będzie nie wystarczająco. Pani dobrze o tym wie. Jedynym wiarygodnym sposobem aby udało się zebrać taką sumę będzie moja trasa- podszedłem do drzwi.
-Znam cię od małego i nigdy nie przestajesz mnie zaskakiwać- położyła mi rękę na ramieniu- dziękuję za to co robisz.
-Uda się, obiecuję- po tych słowach opuściłem jej dom i szybko skierowałem się w stronę domu.
Mama czekała na mnie z obiadem. Na początku narzekała, że dosyć długo mnie nie było. Musiałem się dzisiaj jeszcze wybrać na targ po kilka potrzebnych rzeczy, więc wskoczyłem na rower. Tak spędziłem kolejne dwie godziny włócząc się po miasteczku i rozmawiając ze starszymi ludźmi, którzy znają mnie od zawsze. Od pani Kate dostałem nawet słoik miodu a od pana Felixa koszyk soczystych wczesnych truskawek. Próbowałem wyglądać na szczęśliwego i choć na chwilę zapomnieć o wszystkim co dzieje się w moim życiu. Kupiłem trochę chleba i wybrałem się nad staw po czym zacząłem dokarmiać kaczki, które były dosyć głośne. Pamiętały, że dawno do nich nie przychodziłem.
-Byłem dosyć zajęty, wybaczcie- odrzekłem do głodnych ptaków i rzuciłem im ostatnie kawałki po czym odwróciłem się i odjechałem.
YOU ARE READING
Zostań ze mną
FanfictionNieśmiała dziewczyna i sławny chłopak. Czy przyjaźń pozostanie wieczna? Czy mimo przeszkód jakie stawia nam na drodze życie jesteśmy w stanie pozostać razem? Czy dziewczyna dozna miłości? Możesz się tego dowiedzieć czytając tę romantyczną historię...