Po raz kolejny

19 1 0
                                    

Dwie godziny później siedzieliśmy już w moim małym mieszkaniu na przedmieściach Bredlings. 
Przyjemnie było wrócić do domu po kliku dniowej nieobecności, mimo tego, że nikt tu na mnie nie czekał. A to wszystko przez Charliego, który powiedział, że będzie dotrzymywać mi towarzystwa przez cały dzień, abym znów przypadkiem nie wpakowała się w tarapaty. Kiedy wpadłam do domu od razu wskoczyłam pod prysznic a Charlie z ciekawością przeglądał zawartość mojej biblioteczki. Zapewne nie było tam tytułu, którego by nie znał. 
Zrelaksowana i przebrana w zwiewną sukienkę dołączyłam do niego w salonie gdzie czekała już na mnie aromatyczna kawa. 
-Charlie przyjrzał się mi jeszcze raz i pokręcił głową z niezadowoleniem. Spuściłam głowę i dobrze wiedziałam o czym myśli choć jeszcze nie powiedział ani słowa. 
-Wiesz, że gdyby nie to, że komisarz Bayrn dostał pilniejszą sprawę to posiedziałabyś tam jeszcze dłużej? -zapytał z rezygnacją. 
-To nie tak..przecież wiesz, że nic nie zrobiłam-przerwał mi.
-Tak właściwie to co robiłaś w tym miejscu i to w takim stroju?-tu spojrzał wymownie na czerwoną miniówkę którą rzuciłam na fotel naprzeciwko. Zarumieniłam się lekko i zachowałam dla siebie mój wyjątkowo szczeniacki i beznadziejny pomysł. 
-Chciałam porozmawiać z właścicielem, a kiedy weszłam do sklepu, okazało się,że ktoś postanowił bardzo dokładnie go przeszukać. A potem zjawiła się policja, a ja byłam jedyną osobą na miejscu zdarzenia. -zamyśliłam się. Czy to nie dziwne, że w środku miasta i to na dodatek w biały dzień ktoś plądruje sklep po czym wychodzi niezauważony?-upiłam łyk gorącej kawy i skrzywiłam się, parząc sobie boleśnie podniebienie. 
-Gdyby właściciel był obecny na miejscu zapewne nic by się nie wydarzyło tego dnia-dodał. 
-Niestety zamordowano go najprawdopodobniej na dzień przed popełnionym czynem-westchnął i podszedł do okna, przyglądając się porannemu słońcu, jakby liczył że ten widok przyniesie mu ukojenie. 

Biblioteka KrwiWhere stories live. Discover now