Było późno. Wróciłam do domu około godziny 22:00, co wprawiło moją mamę w niemałą panikę. W końcu następnego dnia miałam iść do szkoły na 7:30, ale nie wiedziała że musiałam wracać do domu busem ze Świdniczka Dolnego do Lublyna (Obciążenie na miotle Olki było zbyt wysokie jak na jej obecne umiejętności latania, a Ala taszczyła Lenę). Musiałam jej kłamać, że siedziałyśmy u Leny w domu i oglądałyśmy film, za co była wściekła i natychmiast kazała kłaść się spać.
Tak więc zrobiłam.
Byłam okropnie zmęczona, ale nie mogłam usnąć. Musiałam najpierw znaleźć kryjówkę na telefon podarowany przez Artura, tak by nikt go nie znalazł. Postanowiłam więc zawsze nosić go w staniku - tam mi nikt nie zajrzy. (Jak się nie ma na co gapić to po co ktokolwiek by zaglądał?) Przez chwilę patrzyłam na ekran małej cegiełki wyświetlający napis "Nowa Era". Obok a łużku po drugiej stronie pokoju leżał mój młodszy brat i oglądał coś na you tubie. Dzieliła nas od siebie zaledwie suszarka z praniem, dlatego na wszelki wypadek schowałam Nokię i przytuliłam się do mojego kochanego, różowego kocyka w babeczki.
Nadal nie wiedziałam jak poradzić sobie ze świadomością posiadania super mocy. W pierwszej chwili byłam mega-szczęśliwa. Odkąd byłam mała chciałam być kimś ważnym dla świata, kimś przydatnym, lubianym przez ludzi, szanowanym. Jednak wiąże się to z ogromną odpowiedzialnością, a co więcej - musiałam utrzymać ten sekret w tajemnicy, co może być trudne będąc członkiem pięcioosobowej rodziny i żyjąc w dobie internetu. Jedna kamera uchwyci przemianę i po wszystkim... Obecnie miałam za sobą debiut, który szeroko komentowano w telewizji. Słyszałam jak za ścianą pewien ksiądz wypowiada się na temat znaczenia wypowiedzianych przeze mnie słów.
"Proszę pana redaktora. To, co przed chwilą widzieliśmy ani trochę nie przypomina stworzenia niebiańskiego. Biblia mówi, że to właśnie d e m o n y są istotami o cechach zwierzęcych. Zauważmy, że wszystkie ludy pogańskie czczą i czciły bogów o głowach zwierząt, ogonach czy skrzydłach. Chociażby bogowie egipscy czy aztecki Quetzalcoatl - pierzasty wąż. To - proszę redaktora - jest istna kpina z Boga i jego wyznawców. Na nagraniu widzimy czarownicę - symbol magii zakazanej przez kościół katolicki, kosiarza - symbol śmierci, królika - symbol seksu i płodności, kota - tak samo przebiegłość, mrok i magia, a do tego satyr - a koza to przecież symbol szatana."
"Sugeruje ksiądz, że te zjawiska są spowodowane przez demony?"
"Demony są zbyt przebiegłe by same w sobie zwracać na siebie uwagę. Podejrzewam raczej, że jest to grupa okultystów, którzy ofiarowali swe dusze. A są jedynie marionetkami w dążeniu Piekła do sprowadzenia Nas - sług Bożych - na złą ścieżkę. Widać tu e w i d ę t n e starania do zastąpienia Boga super-bohaterkami. Postaciami wyidealizowanymi, nieprawdziwymi!"
Myślałam, że się załamię... Najzwyczajniejszy program informacyjny nabrał wydźwięku telewizji wręcz ZBYT katolickiej. Czy ten klecha nie umie odróżnić uszu od rogów? Koń, a koza to co innego! W telewizji ciągnięto wywód, rodzice zaczęli się zastanawiać co to za brednie puszczają w telewizji i wzięli wszystko za jakiś żart. Ostatecznie wyszło na to, że jesteśmy opętańcami próbującymi przekupić ludzkość - Jak bardzo różniło się to od prawdy...
Cóż... Spider-man też nie był kochany przez media. Usnęłam trochę późno, kończąc swoje rozmyślania gdzieś w połowie. Miałam tylko nadzieję, że wszystko się ułoży...
~
Przyszłam do szkoły trochę później niż powinnam. Niby przed dzwonkiem, ale zanim dotarłam do szafki i się przebrałam... No wiadomo. Na szczęście pani jeszcze nie było, więc siadłam razem z Leną w ławce. Cała nasza grupa siedziała w rzędzie przy oknie, za wyjątkiem Ali, która siedziała z niejaką Natalią w środkowym rzędzie - jak zwykle na biologii.
CZYTASZ
Manszaft - historia jakiej nie znacie
HumorIN PROGRESS Cześć. To jest ŁAK (w sensie rak, takie głupie opowiadanie stylizowane na pisadło fanki, która jeszcze z podstawówki nie wyszła). Aczkolwiek myślę, że jest dosyć kreatywny... To pa.