Rozdział 9

433 25 12
                                    

Anastazja

Myślałam nad tym całą noc aż wymyśliłam jak zwabić Irinę na ostateczną bitwę. Wymyśliłam, ale zajmę się tym rano. Wstałam i zeszłam na śniadanie. Usiadłam oczywiście najdalej od Iriny i reszty  żałosnych ninja takich jak Lloyd i Zane. Zaczepiłam niechcący Irinę, a ona jak zwykle swoje.

Irina - Dlaczego choć raz nie możesz się ogarnąć!?

Ja - To ja nie mogę? To ty się wiecznie czepiasz!

Irina - Ale przynajmniej nie jestem taką kretynką jak ty.

Ja - Ale idjotka.

Irina - Mam cię dosyć.

Ja - Zakończmy to raz, a dobrze.

Irina - Nie ma sprawy.

Ja - No to lodowym kanionie w południe.

Irina - Nie ma sprawy.

Ja - No to do zobaczenia wkrótce.

Jay

Byłem z Nyą i dziećmi na spacerze w parku chcąc odpocząć od tych okropnych kłótni ekipy. W parku było spokojne do  puki nie zjawili się fani robiący zdjęcia na telefonie. Minęło niecałe pół godziny, a widzieliśmy jak przyjeżdża do nas Dareth z reporterami. Wszyscy zaczęli zadawać po dziesięć pytań takich jak: Jak mają na imię dzieci, Ile mają lat, Czy mają one wpływ na ekipę. Postarałem się z Nyą odpowiedzieć na część z nich i wymigać się od reszty. Razem z moją ukochaną wróciliśmy do herbaciarni z nadzieją, że nie będziemy na pierwszych stronach gazet. Niestety zamiast gazet byliśmy na wszystkich telebinach w mieście. Prędko się prasy nie pozbędziemy. Zdziwiło mnie jednak po powrocie to, że po pierwsze jesteśmy w wiadomościach, a po drugie nie ma Iriny i Anastazji. Widzieliśmy jak wszyscy ich szukali. Po paru minutach znalazłem na telefonie Anastazji GPS z ustawioną drogą teraz wiemy gdzie są.

Irina

Walka wcale nie była taka delikatna jakby się wydawało. Używałyśmy pełni swoich mocy i nie uwierzycie co się działo do okoła nas. Były burze, pożary i trzęsienia ziemi, ale walka trwała. Nasze moce stawały się z każdą walką coraz silniejsze. nie panowałyśmy już nawet nad nimi. Zaczęłam się bać, ale całe szczęście, że przybyli ninja z dziećmi.

Jay

Kiedy widziałem tą bitwę, którą będę musiał powstrzymać to czułem, że ktoś sobie ze mnie kpi. W tym momencie przyleciałem na smoku i zabierałem z nich nadmiar energii. Czułem jak ta moc przechodzi przeze mnie, ale nie łatwo było się jej pozbyć. Czułem jak sam się unoszę nad ziemią, a przy mnie kumuluje się burza z piorunami. Zacząłem nad sobą nie panować, ale w tej chwili ujrzałem moje dzieci. Samantha i Samuel usłyszałem jak powiedzieli... Tata. W tej chwili uspokoiłem się i udało mi się usunąć z siebie tą moc. Wtedy uściskałem moją ukochaną i dzieci, które powiedziały swoje drugie słowo(Pierwsze to mama oczywiście). Nya z radości się popłakała, a ja z radością ją uściskałem. Powróciliśmy z radością do domu, a tam zostało mi do zrobienia tylko jedno. Powiedziałem Tomiemu o tym, że to on powinien posiadać tą moc, a nie ja. Wtedy właśnie oddałem mu moc strażnika bo wiedziałem teraz kim jestem.

Jestem Jay Walker, Mistrz błyskawic i ojciec największego cudu jaki istnieje w Ninjago.

The End

________________________________________________________________________________

Hejka jeżeli chcecie, abym napisała przygody dzieci to piszcie.

Papa :)

[Ninjago] Harmonia w burzy (Book Two)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz