Rozdział 12

493 35 0
                                    

Woda tego dnia przypominała moje wewnętrzne myśli. Siedziałam na murku, wpatrując się w uderzające fale i nie potrafiłam nawet drgnąć. Stałam się obojętna, pusta na to, co się dzieje. Wyszłam ze szpitala, nie potrafiłam tam stać i czekać na słowa lekarza. Marta powiedziała, że jeśli wyjdzie, to mam czekać na nią o 19... więc czekałam. Przymknęłam oczy, wsłuchując się we własny oddech. Był przerywany, pełen zmian spowodowanych wcześniejszym płaczem i nerwami. Wytarłam policzek, po którym zaczęła spływać mi łza i wzięłam wdech. Powoli uchyliłam powieki i spojrzałam na zegarek. Za piętnaście minut wszystko będzie wiadome.

Tik tok, tik tok... Chwile dzieliły mnie od prawdy, lecz bałam się ją poznać. Ścisnęłam pięść, gdy wybiła dziewiętnasta. Nie potrafiłam się odwrócić, starałam się też nie nasłuchiwać kroków. Siedziałam jak skamieniała, choć w myślach toczyłam prawdziwą udrękę.

Dźwięk stóp wbijających się w piasek wywołał u mnie dreszcz. Przygryzłam wargę i próbowałam nie płakać. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.

- Hej... - usłyszałam. - Czułem, że cię tu spotkam.

Gwałtownie wstałam i rzuciłam się w stronę Kacpra. Chciałam go zbić, dostałam szału. Uderzałam pięściami w jego brzuch, choć od razu to blokował. Próbowałam kopać, ale mnie odepchnął. Nędzna próba ataku skończyła się tym, że prawie mi wykręcił nadgarstek, a ja się popłakałam. Upadłam na kolana i ryczałam jak bóbr.

- Odejdź... Odejdź... - łkałam ze złością.

Patrzył na mnie w milczeniu, nie ruszając się o krok. Nie mogłam podnieść głowy, zasłaniałam twarz rękami, czując, że moje policzki są całe mokre.

- Justyna... Spójrz na mnie - powiedział beznamiętnie.

Nie chciałam mu dać tej satysfakcji, zacisnęłam dłonie na ramieniu i przybrałam pozycję obronną. Płakałam coraz ciszej, powoli uspokajając oddech.

- Jak wolisz - mruknął. - To od Marty.

Rzucił czymś w piasek i odwrócił się na pięcie. Czekałam, aż zniknie. Mijały minuty, a ja wciąż nie podnosiłam wzroku. Mógł tam stać, mógł czekać.

Kiedy minęło dostatecznie dużo czasu, wysunęłam nos i rozejrzałam dookoła. Zauważyłam kopertę leżącą nieopodal. Moje serce zabiło jak szalone. Wzięłam ją do ręki i powoli zaczęłam otwierać. Wyjęłam pierścionek. Ten sam, który miał wtedy Kacper, ten sam, który kupiła Marta za ostatnie pieniądze. Westchnęłam i znów poczułam, jak łza spływa mi po policzku. Palce zaczęły mi się trząść, a ja zauważyłam, że w środku jest coś jeszcze.

Nie powiem jej | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz