Wchodzę do pracowni, w której miał czekać ojciec. Boje się. Cholernie się boje. Chyba mnie nie usłyszał. Przez okno wpadają promyki słońca prosto na niego. Jest odwrócony tyłem i opiera się o biurko. Zmienił się. Strasznie się zmienił. Wygląda jak... jestem pewna, że każda kobieta go pragnie. Wszystkie jego mięśnie idealnie odznaczają się pod koszulą. Jest taki elegancki. Jego blond włosy są świeżo umyte i rozproszone w nieład. Dobrze to na nim wygląda. W tych ciemnych jeansach, szytych na wzór rurek jego tyłek to marzenie. I mokasyny.
-Ehem - staram uświadomić mu, że tutaj jestem. Odwraca się. Przeszywa mnie swoimi piwnymi oczami, delikatnie przeczesuje włosy palcami i szarmancko się uśmiecha. Udaje, że jest pewny siebie. Wiem, że tak nie jest. Jeszcze kilka godzin temu patrząc na niego widziałam tylko wyrodną bestię gwałcącą swoją małą córkę. Teraz... w ogóle mi to nie przeszkadza.
-Wiesz nie wiem czy to odpowiedni moment i nie wiem też czy powinienem Ci to mówić sam, ale doszliśmy do wniosku z matką, że tak będzie dla nas wszystkich lepiej. Chcę do was wrócić. Nadal kocham twoją matkę, ciebie. - na te słowa robi mi się lżej na sercu. Rumieniec oblewa moją twarz. Spodziewałam się tego, że znowu coś kręci z moją matką, więc nie wywiera na mnie to większego wrażenia.
-Wiem, że popełniłem błędy. Zrobiłem cholernie dużo gównianych błędów, które zmieniły twoje życie na zawsze. Przepraszam. Wiem, że teraz to nic nie zmieni, ale będę się starał, żebyś znowu mogła mi zaufać. Byłem na terapii. Nikomu nie powiedziałem jak bardzo Cię skrzywdziłem. Proszę cię, wybacz mi. Chociaż spróbujmy odbudować tą relacje. To co się wtedy działo to mój największy błąd jaki w życiu mogłem popełnić, jaki może popełnić każdy ojciec córki, przepraszam. - użala się nad sobą. Nie lubię tego. Mam wrażenie, że naprawdę mu zależy, że żałuje. Jednak to nie jest takie łatwe.
-Jestem w szoku. Wiesz chciałabym Ci wybaczyć i jest to możliwe, ale napewno nie tu i teraz. To nie jest takie łatwe jak pstryknięcie palcem. Jednak wierzę, że jeśli będziemy obydwoje dawać z siebie wszystko, może się udać. - sama w to nie wierzę. Mówię to tylko po to by nie zranić jego uczuć. Niedługo się wyprowadzam. Kawał drogi będzie nas dzielił. Nic z tego.
-Dziękuje ci bardzo. Nawet nie wiesz jak wiele to dla mnie znaczy. Nadzieja, zawsze ją miałem. To ona trzymała mnie przy życiu. Wiedziałem, że matka poradzi sobie z wychowaniem ciebie, i że będzie w twoim sercu chociaż odrobina miejsca dla mnie. - przytula mnie. Bez mojej zgody. Już teraz czuje, że naruszył moją przestrzeń. Wiem jednak że nie jestem sama w domu, wiem że teraz nie zrobi mi krzywdy. Stoję jak kołek nie przytulam go tylko on mnie. Podnosi mnie. Co jest?! Chowa twarz w moich włosach i zaczyna szlochać. Opiera się o biurko. Nie mam wyboru obejmuje go nogami w pasie i dotykam dłońmi jego pleców. Są jeszcze bardziej umięśnione niż wcześniej. Właściwie teraz już nie mam ochoty uciekać. Podoba mi się. Po kilku minutach dociera do mnie, że jest to mój ojciec, który kiedyś bez skrupułów mnie gwałcił, a ja teraz tak po prostu się z nim obściskuje. Wyswobadzam się z uścisku i zsuwam na podłogę. Stoję przed nim. Dzieli nas kilka centymetrów. Jest bardzo wysoki. Opiera brodę na mojej głowie. I jeszcze raz mnie do siebie przytula. To jest urocze, naprawdę. Dotyka mnie swoją ręka w policzek. Patrzmy sobie w oczy. Widzę, że cierpi, naprawdę to widzę. Jego oczy są przepełnione łzami i zakrwawione.
-Przepraszam. - szepcze tak cicho, że tylko moje serce jest w stanie wyłapać to słowo. Całuje mnie w czoło i daje do zrozumienia, że to już wszystko co powinnam wiedzieć.
W ciszy opuszczamy pomieszczenie. Dziadkowie czekają już w samochodzie. Mama sprząta w kuchni.
-Wiesz, nie chcę żeby twoja matka widziała mnie w takim stanie. Powiedz jej to co uważasz za słuszne. Potem do niej zadzwonię i wytłumaczę, dlaczego się z nią nie pożegnałem.
-Okej... - nie wiem jak mam zareagować.
-Przepraszam cię jeszcze raz i dziękuje, trzymaj się. - wysyła mi ciepły uśmiech i kieruje się w stronę drzwi wyjściowych.
-Zaczekaj - nie potrafię do niego powiedzieć tato, czy to normalne?
-Hmm? - odwraca się z przerażeniem w oczach. Jest już na zewnątrz, więc rozglądam się czy nikt nas nie widzi. Całuje go przelotnie w policzek. Jest taki gładki. Rumieni się i odchodzi bez słowa. O nie Nem! Co to miało być? Znowu spaliłam.
Mama w kuchni chowa naczynia do zmywarki. Szczerze nie mam najmniejszej ochoty jej pomagać.
-Mamo pomóc ci?
-Nie nie trzeba, już właśnie kończę. Jak było? - tak moja mama jest wścibska. Dobrze o tym wie. Jest największa plotkarą w Everett, a może nawet w całym stanie Waszyngton.
-Musimy dzisiaj o tym rozmawiać? Może jutro? - i tak jej nigdy nie powiem jak wyglądała nasza rozmowa... czy to co się tam wydarzyło można w ogóle nazwać rozmową?
-Jasne. - jest wkurzona delikatnie mówiąc. Chciałaby wiedzieć wszystko co dzieje się wokoło niej. Przypominam sobie, że mi nie raczyła powiedzieć kogo mam się spodziewać na dzisiejszym obiedzie. Nie mam ochoty jej tego teraz wypominać, bo znając nasze charaktery i nasz temperament skończyło by się to kłótnią.
-Idę na górę. - oświadczam jej to i całuje ja w ramie gdy wychodzę. Chcę jej tym zrewanżować fakt, że nie wie nic konkretnego o mojej rozmowie z nim. Uśmiecha się.
Mam tak dobry humor, że to aż dziwne. No bo kto normalny bo spotkaniu z ojcem gwałcicielem po około dziesięciu latach rozłąki miałby dobry humor? Nikt. Muszę wsiąść też pod uwagę to, że nikt normalny by się z nim nie obściskiwał na biurku. Wniosek jest tylko jeden. Jestem nienormalna.
Włączam głośno muzykę, nalewam gorącej wody do wanny, wsypuje sól morskiej. Uwielbiam ten zapach fiołków i jeszcze fioletowy kolor. Rozebrałam się. Przeglądam się w dużym lustrze. Kurde ja naprawdę mam fajną figurę.
Wkładam pierwszą nogę. Naprawdę jest to gorąca kąpiel. Zanurzając się czuje jak ciepła woda całą mnie otula, jak wchodzi we mnie. Wszystkie moje problemy, zmartwienia i zastanowienia czy dzisiaj rozegrałam wszystko dobrze spływają ze mnie. W uszach rozbrzmiewa muzyka. Jest idealnie. Mój błogi stan i rozkoszowanie się chwilą, przerywa dzwonek przychodzącego smsa.
Od: nieznany.
YOU ARE READING
Soften
Romance- Noami, słońce... co się stało? - Świetnie! Tylko jego mi tu brakowało. Spierdolonego,ale zabójczo przystojnego, mojego ojca.