Był ranek, a ja siedziałam właśnie na dywanie, dopakowując pozostałe ubrania do pękatych już walizek. Tego dnia wyjeżdżałam do nowego miasta. Jak dotąd mieszkałam z rodzicami, ale niedawno skończyłam studia i postanowiłam zamieszkać w południowej Anglii w mieście Coursegirl Town. Zaledwie kilka tygodni temu byłam w kamienicy, w której miałam mieszkać. Nie była to najlepsza okolica. Obskurne budynki i dziwni ludzie, którzy nie zachęcali, ale na początek i to będzie dobre. Mieszkańcy wielokrotnie ostrzegali mnie, abym się nie tam wprowadzała, bo to zła decyzja i sprowadzi na mnie same kłopoty. Jednak nie przemawiało to do mnie, a ja potrzebowałam pracy i dachu nad głową. Stamtąd miałam naprawdę blisko do biura, a to było najważniejsze.
A właśnie, to oferta pracy w sprzed kilku tygodni była głównym powodem mojej przeprowadzki. Miałam tam roznosić jakieś książki i inne prace. Znajdowała się tam największa biblioteka w Anglii, a ja miałam mieć do niej dostęp. Ogólnie lubiłam takie klimaty, więc stwierdziłam, że w tej pracy będę się czuła jak ryba w wodzie. No dobrze, ale tak właściwie to się nie przedstawiłam.
A więc nazywam się Angie Rachel Wesnel, mam 22 lata i tak jak wspomniałam już wcześniej skończyłam studia. Ze względu na to przeprowadzam się do własnego mieszkania, musiałam w końcu uwolnić od siebie rodziców. Na szczęście w porę znalazłam dobrze płatną i ciekawą ofertę. Nie było co zwlekać, tylko brać póki jest no nie? Na razie miałam być tam stażystką, ale kto wie może jakbym się sprawdziła to zostałabym zatrudniona na stałe.
Nagle usłyszałam wołającą mnie mamę:
-Angie! Choć tu do nas.
Oho! Podejrzewałam zbliżającą się przemowę na temat, co mam tam robić, a czego nie. Na co miałam uważać i takie pierdoły, którymi moja kochana mama uwielbiała mnie obsypywać. Ona zawsze taka była i wkurzało mnie to, ale jakoś się przyzwyczaiłam. Nie miałam wyjścia.
-Idę mamo.-powiedziałam i skierowałam się do salonu żółwim tempem. Gdy już dotarłam zostałam jak zwykle bardzo mile przywitana.
-No na reszcie, ile można na ciebie czekać!.- krzyknęła.
-Mamo, chcę cię uprzedzić, że wszystko wiem. Wiem jak mam się tam zachowywać, co robić, a czego nie, więc naprawdę możesz dać sobie na wstrzymanie choć ten jedyny raz.-powiedziałam szybko i patrzyłam się raz na tatę raz na mamę.
Na ich twarzach widniało zdziwienie.
-To dobrze Angie...ale nie to chciałam ci powiedzieć.- odpowiedziała trochę zmieszana.
Że co? Nie to? To w takim razie co?
-Chciałam ci powiedzieć, że obydwoje z ojcem bardzo cię kochamy i że zawsze możesz na nas liczyć. Pamiętaj.-wyznała i spojrzała na mnie wyczekując mojej reakcji.
Wiedziałam, że mojej mamie trudno zaakceptować fakt, że się wyprowadzam, ale nie spodziewałam aż tak czułego pożegnania. Szczególnie zdziwiło mnie czule spojrzenie ojca, który był bardzo zamknięty w sobie. On rzadko mnie chwalił i ze mną rozmawiał. Jednak przyzwyczaiłam się do tego. Teraz po wyznaniu mamy wiedziałam, że chociaż duchowo podczepił się pod to przemówienie, bo spojrzał się na mnie i uśmiechnął się, a to często się nie zdarzało. Byłam bardzo zadowolona.
-Mamo ja ciebie też kocham!-krzyknęłam i mocno się do niej przytuliłam.
Mama była lekko zaskoczona, ale po chwili oddała uścisk pełen matczynej miłości. Po chwili podbiegłam także do taty i przytuliłam go. Wiem, że on by się na to nie zdobył, dlatego zrobiłam to pierwsza. Tata był w jeszcze większym szoku i niepewnie mnie przytulił. Nareszcie to zrobił i w tamtym momencie czułam się najszczęśliwszą osobą na świecie. W moich oczach zalśniły łzy.
Po tych rodzinnych miłościach skierowałam się do pokoju. Założyłam swoją szarą bluzę z adidasa i czarne botki, a następnie rozpuściłam moje jasno brązowe, proste włosy i wzięłam bagaże. Po kilku minutach przyprowadziłam wszystkie walizki do przedpokoju i z niezadowoleniem stwierdziłam ze droga do samochodu jest jeszcze daleka. Jeszcze raz się pożegnaliśmy i wyszłam z domu.
Przywitał mnie ciepły wiosenny wiaterek, na którym moje włosy tańczyły w powietrzu. Skierowałam się do mojego kochanego auta. Czerwonego Citroena c4. O takim samochodzie marzyłam praktycznie od zdania prawa jazdy i dostałam go na dwudzieste urodziny od rodziców.
Włożyłam walizki do bagażnika i usiadłam za kierownicą. Uwielbiałam zapachową zawieszkę, która kołysała się przy klimatyzacji mojego samochodu. Gdy ją wąchałam przypominały mi się kwiaty na łące, które w dzieciństwie uwielbiałam zrywać i robić z nich bukiety.
Wyjechałam.
***
Jechałam już dobre dwie godziny i postanowiłam zrobić sobie krótką przerwę na stacji benzynowej. Zatrzymałam się i przy okazji zatankowałam do pełna. Głodna poszłam jeszcze kupić drożdżówkę i sok jabłkowy.
Z powrotem wsiadłam do auta.
Gdy spojrzałam na zegarek ujrzałam równą piętnastą. Postanowiłam pod głosić radio, bo zaczynały się codzienne wiadomości. Zupełnie niespodziewanie z głośników doszedł mnie głos mężczyzny, który mówił, że dziś w Coursegirl Town na ulicy Cementarystreet koło godziny dwunastej popełnione zostało samobójstwo. Szesnastoletni chłopak powiesił się w sowim pokoju na wyjątkowo długim pasku od spodni. Nie zostawił nawet listu do rodziców. Znaleziony został zeszyt z jej zapiskami.
Dziennikarz przeczytał urywek, w którym ponoć chłopak wyjaśniał powód swojego czynu. -Ja już dłużej tak nie mogę. Te głosy nie dają mi spokoju. Ta dziewczyna jest wszędzie.-z radia dobiegł mnie głos spikera.
Mówił także, że śledztwo jest już w tym kierunku prowadzone i pobieżnie wspomniał, że w tym tygodniu to już drugi taki przypadek, gdzie ktoś popełnia samobójstwo. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Zaczęłam się troszkę denerwować. Bo z jednej strony może to był zwykły zbieg okoliczności, ale z drugiej strony to takie głosy czy samobójstwa nie zdarzają się od tak na co dzień prawda?
Zastanawiało mnie dlaczego akurat w tym miasteczku to wszystko się dzieje. Może z nim faktycznie było coś nie tak? Ale nie dopuszczałam do siebie takiej myśli. Nie chciałam w to wierzyć. A jak na razie chciałam już dotrzeć do mieszkania i się położyć, bo byłam wykończona
##
Jeśli komuś się podoba proszę o zostawienie gwiazdki :) To bardzo motywuje!
Rozdział poprawiła:
CZYTASZ
Żniwa Klątwy
HorrorByłam w ciemnej piwnicy. Obok mnie stał Mike i mocno trzymał mnie za rękę. Nagle za naszymi plecami, z głośnym piskiem coś przeleciało. Szybko się odwróciłam, ale nic nie dostrzegłam. Cała się trzęsłam. Bałam się. -Mike, chodźmy stąd.-rzuciłam i zac...