Moja mama chyba nie powiedziała mi wszystkiego. Tak, mieli przyjechać do nas babcia z dziadkiem, ale oczywiste było to, że będą to rodzice mojej mamy, a nie ojca. Przecież oni się rozwiedli szmat czasu temu, nie widziałam go dobre dziesięć lat. Cała rodzina jest świadoma tego, że nienawidzę mojego ojca, jednak pewni są, że jest to spowodowane rozwodem i problemami, jakie w czasie rozwodu miałam nasiliły moją nienawiść i niechęć do niego. Nikt, naprawdę nikt, nie jest świadomy tego ile i jakiego rodzaju krzywdy on mi wyrządził.
-Jak miło was widzieć kochane - babcia nas ściska. Zawsze kochałam moich dziadków po równo, oni nie mają większego wpływu na swojego syna i na to co robił ze swoim życiem. Więc teraz nie mam oporów by ich przytulić, po sporym okresie czasu, w którym ich nie widziałam. Bywałam u nich kilka razy po rozwodzie, ale to nie było nic szczególnego, co zapadło by mi w pamięć.
-Bardzo się cieszę, że zdecydowaliście się nas odwiedzić, Jakxon napewno będzie czuł się lepiej, gdy nie będzie z nami sam. - czyli moja matka o wszystkim wiedziała. Dlaczego mi nie powiedziała? Jak mogła mi to zrobić? Z resztą po co ona w ogóle go tu zaprosiła, wie jaki jest mój stosunek do ojca, sama chyba za nim nie przepada, z byle jakiego powodu przecież się z nim nie rozwodziła. To wszystko wydaje się być chore.
-Dziękuje wam, że pozwoliłyście mi znowu wprowadzić się do waszego życia.
Słucham?! Co jest?! Uśmiecha się szarmancko do mojej matki, tak jakby chciał ją znowu uwieść. A ja czuje znowu na sobie ten jego obrzydliwy wzrok. W głowie malują mi się wszystkie wspomnienia i sceny gdy jak to nazywał, okazywał mi swoją miłość. Mam ochotę w tym momencie uciec stąd jak najdalej.
-Zapraszam, usiądźmy. Tyle się napracowałyśmy, prawda Nem? - uwielbiam kiedy moja matka, czy ktokolwiek inny używa tego skrótu od mojego imienia. Jednak nie zmienia to faktu, że wypowiadając te słowa wszyscy zaczynają mi się przyglądać, oczekując na jakąkolwiek reakcje z mojej strony. W tym momencie matka przypomina mi jakie nieuczciwie zachowała się w stosunku do mnie nie mówiąc mi o tym kim dokładnie będą nasi goście.
-Mhm... - potwierdzam cicho. Staram się uśmiechnąć, ale pewnie każdy zauważył, że jest to nieszczery uśmiech. Ojciec znów się na mnie gapi. Teraz mam ochotę wykrzyczeć całemu światu co mi zrobił.
Siadam obok mamy, mimo że jestem na nią wściekła jest mi najbliższą osobą z tego towarzystwa. Na przeciwko nas siedzi mój ojciec i babcia. Dziadek jak zwykle zajął miejsce na środku. Wcześniej byłam taka głodna, że zjadłabym przysłowiowego konia z kopytami. Teraz apetyt z dziwnych, nieznanych powodów mi znikł. Jasne z nieznanych. Nakładam sobie jednak trochę ziemniaków i kawałek kaczki. Znowu czuje jak ojciec mi się przygląda pijąc łyk białego wina. Mam ochotę wypluć na niego całą zawartość mojej buzi.
-Wyborna kaczka - przerywa niezręczną ciszę dziadek. Nie wiem co było gorsze, cisza czy rozmowy możliwe, że też o mnie.
-Dziękujemy bardzo, starałyśmy się. - moja mama umie mistrzowsko kłamać. Chociaż to jedzenie w sumie nie jest takie złe. Może trochę gumowe to mięso i żuje je już dobre pięć minut, ale jadłam gorsze. Znowu nastaje ta cisza. W tym momencie doceniam jak ładnie urządzony jest mój dom. Czerwone cegły, na których jest kominek dodają ciepła i uroku. Z biało-szarej kuchni dobiega zapach kawy. Właśnie napiłabym się kawy i zjadła jakieś bardzo słodkie ciasto. Najlepiej takie z masą waniliową, mm...
-To co, pora na deser? Kawa, herbata? - mama czyta mi w myślach.
Wszyscy proszą o kawę, oprócz dziadka. Miał on chyba jakieś problemy z ciśnieniem, z tego co pamiętam. Dziadkowie zaczynaja ze sobą rozmawiać, ojciec poszedł do mamy do kuchni. Może to i lepiej, chciałby jeszcze nawiązać ze mną jakiś kontakt czy zacząć rozmowę. Tego bym nie zniosła. Chociaż to też jest podejrzane. Wyjmuje telefon, by nie siedzieć jak ta idiotka sama...
Cześć Nem! Jak tam po wczoraj? Może się dzisiaj spotkamy? Mam wrażenie, że te wakacje będą kurewsko nudne.
Dobrze że Selly napisała. To tak naprawdę to moja jedna z niewielu przyjaciółek. Znamy się od przedszkola, i mimo że na początku może się trochę nie dogadywałyśmy, w gimnazjum zdałyśmy sobie sprawę jak bardzo jesteśmy do siebie podobne i jak bardzo potrzebujemy siebie nawzajem.
Wiesz co, bardzo Cię przepraszam, ale dzisiaj niestety nie dam rady. Mam gości. Nie chcę zachować się niemiło. Mam nadzieje, że zrozumiesz ;/ Może następnym razem, hmm?
Bardzo bym chciała wyjść teraz z tego domu, jednak uważam, że powinnam chociaż udawać, żeby nasi goście zostali jak najdłużej.
Jasne nie ma problemu. To mam nadzieje, że do jutra. Całuski, paa.
Wiedziałam, że mnie zrozumie. Kto inny jak nie ona. Czasami jestem bardzo wdzięczna, że mam kogoś takiego jak Seely. Kiedy już mój humor się poprawił do kuchni wchodzi moja mama z ojcem. Dziwne, ale oboje są w dobrym nastroju. To podejrzane. Wypijam kawę zjadam ciastko. W sumie nic ciekawego się nie dzieje. Wszyscy ze sobą rozmawiają, a ja udaje, że ich słucham. Zerkam na każdego, jednak staram się unikać kontaktu wzrokowego z ojcem. Widzę jak upija łyk kawy. O kurde! Co on ma na palcu?! Obrączkę?!
-Masz żonę?! - wypaliłam. O cholera to było nie przemyślane. Po co ja w ogóle zadałam to pytanie. Przerwałam wszystkim, a oni patrzą się na mnie, jakbym właśnie wbiła mu nóż w serce.
-Yhm... przepraszam. Noami... jest dość ciekawską i szczerą osobą, wybacz. - matka zaczyna mnie tłumaczyć. Po co to robi? Czy ktoś ją o to prosił.
-Spokojnie, nic się nie stało. Nie, nie mam żony. - czuję jak się rumienie. Co ja mówię, rumienie? Robię się czerwona jak burak.
-Przepraszam za tą niezręczną sytuacje. Myślę, że pójdę do siebie, trochę boli mnie głowa, odpocznę. Mamo jak możesz zawołaj mnie jak goście będą się zbierać. - starałam się z tego wybrnąć. W moim odczuciu wyszło to całkiem w porządku. Jednak nie wiem jak odczuli to inni.
Muszę wpuścić trochę słońca do tego pokoju, jest tu strasznie ciemno. Nie wiem czy to był dobry pomysł. Widzę ogromny bałagan, stosy ubrań i opakowań po zamówionym kiedyś tam jedzeniu walających się po podłodze. Kot wije mi się na łóżku. Może powinnam poczytać, albo się pouczyć. Co ja mówię są wakacje. Zaczynam sprzątać. Od razu lepiej. Teraz widzę moje kawowe ściany, obklejone zdjęciami. Lustro jest tak czyste, że aż w jego odbiciu wydaje mi się, że jestem chudsza. Nareszcie przypomniałam sobie kolor mojej wykładziny, jest bordowa. Powiesiłam ledowe światełka na czarnej, metalowej ramie łóżka, doda to trochę uroku. Nawet te obleśne kaktusy otrzepane z kurzu wyglądają o niebo lepiej, niż wcześniej.
-Noami! Tata chce z tobą zamienić pare słów. - o Chryste. Już miałam złudną nadzieje, że się zbierają do wyjścia. Schodzę powoli na dół.
-Czeka na Ciebie w mojej pracowni. - oświadcza mi mama.
YOU ARE READING
Soften
Romance- Noami, słońce... co się stało? - Świetnie! Tylko jego mi tu brakowało. Spierdolonego,ale zabójczo przystojnego, mojego ojca.