Dzień, w którym Menadżer Piekła wezwał swoje sługi.

121 6 40
                                    

Nie tak dawno temu doszło do straszliwego wydarzenia. Otwarto portal na Ziemię prowadzący z...? No właśnie nikt nie wiedział skąd. Nagle, w dosyć pustym, i niezagospodarowanym miejscu, w okolicach wsi Świdniczek Dolny zatrzęsła się ziemia. W stronę nieba wystrzelił snop czerwonego światła będącego jasnym znakiem dla przebywającej w pobliżu kobiety. Wyszła ze sklepu w momencie gdy snop przebił się przez szarą warstwę chmur na jesiennym niebie.
"Zaczęło się..." - pomyślała i wsiadła do swojego jasno-zielonego samochodu marki Ford. Snop światła zaczął jakby kolorować niebo swoją głęboką czerwienią. Widząc to, kobieta ze stoickim spokojem odpaliła silnik i włączyła radio, wkładając w nie ulubioną płytę. Po chwili sunęła ulicą słuchając "Hajlwej tu hell" i chwyciła za swój dotykowy telefon. Wyklikała na nim specjalny kod uruchamiający automatyczne wysłanie pięciu wiadomości do pięciu wybranych numerów.
"Mam nadzieję, że się zjawią..."
Tymczasem w pobliskim mieście Lublynie, na ulicy Pochmurnej, piątka przyjaciółek siedziała za budynkiem ich byłego gimnazjum. Równocześnie rozległy się sygnały wiadomości tekstowych:
"Pippip"
"Dryń"
"Popopip"
"Stukstuk"
"Jes, maj lordo."
Rozbawione ostatnim dzwonkiem należącym do osiemnastoletniej Kamili chwyciły swoje telefony by odczytać otrzymane wiadomości. Spodziewały się, że to ich przyjaciel rozesłał wszystkim tą samą wiadomość. Otoż nie, nikt nie mógłby przewidzieć czegoś tak irracjonalnego...
Z ekranów wydobyło się oślepiające światło. Wszystkie: Kamila, Elwira, Alicja, Aleksandra i Lena, straciły przytomność.
Wszystkie z nich miały wizje. Każda z nich stała przed lustrem wpatrując się w swoje odbicie... Jednak nie były to zwyczajne odbicia. Po chwili zobaczyły jak ich osobom zmieniają się włosy i ubrania, jak telefony przeistaczają się w broń... Obudziwszy się nie wiedziały co się stało.
- O lol, ale schiza... - Westchnęła Alicja.
- Też miałaś schizę? - Zapytała Elwira. - A co widziałaś?
I wszystkie po kolei opowiedziały co widziały. W trakcie monologu Aleksandry Kamila spojrzała na ekran telefonu, który teraz wyświetlał wiadomość, którą przeczytała na głos.
"Przyjdźcie do liceum. Sala 32. Czekam. J.C. "

~

To było dziwne. Dziewczyny na początku zignorowały moje słowa przejęte swoimi przeżyciami. Uciszyłam je jakoś i powiedziałam żeby sprawdziły wiadomości na swoich komórkach.
- O lol... - Zdziwiła się Lena. - Wszystkie dostałyśmy to samo.
- Ej, zna ktoś kogoś o inicjałach J. C.? - Zapytała Ala.
- Nope. - Odpowiedziałam.
Reszta też nie miała zielonego pojęcia kim może być nadawca SMS'a.
- Może to jakiś raper! - Zaśmiała się Olka. - Dżej siii, meeeeeen~
- Tak, i wysłał nam reflektor w SMS'ie. - Skwitowała rozdrażniona Elwirka.
- To idziemy tam? - Zmieniła temat Lena.
- Gdzie? - Podchwyciła Ala
- No do tego liceum.
- Boże, co za debil. - Wtrąciła Elwirka rozkładając ręce.
- Dzięki, Draxuś.
Dla ścisłości: Jeszcze w wakacje wybrałyśmy się na tydzień w Bieszczady. Tam też oglądałyśmy mecze Jeuro2016, głównie ze względu na Alę. Od dłuższego czasu kibicowała reprezentacji Niemiec, a po odpadnięciu Polski z rozgrywek wprost nie mogłyśmy się doczekać meczu Portugalia-Niemcy. Emocje sięgały zenitu i jakoś tak wyszło, że dla zabawy teraz zwracamy się do siebie po nazwiskach piłkarzy. Elwira została Draxusiem, Ala Szwajnim, Olka Nojerem, Lena Ozilem, a ja otrzymałam ksywkę Hecti. Tak oto stałyśmy się Manszaftem.
- TO IDZIEMY CZY NIE?! - Straciła cierpliwość Lena-Ozil.
Mimowolnie zaśmiałyśmy się widząc jej rozdrażnioną twarz.
- Ale o które liceum chodzi? - Zapytała Ala-Szwajni.
- Chyba nasze. - Odparłam.
- A wpuszczą nas? Co powiemy? Hejka, przyszłyśmy spotkać się w sali 32 z tajemniczym nieznajomym. Wpuścicie nas? - Elwirka-Draxuś coraz bardziej się irytowała.
Było po niej widać, że męczy ją ta sytuacja.
- Może jest otwarte? - Zastanawiała się Olka-Nojer. - Chyba jest skoro ta osoba nam tak napisała.
- Trzeba to wyjaśnić. - Stwierdziłam krótko i wstałam.
- Racja.
Tak więc cała nasza piątka przeszła na przód gimnazjum, wyszłyśmy przez otwartą furtkę i skręciłyśmy w kierunku liceum.
Znałyśmy się od dawna. Część z nas nawet od podstawówki, ale przyjaciółkami zostałyśmy dopiero w gimnazjum. Po jego zakończeniu nasze drogi chwilowo się rozeszły. Ja i Lena poszłyśmy do pobliskiego liceum, ale do klas o różnym profilu. Olka, Elwira i Ala wybrały inne szkoły. Po pierwszym semestrze Lena jednak przepisała się do mnie. W następnej klasie dołączyła do nas reszta i znów trzymałyśmy się razem. A teraz przyszło nam się znaleźć w dosyć dziwnej sytuacji.
Byłyśmy już przy szkole, kiedy zobaczyłyśmy jak niebo powoli zmienia kolor z szarego na bordowy.
- O jaaaa...
- Co tu się dzieje?
- Wy też to widzicie? - Ucieszyła się Lena-Ozil.C
- To może mieć związek z tym J.C. ... - Pomyślałam na głos.
- Brama parkingu jest otwarta! - Zawołała Olka-Nojer.
Puściłyśmy się biegiem i przez wejście parkingu dobiegłyśmy do głównego wejścia.
- Zamknięte... - Westchnęła Lena-Ozil. - Może tyłem?i
- Jak tyłem?
- Tam od strony boiska. - Przypomniałam.
Pobiegłyśmy więc ja najszybciej nie będąc pewne widoku czerwieni rozlewającej się nad naszymi głowami. Drzwi były otwarte. Po cichu weszłyśmy do przedsionka piwnicy i wyszłyśmy na korytarz. Było pusto.
- Woooow... Ale faza... - Stwierdziła nieco przerażona Ala-Szwajni.
- Jak w jakimś horrorze. - Westchnęła Elwirka-Draxuś - A co jeśli ten J. C. to jakiś morderca psychopata?
- Umrzesz. - Powiedziała wesołym tonem Olka-Nojer i ruszyła schodami na pierwsze piętro.
Podążyłyśmy za nią powoli kierując się w stronę sali numer 32. Była to sala od fizyki, jednak my kojażyłyśmy ją głównie z lekcjami języka angielskiego. Teraz jednak wszystko wkoło robiło się ciemne i nabierało odcieni czerwieni.
- Idziesz pierwszy, Hecti. - Zwróciła się do mnie Olka-Nojer.
- C-co...?
- Właśnie Kamilka. Idź. - Podchwyciła reszta.
- Ale ostrożnie... - Dodała z opieką Lena, kiedy nacisnęłam na klamkę.

Manszaft - historia jakiej nie znacieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz