Rozdział 2

120 11 2
                                    

Dojechałam na miejsce. Zaparkowałam na parkingu obok mojej kamienicy i wyszłam z samochodu. Wiał chłodny wiatr. Dostałam gęsiej skórki chociaż miałam dres.

Tutaj jest jednak trochę inny klimat niż w Deserter.

Otworzyłam bagażnik i wyjęłam dwie walizki i torbę. Zamknęłam samochód i skierowałam się do czarnych drzwi kamienicy. Jeszcze przed wejściem rozglądnęłam się po okolicy. Było już ciemnawo dlatego nie zobaczyłam zbyt wiele.

Weszłam do klatki. Przywitał mnie nie miły zapach papierosów i wilgoci. Najchętniej zakryłabym nos, ale byłam obładowana rzeczami. Na klatce panowała względna cisza. Z jednego z mieszkań można było usłyszeć ciche szczekanie psa. Weszłam na pierwsze piętro. Tam właśnie było moje mieszkanie. Znajdowało się ono po prawej stronie od schodów, schowane lekko w zaułku. Podeszłam do drzwi.

Postawiłam walizki na podłodze, a sama zaczęłam szukać kluczy. Po pięciu minutach walki z zakamarkami torebki udało mi się je znaleźć. Wsadziłam klucz w zamek i otworzyłam.

Wprowadziłam bagaże do mieszkania i schowałam klucze do torebki. Zapaliłam światło.

Byłam w przedpokoju mieszkania. Po prawej stronie był wieszak na ubrania, a po lewej skrzynka na buty. Skierowałam się dalej. Na lewo od wejścia znajdowała się mała kuchnia z kuchni było przejście do tyciej jadalni, a z jadalni dało się przejść do salonu. Był ona całkiem duży. Na środku stała kanapa i dwa fotele, przed kanapą stał drewniany stolik, a za nim na szafce stał telewizor. Pokój był w odcieniach brązu i pomarańczu. Nawet przytulny. Potem skierowałam się do sypialni. Pod oknem stało tam dość duże łóżku. Obok łóżka wielka szafa, a obok niej komoda. Z sypialni były drzwi do łazienki. Łazienka była mała. Posiadała ona prysznic, małą umywalkę i ubikację. Dominował tu kolor zielony.

Wyszłam z niej i poszłam do przedpokoju po walizki. Skierowałam się z nimi do sypialni, aby choć częściowo się rozpakować. Siadłam na łóżku i zaczęłam wkładać ubrania do szafy i komody.

Za oknem panowała już ciemność. Latarnie były włączone choć i tak mało światła dawały. Była  dwudziesta pierwsza i jak na ta godzinę to było już bardzo ciemno.

Po piętnastu minutach się rozpakowałam i postanowiłam iść pod prysznic. Wzięłam ze sobą żel, szampon, koszulę nocną i kapcie.

Prysznic ten miał dosyć wysoki brodzik dlatego napuściłam sobie trochę wody, a gdy ona się nalewała poszłam do drzwi wejściowych i zamknęłam je przekręcając w nich klucz. Weszłam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi. Rozebrałam się i wślizgnąłem się do cieplutkiej wody.

Siedziałam w niej jakieś dziesięć minut i wyszłam. Założyłam na siebie niebieską koszulę nocną i powędrowałam do sypialni.

Postanowiłam, że pójdę już spać, bo jutro pierwszy dzień w pracy i chciałam być wyspana. Wpakowałam się pod ciepłą kołdrę i zasnęłam.

~~~~~~~~

Nagle obudził mnie czyjś głośny i rozpaczliwy krzyk. Szybko wyprostowałam się do postawy siedzącej i spojrzałam na godzinę. Dochodziła trzecia w nocy. Postanowiłam wstać i sprawdzić co się stało. Założyłam szlafrok i kapcie i wzięłam telefon na wszelki wypadek.

Wyszłam z mieszkania.

Na klatce było zapalone światło.

Nie powiem moje serce biło dwa razy szybciej. Trochę się bałam.

Jezu...

Usłyszałam płacz kobiety za drzwiami obok. Otworzyłam je. To co zobaczyłam wstrząsnęło mną porządnie.

Żniwa KlątwyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz