Od Autora Zapraszam do komentowania mojej opowieści abym wiedziała na czym stoję i czy jest sens pisać dalej. Dziękuje.
Jeszcze raz spróbowałam wejść do środka. Niestety, tak jak poprzednio, klamka nie chciała ustąpić. Zapukałam kilka razy i odsunęłam się na bezpieczną odległość w obawie przed kolejnym atakiem.
Tym razem drzwi otworzyła mi ładna blondynka z oczami niebieskimi, jak morska fala. Ubrana była w ładną, letnią sukienkę w kwieciste wzory, na nogach miała zielone buty na koturnie.
- Cześć, ty pewnie jesteś nowa. Ja jestem Clary. Witaj w Cimetree – uśmiechnęła się pokazując rząd prostych, białych zębów.
Byłam tak zdenerwowana przez to, co się wydarzyło przed chwilą, że w moim głosie nie było ani nuty łagodności.
- Po pierwsze nie jestem nowa, tylko Kate, po drugie nie jestem zadowolona, że tu przyjechałam zwłaszcza, że dostałam na powitanie drzwiami od jakiegoś gościa, który patrzył na mnie takim wzrokiem jakby chciał mnie zjeść. Tak więc nie obchodzi mnie kim jesteś, ani gdzie ja jestem, bo za tydzień mnie już tu nie będzie. A teraz, jeśli pozwolisz, pójdę do swojego pokoju i zobaczę, czy z moim ramieniem wszystko w porządku.
Minęłam dziewczynę i pobiegłam na górę drewnianymi schodami. W biegu spojrzałam na kartkę z informacjami i skręciłam w drugie drzwi po lewej. Otworzyłam je gwałtownie i wpadłam do pokoju. Ku mojemu zaskoczeniu były w nim dwa łóżka. Na jednym z nich siedziała dziewczyna z ciemnymi włosami związanymi z tyłu w wysoką kitkę. Oczy miała koloru złota, dookoła nich miała grube kreski narysowane czarną kredką do oczu. Paznokcie miała pomalowane na czarno. Ubrana była w przeźroczystą, czerwoną koszulkę z czarną czaszką na środku, pod spodem miała czarną koszulką na ramiączkach. Spodnie miała podziurawione, a na nogach czarne glany. Jednym słowem: gotka.
- Cześć, jestem Kate – rzuciłam od niechcenia i walnęłam torby na łóżko.
- Cześć, ja jestem Camille – dziewczyna oderwała się od czytania jakiejś książki i spojrzała na mnie. Gdy tylko zobaczyła moją twarz zaczęła mi się przyglądać z takim samym wyrazem twarzy, jak chłopak z ganku. Zaczęłam się zastanawiać, czy przepadkiem nie rozmazał mi się tusz albo mam coś nieciekawego na twarzy.
Odruchowo zaczęłam szukać lustra w pokoju. Znalazłam je wiszące nad komodą i przyjrzałam się sobie w odbiciu. Zobaczyłam dziewczynę z ciemną karnacją, zielonymi oczami podkreślonymi czarną kredką, czerwonymi ustami i burzą czarnych loków na głowie. Normalna ja, więc nie wiem o co chodziło tym ludziom.
- Przepraszam – zapytałam z irytacją w głosie – mam coś na twarzy, czy macie tu taki zwyczaj, że przeszywacie wzrokiem każdą osobę, która się pojawi w okolicy? - rzuciłam gniewnie i nie czekając na odpowiedź wyszłam na korytarz.