Korzyści

519 42 4
                                    


  Na to czekałem. Na wyjście. W końcu moim oczom objawiło się rozwiązanie, droga ucieczki, PLAN. Dostałem szanse na uwolnienie się i miałem zamiar ją wykorzystać, pomimo tego, że wychodziła od samego oprawcy.

-Jak już mówiłem, potrzebna mi twoja chęć i motywacja. Abyś ich nie stracił, w trakcie naszego zadania, będę stosował system nagród- powiedział Bill, kładąc rękę na moim karku i przyciągając mnie gwałtownie do siebie. Poczułem dreszcze, niestety, nie tylko z powodu strachu.

Starałem się wyrwać, jednak uścisk demona był zbyt silny.

-Pierdole-Próba odepchnięcia- Te twoje-Kolejna- nagrod-ah!

  Nie zdążyłem dokończyć, ponieważ demon wbił mnie w podłogę, naciskając jednocześnie kolanem na moje krocze.

-Nie nagrody, tylko W nagrodę, Sosenko-poprawił mnie, przesuwając chłodna ręką po moim biodrze. Wierzgnąłem, jednak nie udało mi się odsunąć nawet o milimetr.

-Już sama wizja pozbycia się ciebie zachęca mnie wystarczająco... Bill!-jęknąłem, kiedy blondyn przyssał się do mojej szyi.-Nie chce... PUŚĆ!

   Demon oderwał się od niej z głośnym cmoknięciem, na co moje zawstydzenie osiągnęło tak zdumiewający poziom, że mój spaczony instynkt postanowił wziąć górę.

Tak. Przywaliłem mu z bańki.

Nie. Nie zrobiło to na nim wrażenia.

  W odróżnieniu ode mnie, który w konsekwencji sam siebie ogłuszył. Poczułem tak ostry ból, że byłem pewien, że właśnie roztrzaskałem sobie czaszkę. Ogłupiony, zamrugałem kilka razy, zastanawiając się czy straciłem wzrok, czy obserwowałem natłok mroczków przed oczami.

-Dlaczego komplikujesz?-syknął zezłoszczony demon. Skrzywiłem się, mając wrażenie, że coś rozsadza mi bębenki. Jakaś gorąca ciecz zaczęła płynąć po mojej twarzy. Przez chwilę nawet chciałem sprawdzić co to jest, jednak nie byłem w stanie się ruszać. Ani widzieć.

Po prostu zapadałem się.




Było mi strasznie gorąco. I nieprzyjemnie. Bardzo. Chyba nawet do tego stopnia, że...

Zerwałem się gwałtownie, po czym złapałem za leżące obok łóżka wiadro. Zwymiotowałem.

-Co za koszmar- wydusiłem, dygocząc. Moim ciałem co chwila wstrząsały torsje.

-A czego się spodziewałeś ? Masz wstrząśnienie. -usłyszałem nad sobą zirytowany głos Billa.- Cholernie mnie zaskoczyłeś. Następnym razem cię zwiążę.

Znowu zwymiotowałem.

-Masz moją odpowiedź-wykrztusiłem.

-Dlaczego tak pyskujesz?-warknął, pstryknąwszy palcami. Cała zawartość wiadra rozpłynęła się w powietrzu.

-Dlaczego tak naciskasz?! - wybuchnąłem-Co to za nagroda, której ja nie chcę? Dlaczego ci tak zależy? Może sam ją chcesz, co?!

Spojrzał na mnie jak na idiotę. Wygrałem.

-Co to za durne pytania?- No i dziękuję, tak się rozprawia z dupkami Dipper Pines!-Oczywiście, że chcę.

...

-...co?

-Seks jest fajny-powiedział Bill, kręcąc laseczką w powietrzu – Jest to miła dla obu stron nagroda. W naszym przypadku bez żadnych konsekwencji... Nie muszę także szukać partnerów, skoro mam ciebie koło siebie.

-Nie chce twoich nagród-syknąłem, kładąc wiadro z hukiem na ziemię.

Uśmiechnął się. Tak wkurwiająco, po Billowemu.

-Oj, chcesz, Sosenko. I uwierz mi, będziesz błagał o to. A teraz - zatoczył laseczką krąg, a kołdra nagle mnie zaatakowała- Czas spać. Posmarowałem twoją ranę specjalna maścią, więc...

-Zmyj ją.

-...powinieneś jutro być całkowicie sprawny, o ile mnie jeszcze bardziej nie wkurzysz.

  Nie żartował. Cholera. Zapadło krótkie milczenie, które demon przerwał z cichym westchnieniem.

-Sosenko-zaczął pojednawczym tonem. Oh, coś nowego- Nie mam żadnych korzyści w szkodzeniu tobie, dopóki współpracujesz. Za każdym razem zanim mnie zwyzywasz i zamordujesz na kilka sposobów w myślach... Tak, widzę to, właśnie mnie wypierdalałeś z pokoju kosiarką- dodał, widząc moją przerażoną minę. Zapomniałem się!- Pomyśl racjonalnie o tym, czy robienie ci krzywdy w danym momencie jest mi na rękę.

-Jesteś psycholem, nie myślisz racjonalnie! -warknąłem, próbując się podnieść, jednak demon powstrzymał mnie, kładąc palec na mojej piersi. Tak, palec. Jeden, jedyny, aby jeszcze bardziej podkreślić różnice w naszych siłach.

-Cóż, mam chwile słabości-przyznał rozbawiony-Ale możesz być pewien, że zwykle patrzę na świat przez pryzmat korzyści i strat.

   Znacie ten stan, kiedy jesteście tak wkurwieni, że już prawie nie czujecie strachu? Nie, ja też nie. Aura Bill'a była tak przygniatająca, że pomimo ogarniającej mnie złości, nadal nie potrafiłem się jej całkowicie poddać. Płynąłem jedynie z prądem, którego kierunek wyznaczał Bill.

I, widocznie, to był jak na razie najlepszy wybór.

  Zrezygnowany, położyłem głowę na poduszce, po czym przymknąłem oczy. Nie wiedziałem, czy Bill został w pokoju, czy może się ulotnił - nie obchodziło mnie to już.

  Zdałem sobie sprawę, że od teraz będę musiał szybko przystosowywać się do nowych sytuacji, aby móc wyciągnąć z nich jak najwięcej korzyści. W końcu i tak miałem zamiar zbadać Gravity Falls- i zrobiłbym to niezależnie od tego czy spotkałbym Bill'a czy nie.


-----------------------------------------------------------------------------

Przypominam, że obrazki ściągam z internetu ; >

Dzisiaj krótko.

Mam nadzieję, że nie poleciałam na języku. Musicie mi wybaczyć, ale swoich błędów zdecydowanie nie widzę. Już po którymś przeczytaniu tego samego fragmentu, właściwie lecę z pamięci, a poprawność i estetyka mi uciekają : /

Wiem także, że mieszam bestialsko czasy XD  Obiecuję, że będę nad tym pracować ; )

Mimo wszystko, mam nadzieję, że się podobało ; )

Maddie

Paying Off My Debt~' (yaoi BillDipp)Where stories live. Discover now