04

841 90 9
                                    

— Przestań... Proszę — powiedziałam między pocałunkami po czym chłopak się odsunął. Zacisnęłam wargi czując się niezręcznie. To nie powinno mieć miejsca.

— O co ci chodzi Jo? Myślałem, że tego właśnie ode mnie oczekujesz — spojrzał na mnie, a jego głos był przepełniony pretensjami. Nie pozwolę mu teraz zrzucić całej winy na mnie.

— Myślałeś, że potrzebuję od ciebie kilku pocałunków? Na ten moment jedyne co potrzebuje, to żebyś załatwił swojej siostrze widzenie z jej chłopakiem — założyłam ręce na piersi chcąc odbiec nieco od tematu. Tak naprawdę bardzo tego potrzebowałam, ale to nie ja byłam teraz najważniejsza. Chciałam pomoc przyjaciółce.

— Nie rozumiesz, że nic nie mogę zrobić?! — wzdrygnęłam się, kiedy podniósł na mnie głos. Stał się ostanio bardziej nerwowy i niespokojny, a ja nie wiedziałam jak mu pomóc.

— Bellamy — położyłam dłoń na jego policzku chcąc go uspokoić. Wydawało się, jakby złagodniał pod wpływem mojego dotyku, ale ja wciąż do końca mu nie ufałam. Cały czas się bałam, a jemu chyba udało się to dostrzec, bo wyraz jego twarzy diametralnie się zmienił.

— Przepraszam. Nie powiniem krzyczeć, to przecież nie twoja wina — położył swoją dłoń na mojej i bardziej się w nią wtulił. Nie wiedziałam już co nim kieruje. W końcu nigdy nie powiedział, że czuję do mnie coś więcej. Nigdy nawet nie powiedział, że mnie lubi. Nasza relacja zawsze była dziwna, ale tym razem w jego spojrzeniu było coś innego. Wiedziałam, że pewne rzeczy uległy zmianie, ale nie wiedziałam jeszcze na jak długo. — Wszystko co robię to próba ochrony was przed tym całym bałaganem. Musisz mi tylko zaufać i powiedzieć co się się dzieje. Bez tego nie będę mógł wam pomóc.

— Nic mu nie mów Jo! — do pokoju wpadła Octavia. Jak wiele udało jej się usłyszeć? — To kłamca. Chcę tylko wyciągnąć od ciebie to co mówił wam twój ojciec. On już o nikogo nie dba, nie obchodzisz go!

— Octavia przestań! Nic nie wiesz i nic nie rozumiesz — odparłam stając przed chłopakiem, kiedy zauważyłam, że brunetka sięga po swoją broń. Nie wierzyłam w to, że może go skrzywdzić, ale nadal się bałam. Czułam się jak w klatce, w której oboje mnie trzymają. Jakbym była liną, którą przeciągają. Jak miałam myśleć racjonalnie w takiej sytuacji?

— To ty nic nie rozumiesz! Znam go lepiej niż ty. Wiem do czego jest zdolny, a ty jesteś ślepa! Jedyne czego Bellamy potrzebuje to uznanie i władza. Jesteś tylko częścią jego planu, kiedy już nie będzie cię potrzebował...

— Właśnie nic o mnie nie wiesz! — podszedł do niej, chwytając za nadgarstek ręki, która trzymała miecz. — To, że Lincoln jest w więzieniu to nie moja wina! Staram się pomóc! Naprawdę się staram! Nie widzisz tego! Robię to, bo was kocham!

— Ty kochasz tylko siebie! Jesteś zwykłym tchórzem! Gdybym tylko mogła to już dawno byś nie...

— Przestańcie! — krzyknęłam tak żeby mnie usłyszeli. Prawdopodobnie słyszała mnie też cała Arkadia, ale to nie miało w tamtej chwili kompletnie znaczenia. Byłam przerażona tym co się dzieje i tym co Octavia chciała powiedzieć. Przecież nie mogła go zabić, prawda? Przecież był jej bratem. — Co wy robicie do jasnej cholery? Mam was dość! Muszę stąd wyjść... — zaczęłam kierować się do wyjścia, musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza, bo czułam, że się duszę. Nie byłam gotowa na to wszystko.

— Jo zaczekaj — usłyszałam jak oboje mnie wołają, ale ja miałam już dość ich towarzystwa. Nie chciałam już dłużej brać udziału w ich toksycznej relacji, więc postanowiłam już więcej się nie wtrącać.

Podeszłam do bramy przy której jeden ze strażników zatrzymał mnie przystawiając do mojej piersi swoją broń. Przełknęłam śline i usilnie próbowałam mu udowodnić, że wcale się nie boję.

— Nikomu nie wolno opuszczać Arkadii. Nie jesteś tu na specjalnych zasadach — powiedział oschle jeszcze bardziej utrudniając mi wyjście. Nie mogłam dać za wygraną. Musiałam się stąd wydostać.

— Zostałam poproszona, żebym poszła rozejrzeć się za zapasami — próbowałam mówić spokojnie, tak żeby strażnik niczego się nie domyślił. Nie wyglądał na zbyt inteligentnego, więc mój plan miał duże szanse na to, że się powiedzie. — Jestem mała i cicha. Nikt mnie nie zauważy.

— Jeśli nie wrócisz do wieczora, twój ojciec będzie miał spory problem na głowie — uśmiechnął się szyderczo i powoli opuścił pistolet, po czym  przepuścił mnie żebym mogła wyjść. W końcu mogłam wydostać się z tego chorego miejsca.

________________________
Zgadnijcie kto wrócił! Musiałam czekać na czwarty sezon z nowym rozdziałem, bo po prostu nie miałam do tej książki takiego zapału. Teraz wracam z nowy pomysłami i mam nadzieję, że nadal tu jesteście.
Ily ❤

Coward ▪Bellamy Blake▪ (wolno pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz