Ciemna plaża oświetlona była niewielkim ogniskiem, wokół którego siedziała grupka ludzi. Patrzyłam na nich, analizując kim są. Bartek, Asia, Marcin... jakaś dziewczyna, której nie znałam, jakiś blondyn... Trochę moich znajomych i jego. Nagle uniosłam brwi, wpatrując się w usta zaciągające papierosa. Marta siedziała na samym końcu i patrzyła na mnie z cynicznym uśmiechem. Myślałam, że to żart.
- Chodź, przyszykowałem coś dla nas - powiedział radośnie Kacper, wręczając mi różę i ciągnąc do ogniska.
- Po co? - odparłam.
Byłam zdziwiona, zmieszana, pełna nerwów. Dlaczego tu jest Marta? Czy ona wiedziała, co Kacper planował? Skąd oni się znają...?
Po chwili siedziałam koło mojego chłopaka i Asi. Bartek stuknął się piwem z blondynem i wzniósł toast.
- Za przyszłych państwa Sudeckich!
Zmarszczyłam czoło i spojrzałam na Kacpra. Ten tylko zaczął się czerwienić i uciszać kumpla. Marta bezwstydnie patrzyła mi w oczy, dopalając papierosa. Robiła to z niesamowitym spokojem, jakby wciąż wpatrywała się w fale. Jej mina była ciężka do rozszyfrowania, a uśmiech gdzieś zniknął.
Marcin szturchnął Kacpra i mruknął mu coś po cichu. Ten skinął głową i wstał.
- Justynko...
- Nie nazywaj mnie tak - przerwałam.
Przygryzł wargę i po chwili znów się uśmiechnął.
- Justyno... Jesteśmy razem pięć lat. Chciałbym, żebyś wiedziała, że znaczysz dla mnie wszystko i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Czy chciałabyś... - klęknął i wyjął puzderko. - Czy zostałabyś moją żoną?
Niebo było czarne, gwiazdy lśniły, a w powietrzu unosił się dym z paleniska. Patrzyłam na niego przez sekundy, które rozciągały się w wieczność. Kacper mi się oświadczył, a ja chciałam uciec. Daleko. Czułam wstyd, czułam się nieszczęśliwa. Pięć lat. Pięć długich lat, w których było mi dobrze, ale czy nazwałabym to miłością? Czy ja do tego w ogóle dojrzałam? Teraz klęczał przede mną i czekał, aż mu się rzucę w ramiona, aż krzyknę "tak" i odpłyniemy na wielkim statku w płatkach róż. Absurd.
- Nie - powiedziałam tak cicho, że nie dosłyszał.
- Słucham? - zapytał, pełen nadziei.
Wstałam, spojrzałam na niego po raz ostatni, a w oczach pojawiły mi się łzy.
- Nie, Kacper. Ja ciebie nie kocham. Znajdź sobie szczęście z kimś innym. Ja tą osobą nie jestem... i nigdy nie byłam.
Odwróciłam się i zaczęłam coraz szybciej iść do barierki. Nikt za mną nie pobiegł. Kacper stał nieruchomo, wlepiając we mnie wzrok i wciąż nie dowierzając. Jak mogłam mu to zrobić? Po pięciu latach...
***
Leżałam na łóżku i nie potrafiłam płakać. Było czarno, a gapiąc się w sufit myślałam o gwiazdach, o niebie, dymie i papierosach. O Marcie, która była tego świadkiem. Jak na mnie spojrzy jutro w pracy? Dlaczego mnie pocałowała, skoro wiedziała, że Kacper będzie chciał się oświadczyć? Zacisnęłam palce na poduszce. Wszystko zakończyłam, wszystko przepadło w jeden dzień.
***
Gdy rano wstałam, na telefonie miałam pięć nieodebranych połączeń od Kacpra. Musiał wczoraj zostać i pić na pocieszenie. A może coś się stało... A może dalej nie wierzył, że go rzuciłam? Niechętnie ubrałam się i wyszłam do pracy. Zmierzenie z Martą było dla mnie najtrudniejszym, co miało mnie czekać. Weszłam na sklep, odwróciłam głowę... ale nigdzie jej nie było.
- Gdzie jest Marta? - zapytałam Oli, jednej z koleżanek.
Pierwszy raz o nią spytałam, w sumie rzadko się odzywałam do ludzi, co samo w sobie było dziwne. Mimo wszystko musiałam wiedzieć i nie obchodziło mnie to, co kto pomyśli.
- Marty nie ma - odparła blondynka.
- A kiedy będzie?
- Nie będzie. Ona...
To, co mi wtedy powiedziała Ola, wywróciło mój dzień do góry nogami.
CZYTASZ
Nie powiem jej | ZAKOŃCZONE
RomancePo pięcioletnim związku życie Justyny wywróciło się do góry nogami. Kiedy pewnego dnia poszła do pracy, zakochała się. Problemem było to, że jej druga połówka okazała się być... kobietą. Zdecydowała się trzymać ten sekret dla siebie... tylko kto tu...