Rozdział dwudziesty: Żyjąca Eurydyka

569 59 10
                                    

  👽 OMEN - DICLOSURE FT. SAM SMITH👽 

– Czy ty jesz spaghetti pałeczkami?

– Spadaj, Wesler, ja nie komentuję tego, że kąpiesz się w krwi dziewic.

Odpowiedź Kariyashiego była tak absurdalna, że Daphne nie mogła powstrzymać się przed parsknięciem śmiechem, podczas kiedy pozostali zwyczajnie płakali.

– No dobra, ale tylko muzułmańskich, reszta nie ma przepustki do raju – westchnęła, kręcąc widelcem w talerzu, żeby nawinąć sobie makaronowe nitki.

– Próbujesz się zakamuflować przed Piotrem u bram? Nie da rady. Ma cię od dawna na czarnej liście. – Sasha szturchnęła ją łokciem.

– Musiałby najpierw istnieć – dodał swoje trzy kapral de Blaire.

– Jest bardziej realny niż twoje opowieści o żonie – stwierdziła spokojnie Nubira. – I mówi to telepatka – dodała z kocim uśmiechem, wciągając kluskę z wołowiny w sosie pomidorowym.

– Nubi! – zaśmiał się Japończyk, patrząc na nią z niedowierzeniem. – Chyba tobie whiskey dość jak na dzisiaj.

– Ej, nie. Zaczyna z nami rozmawiać. Niech pije, ile chce – obroniła dziewczynę Lijowicz, przenosząc wzrok na siedzącą na sąsiednim blacie Louisę wraz z bratem, którzy przygląda się temu wszystkiemu w milczeniu.

– Naprawdę masz żonę i dziecko? – odezwała się w końcu, patrząc na pilota, a on kiwnął głową, uśmiechając się. – Jesteś bardzo młody.

– Na Ziemi to się nazywa wpadka. – Sasha odstawiła swój w połowie wypełniony talerz i chwyciła za szklankę z bursztynowym trunkiem. Przyjrzała się mu pod światło, patrząc nieufnie na siedzącego obok Isamu, jakby napluł jej do środka. Uśmiechnął się do niej chłodno, a ona wywróciła oczami.

Remi zaczął się bronić, tymczasem Rosjanka poczuła, jak siedząca po jej lewej przyjaciółka pochyla się jej nad uchem.

– Podobne są, co nie?

Blondynka parsknęła cicho w swoją szklankę i spod rzęs obdarzyła nową członkinię zespołu orzechowym spojrzeniem. Daphne miała rację. Siostry Lucky były do siebie bardzo podobne.

– Ze Szczęściarą nie ma kontaktu. Mustafa i Kim też się nie odzywają – poinformowała szeptem Weslerównę. – Chłopcy chcą, żebyś wkroczyła.

– Zostaw te dzieci same na kilka dni i wszystko spierdolą – westchnęła, nabijając na widelec klopsika. – Dajmy im jeszcze dwa dni. – Odchrząknęła, gryząc mięso i przysłuchując się toczącej się rozmowie.

– Jeśli musielibyście przejść przez prawdziwe piekło, żeby uratować ukochanej osobie życie, zrobilibyście to? – zapytał ni z tego ni z owego Remi.

– Za dużo greckiej mitologii – parsknął Isamu.

– Czemu greckiej? – Louisa uniosła brwi, przyglądając mu się z zaciekawieniem.

– Orfeusz i Eurydyka od razu mi się skojarzyli. – Wzruszył ramionami.

Zapadła dziwna cisza, którą przerywało jedynie rytmiczne uderzanie nogi Luki o metalową nogę stołu, na którym został posadzony. Popijał makaron szklanką ciepłego mleka ochoczo przygotowanego przez podpułkownik Ababumę i sennym wzrokiem przyglądał się podchmielonemu towarzystwu.

Korpus ZbawicielaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz