Drugiego dnia po powrocie do szkoły poszłyśmy do biblioteki. Razem z Zuzią pomagamy pani bibliotekarce - układamy książki na półkach, owijamy je i tym podobne. Dzisiaj była środa, więc do biblioteki wchodziłyśmy tylko my dwie i pani.
Bibliotekarka poszła po coś do pokoju nauczycielskiego, a my ścierałyśmy kurze.
Gdy odkładałam ścierki, usłyszałam krzyk.
Natychmiast pobiegłam do Zuzi.
- Co się dzieje? - spytałam.
- Jakiś czarny kot się tu dostał! Nie wiem, jakim cudem! Skąd się wziął? -odpowiedziała.
Pobiegłyśmy za kotem w stronę półek z książkami niedostępnymi dla dzieci.
Nie zastałyśmy go tam. Ale za to zauważyłyśmy małą niebieską karteczkę opartą o kubek z kawą.
- Już jestem - przeczytała Zuzia, najwyraźniej ocknięta po bliskim spotkaniu z czarną sierścią.
- Ale kto to mógł napisać? I gdzie się podział ten kot?
Nagle usłyszałam dziwny dźwięk. Brzmiał jak szelest liści na wietrze i tykanie zegara. Poczułam zapach każdej z pór roku oraz starego papieru.
Odwróciłam się, i zauważyłam, że moja przyjaciółka zrobiła to samo.
I nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam.
CZYTASZ
Zuzia i ja
FantasyMam na imię Marysia. Postanowiłam razem z Zuzią zacząć pisać dziennik - no bo wiecie, tyle się dzisiaj wydarzyło...