Rozdział I (part 5)

42 4 0
                                    

- Kim jesteś? - zapytałam cofając się najdalej jak mogłam.

- Tego nie musisz wiedzieć, ale jest coś co powinnaś wiedzieć o swojej rodzinie.

Podszedł kilka kroków i oparł się ręką o nagrobek.

- Chciałbym ci coś powiedzieć na temat twojej babci ale ty pewnie tego nie zrozumiesz, więc najpierw popatrz uważnie i nie uciekaj, a później powiem ci o niej – wskazał głową na nagrobek babi Lisy – Lecz jeśli zaczniesz uciekać to spotka cię coś złego.

Na jego rękach zaczęły pokazywać się gęste czarne włosy, rozrastały się na jego całe ciało, jego twarz się wydłużyła, pojawiły się kły i wielkie ciemne oczy. Ręce i nogi zamieniły się w łapy. Cała postać rosła aż w końcu przybrała wielkość konia i stanęła na dwóch łapach wyjąc do księżyca.

Gdy osłupienie minęło zerwałam się do biegu. Biegłam najszybciej jak mogłam słysząc za sobą warczenie i trzask łamanych gałęzi.

Nagle mój bok przeszył straszliwy ból, krzyknęłam i upadłam na ziemie. Próbowałam walczyć z gigantycznym wilkiem, ale byłam zbyt słaba. Miotając się na wszystkie strony krzyczałam najgłośniej jak potrafiłam. Nagle ból zelżał zobaczyłam, ze wilk odbiega w stronę lasu, usłyszałam czyjś głos wykrzykiwał moje imię, ale miałam siłę tylko leżeć. Zobaczyłam czuprynę blond włosów pochylającą się nade mną i pochłonęła mnie ciemność.

Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam dwie zmartwione twarze. Jedna z nich była Clary a drugą Camille. Gdy z moich ust wydobył się słaby jęk twarze dziewczyn pojaśniały.

- Żyje – powiedziała Camille – Clary ona to przeżyła.

- Wiem, widzę – ucieszyła się dziewczyna.

Nie wiedziałam o co chodzi. Co przeżyłam? Dlaczego ja leżę? Co się stało?

Spróbowałam wstać ale moją głowę przeszył tak okropny ból, że krzyknęłam i znowu padłam na ziemię.

- Co się stało? - zapytałam przerażona już nie na żarty.

- Nie pamiętasz? - zapytała z osłupieniem Clary – Nie wiesz co się stało?

- Nie – odpowiedziałam – nic nie pamiętam. Wiem tylko, że poszłam na grób mojej babci. I dalej nic. Co się stało? - zapytałam jeszcze raz

Próbowałam sobie przypomnieć ale mój film urywał się gdy uklękłam przy grobie mojej babci. Musiałam upaść i uderzyć się w głowę. Gdy jeszcze raz spróbowałam się podnieść obie dziewczyny przycisnęły mnie z powrotem do ziemi. Tym razem poczułam jakby ktoś walił mnie palką w brzuch. Gdy dotknęłam ręką brzucha poczułam coś mokrego i lepkiego.

Gdy podniosłam rękę do oczu zobaczyłam, ze ta maź ma kolor czerwony. Dopiero po chwili zorientowałam się co to jest i gwałtownie zaczerpnęłam powietrza. Popatrzyłam na brzuch i zobaczyłam rozdartą w kilku miejscach skórzaną kurtkę cało mokrą od krwi.

- Leż tu dopóki Sebastian nie wróci z bandażami i będziemy mogli cię opatrzyć – powiedziała spokojnym głosem Camille.

- Na pewno nie pamiętasz co się stało – upewniła się Clary.

- Nie. Już wam mówiła, ze nic nie pamiętam. Boże niech ktoś już przyjdzie z tymi opatrunkami nie mogę wytrzymać tego bólu – powiedziałam ostrzejszym tonem niż namierzałam.

- Już jestem – usłyszałam za sobą głos zdyszanego chłopaka, ale nie miałam żeby się obrócić.

Zamknęłam oczy i błagałam żeby ból ustał. Poczułam czyjeś silne ręce podnoszące mnie za plecy i inną parę, tym razem delikatnych i gładkich rąk, które owijały mi czymś brzuch. Poczułam jak ktoś kładzie moją głowę na kolana. Później nie czułam już nic.

Obudziłam się na kanapie w salonie. Byłam otulona czarnym kocem z białymi paskami. Głowę miałam na czymś twardym, prawdopodobnie podłokietniku. Nade mną pochylało się kilka twarzy. Spróbowałam wstać ale głowa bolała mnie niemiłosiernie. Popatrzyłam w górę i zobaczyłam nad sobą twarz Camille, a to co uważałam za podłokietnik w rzeczywistości były jej kolanami. Głaskała mnie po głowie.

NightshadeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz