Prolog, czyli jak się w to wszystko wpakowałem...

1.2K 61 7
                                    



                                                                          Dipper

Przerażony obracałem się wokół własnej osi, obserwując jak horda przeogromnych skorpionów nas okrąża. Bestie syczały cicho, a wielkie krople jadu obficie skapywały z ich żądeł, zdecydowanie nie w geście miłego powitania. Spanikowany, po raz setny w ciągu ostatnich kilku minut przewertowałem czerwony dziennik, niestety nadal nic nie znajdując na temat wielkich, jadowitych robali zamieszkujących lasy Gravity Falls, w których aktualnie się znajdowaliśmy.

-Dipper...- usłyszałem zza pleców przerażony głos Mabel, po czym poczułem jak coś wczepia się w moją koszulkę- Błagam, powiedz mi ,że coś znalazłeś...

  Krąg stawał się coraz ciaśniejszy. Jeden ze skorpionów zawył przeciągłym, piskliwych głosem, po czym skierował swoja żądło na nas. Z krzykiem zasłoniłem się książką, w której ułamek sekundy później znalazł się kolec kreatury. Bestia zaryczała z niezadowoleniem, po czym krótkim machnięciem ogona wyrzuciła dziennik w dal. Razem z naszą nadzieją.

-Wiesz, sister...- powiedziałam słabo, zasłaniając dziewczynę ramieniem w chwili gdy monstra ruszyły na nas pełnym pędem- Myślę, że tym razem możemy nie mieć tyle szczęścia...

  Nagle poczułem palący ból w klatce. Następnie ogarnęła mnie ciemność, w której pobrzmiewał przerażający krzyk Mabel.

-Hej - usłyszałem w głowie rozbawiony, męski głos. Zmrużyłem zaskoczony oczy. Nade mną pochylała się wysoka, ciemna postać. Spowita ciemnością twarz była zamazana, jednak mogłem stwierdzić, że obcy uśmiecha się szeroko. Jedyną rzeczą, jaką byłem w stanie wyraźnie zobaczyć było złote kocie oko.- Nie umieraj. Jeszcze się przydasz.

-Nie mam zamiaru - wychrypiałem, czując jak jad wypala moje wnętrzności. Dziwna postać zachichotała, po czym przejechała chłodnymi opuszkami po mojej dłoni.

-Jeśli tu zostaniesz, umrzesz.

-Więc musimy stad iść- odpowiedziałem , jakby to było coś oczywistego. Wszystko mnie bolało i byłem okropnie śpiący. Ciemność wirowała, przez co chciało mi się strasznie wymiotować. Przymknąłem jednak tylko powieki, mrucząc - Stąd... iść... stąd...

-Wiec wstań - Natarczywy głos nie dawał mi w ogóle spokoju. Poczułem lekkie szarpniecie dłoni. - Wstawaj, Sosenko. Zanim będzie za późno.

  Mniej lub bardziej świadomie przyjmując do wiadomości, że istota może mieć racje, spróbowałem dźwignąć się do pionu. Ku mojemu zaskoczeniu, ciało nie zareagowało. Poczułem nagłą ciężkość w kościach, jakby zamieniły się w ołów. Szarpałem się, jednak pomimo starań ani drgnąłem.

-Nie mogę- powiedziałem żałośnie. - Potrzebuję pomocy...

  Dziwny przybysz nachylił się nade mną, chuchając słodkawym zapachem w twarz.

-Daj mi rękę - usłyszałem, po czym poczułem jak coś zimnego zaciska się na mojej dłoni. Odwzajemniłem ucisk.

A potem ogarnęło nas okropne gorąco, a wraz z nim niebieskie płomienie.


Cześć, jestem Magda i to moje pierwsze opowiadanie tutaj.

Mam nadzieję, że się spodoba :)

Paying Off My Debt~' (yaoi BillDipp)Where stories live. Discover now